Wpis z mikrobloga

Nie wiem jak ja k----a mogłem tyle czasu siedzieć jak totalny #przegryw #neet w pokoju, bez pracy, bez życia społecznego, z madką i siostrą, bez znajomych bo ci powyjeżdzali kiedy ja siedziałem latami w pokoju, prawie nie wychodząc z domu, zamknięty w swojej bańce z komputerem i Netflixem, licząc dni, które i tak nic nie zmieniały. Lata kompletnie w plecy, zero doświadczeń, zero pieniędzy, zero perspektyw. Czasami myślę, że sam siebie oszukiwałem, że to „tylko etap”, a w rzeczywistości gniłem w miejscu.

Nie wiem co mi się w sumie k---a przestawiło, ale mając już 30+ lat coś kliknęło i w końcu poszedłem do pracy. Pierwsze dni, co ja gadam tygodnie, były dramatem, każdy moment to była walka o przetrwanie. Nie byłem przyzwyczajony do rozmów, a tu ci ciągle ktoś się o coś pytał, ktoś chciał pogadać, coś wyjaśnić, a ja chciałem po prostu uciec z tej hali i zniknąć, tak na zawsze. Kiedy ktoś na mnie patrzył miałem wrażenie że o mnie gada, Każda interakcja społeczna była jak mini egzamin, trzeba było odpowiedzieć, spojrzeć w oczy, coś od siebie dorzucić. Pamiętam, że nawet zwykłe „cześć” czy „jak leci?” sprawiało, że czułem się jak idiota. Ale powoli, dzień po dniu, zaczęło się układać, uczyłem się ludzi, ich zachowań, żartów, tonu głosu, małych sygnałów.

Dzisiaj sam w--------m się na halę, witam się z każdym pierwszy i normalnie gadam o pierdołach, może nie tak zajebiście jak inni, ale daje radę. Nawet z dziewczynami z hali obok potrafię pogadać i śmiać się. To wszystko brzmi jak kosmiczny skok w porównaniu z tym, kim byłem kilka lat temu.

Teraz mam pieniądze, może nie miliony ale ciut więcej niż minimalną, chodzę do sklepu i mogę wybrać co chcę, nie muszę liczyć groszy z MOPSu. Mogę pozwolić sobie na wakacje, na małe przyjemności, na normalne życie, którego kiedyś nawet nie wyobrażałem sobie. I serio, jak patrzę wstecz, to nie mogę uwierzyć, że naprawdę tyle lat zmarnowałem w izolacji. Teraz mam poczucie kontroli nad własnym życiem i nawet jeśli to nie jest bajka, to przynajmniej jestem w niej głównym bohaterem, a nie statystą.

I nie k---a, to nie jest żadna porada dla was - każdy ma swoją drogę i tempo. Po prostu ja się dzielę tym, że da się z tego wyjść, nawet jeśli wyglądało to zupełnie beznadziejnie. A tak było w moim przypadku. Ale nie liczcie, że będzie łatwo, ani że ktoś podsunie wam magiczny przycisk, który nagle wszystko ogarnie. Trzeba się k---a spocić i przeżyć dramaty, żeby poczuć normalne życie.
  • 48
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Cześć przypadków jest rzeczywiście ciężka, ale większość to ma fobie społeczne


Że niby one nie mogą być ciężkimi przypadkami?

z którymi nie chce nawet walczyć. Wola się położyć i umrzeć


Czyli
  • Odpowiedz
@Melbota ta ta, jak ktoś ma realna depresję i potężne fobie społeczne to ostatnia rzecz jaką powinno się robić to siedzenie z innymi takimi osobami i tasowanie się do własnego stanu na tagu przegryw. Bo tak pogłębiasz problem i robisz z niego coś komfortowego znaismrt próbować z niego wyjsc
  • Odpowiedz
@alverini: No tak, "ostatnią rzeczą" jest siedzenie z osobami, które rozumieją jak to jest, a nie z ignorantami twojego obrzydliwego pokroju, którzy są pierwsi w kolejce do zjechania kogoś za to, że cierpi, bo np. wielokrotnie przekonał się już, że nie ma możliwości rozwiązania jego problemów xD
  • Odpowiedz
Tak k---a, przecież piszę o #neet i nie, to nie był mój jedyny problem. Ja miałem/mam całe spektrum problemów i fobii społecznych, Nie umiałem całkowicie gadać z dziewczynami, z ludźmi w sklepie czy spojreć na nich na ulicy , a sam wypad po chleb to był level hard,


No dobrze, przepraszam

Ale k---a - sam piszesz: "Po prostu ja się dzielę tym, że da się z tego wyjść, nawet jeśli wyglądało to
  • Odpowiedz
@SystemHalted2_0: Dzięki za ten wpis, bo zrobiłeś mi nadzieję. Po 6 latach neetu i kompletnego zdziczenia wracam do pracy. Zaliczyłem duży spadek jeśli chodzi o wykonywany zawód, perspektywy i zarobki, no ale od czegoś tzreba zacząć i myślę, że z czasem będzie tylko lepiej. Zacząłem od ostatniego poniedziałku i na razie tragedii nie ma. Tak długa przerwa była spowodowana mocnym rozwinięciem uzależnienia, pod wpływem którego miałem totalnie w------e na wszystko.
  • Odpowiedz