Wpis z mikrobloga

Skoro polskie państwo nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa swojej przestrzeni powietrznej, to może czas, by zrobiła to społeczność. Shahedy wlatują w nasz kraj bezkarnie, a reakcja MON-u sprowadza się do komunikatu prasowego i przekonania opinii publicznej, że „wszystko pod kontrolą”.

Tymczasem sytuacja wygląda groteskowo: dron złożony z części z #aliexpress i zasilany tanim silnikiem potrafi przelatywać setki kilometrów, a my – państwo w środku NATO – albo go ignorujemy, albo wystrzeliwujemy w niego rakietę za pół miliona dolarów. To jest absurd, na który słusznie zwraca uwagę #mentzen – ekonomiczna głupota i marnotrawienie pieniędzy podatnika.

Dlatego czas pomyśleć o rozwiązaniu oddolnym. Skoro politycy wolą robić konferencje zamiast rozwiązywać problemy, to niech głos zabierze polskie IT.

Założenia projektu:

1. Dashboard przeciwdronowy – coś jak open source’owy Flightradar. Społeczność widzi obiekty w przestrzeni powietrznej. Użytkownicy mogą oznaczać, że to nie Ryanair do Londynu, tylko Shahed lecący 150 km/h.

2. Weryfikacja społecznościowa – aby nikt dla żartu nie kliknął pasażerskiego Boeinga, potrzebna jest weryfikacja wielu niezależnych zgłoszeń. Dopiero wtedy obiekt dostaje status „dron potwierdzony”.

3. Integracja z hardware – koordynaty trafiają do modułu ESP32. To tania elektronika, dostępna masowo i łatwa do programowania.

4. Konstrukcja rakiety strącającej – prosta, oparta na rurach PCV (styropian przebije), zasilana klasycznym szkolnym napędem saletra + cukier (Azoty Puławy dostarczą surowca, reszta jest w każdym markecie budowlanym). Tu nie chodzi o b--ń ofensywną, tylko tani pocisk przechwytujący.

5. Open source code – projekt w repozytorium GitHub, otwarty dla programistów, elektroników i majsterkowiczów. Kod bez halunów – #makaljer zadba o to, żeby działało.

6. Skalowalność – zamiast jednej rakiety za 500 tys. dolarów, setki tanich „garażowych” strącaczek w każdej gminie. Lepiej odstrzelić drona rurką z PCV niż przepalać kolejne miliardy.

Brzmi jak żart? Być może. Ale jeszcze większym żartem jest to, że polskie państwo – członek NATO – z całą swoją machiną finansową i sprzętową, nie potrafi skutecznie poradzić sobie z dronami wlatującymi na nasze terytorium.

Może więc czas, żeby głos zabrała społeczność. Może to właśnie ludzie z IT, którzy od lat budują rozwiązania open source skuteczniejsze niż produkty wielkich korporacji, powinni pokazać, że bezpieczeństwo można zorganizować inaczej: taniej, prościej i szybciej.

Bo jeśli państwo nie potrafi chronić obywateli, to obywatele sami muszą napisać kod obrony.

#wojna #drony #ukraina
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

a 500 tys. dolarów, setki tanich „garażowych” strącaczek w każdej gminie. Lepiej odstrzelić drona rurką z PCV niż przepalać kolejne miliardy.


@ivqq_: oczywiście że powinno to iść w tą stronę - terroryzują nas prostymi konstrukcjami zbudowanymi z komercyjnych części
  • Odpowiedz
@ivqq_: nie wiesz o czym mówisz( ͡° ͜ʖ ͡°) najbliższe rzeczywistości są małe radary pasywne oparte na CDF z latarnią z LTE, najlepiej z dotrenowanym autoencoderem po mulitplexowanym sygnale plus lekki fanjet z kamerą noktowizyjną, gdzie liczysz sobie lokalnie sygnał z radaru i rzucasz tor na obraz POV swojego urządzenia, gdzie impact starasz się ręcznie w ostatnim momencie scyzelowac w jak najdłuższe ramię siły czyli przekrój
  • Odpowiedz