Wpis z mikrobloga

Nie dziwię się tym, którzy uważają Podlasie za krainę egzotyczną. Nawet jako rodowity mieszkaniec Podlasia, co krok natykam się na obyczaje, które wzbudzają moje wielkie zdziwienie.

Jednym z nich są długotrwałe żegnanie się gośćmi w progu domu. Wizyta udana, jedzenie dobre, rozmowa sympatyczna, ale wszystko, co dobre się kończy. Więc zakładam buty (to łażenie gości po domu w skarpetkach, to temat na osobny esej). No i gospodarze odprowadzają mnie do drzwi....

I wtedy wizyta jakby się skończyła, ale w rzeczywistości rozpoczyna się od nowa. Więc stoję ubrany w jakimś progu i gadam, gadam, gadam.
Trwa to nierzadko nawet pół godziny. Zawsze mnie to irytowało, więc od dłuższego czasu, po żołniersku podaję gospodarzom rękę, dziękuję, odwracam się i wychodzę,

Jakieś jest ich osłupienie na takie coś! Potem dzwonią i pytają, co było nie tak... Czy kartacze niedobre, czy "moja lub "mój" (to też strasznie głupio tak mówić o małżonkach) czegoś złego nie powiedzieli.

A ja wtedy mówię, że kiedy się z kimś żegnam, to znaczy, że wychodzę. I już. Chyba albo mam coś z głową, albo na tym Podlasiu mają coś z głowami. Jedno albo drugie.

#podlasie #obyczaje #savoirvivre
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

stoję ubrany w jakimś progu i gadam, gadam, gadam

@radek-oryszczyszyn: To po co gadasz? Ja nigdy tego nie robię. Żegnam się i idę.
Irytują mnie goście, którzy żegnają się i nie wychodzą. Zwłaszcza zimą przy otwartych drzwiach. Oni w kurtce chcą gadać, a ja w progu mam marznąć? Mówię wtedy: albo wchodzisz, albo zamykam, bo mi zimno jest. No i idą
  • Odpowiedz