Wpis z mikrobloga

Pamiętam jak 6-7 lat temu szedłem ze swoim psem na spacer i przechodząc niedaleko takiej alejki - wyłonił się jakiś amstaf (czy inne g---o tego typu), widzę, że już przyjął postawę do ataku, babka z którą był krzyczy "hades, hades..." oczywiście pies nawet na nią uwagi nie zwrócił, ona też była na tyle blisko, że mogła go chwycić czy coś, ale chyba się bała własnego psa - oczywiście wyszła z nim bez smyczy i kagańca xDD No i ruszył na mnie i mojego psa - rzucił się mu na kark, ale się przeliczył bo to był wyrośnięty blablador i miał szeroki kark - też mój blablador szybko go łapą przygniótł do ziemi, więc ten się wycofał - cała akcja trwała sekundy. Ja szybko odszedłem z moim psem i zaprowadziłem go do domu - sprawdziłem czy mu nic nie jest i poszedłem na miejsce gdzie, to się działo aby z----ć babę czy nawet na policje zadzwonić. Babki już nie było, a warto dodać, że to było koło szkoły podstawowej - było po 18, ale mimo wszystko. Po tej całej akcji zacząłem myśleć jak w przyszłości się przed takim atakiem obronić? Gaz pieprzowy niby powinien być skuteczny, ale może zaszkodzić mocnej mojemu psu niż temu ze zdeformowanym pyskiem i też nie ma gwarancji, że taki amstaf czy inne g---o odpuści. Kopnąć strach takiego bo ci nogę jeszcze odgryzie no i pomijając fakt, ze te psy mają pancerz z mięśni i takiego kopnięcia też mocno nie odczują xD Logiczne, że do głowy nasuwa się pomysł aby mieć przy sobie jakiś scyzoryk na takie sytuacje - ja się w sumie nie odważyłem, ale po takiej akcji miałem na uwadzę taką opcję. Na całe szczęście takiej sytuacji już więcej nie miałem i tez tej baby nie spotkałem. Mój pies nigdy nikogo nie ugryzł i nie warknął na spacerze, ale zawsze od małego był na krótkiej smyczy poza domem - mimo, że psy i koty go nie interesowały tylko wąchanie i sikanie xD
#psy #psiarze
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach