Wpis z mikrobloga

Kurde w trakcie nie doceniałem #breakingbad. To znaczy były momenty, w których było super, a potem trochę stypa, potem znowu akcja i trochę stypa. Pod koniec się rozkręciło, po ostatnim odcinku i Baby Blue trochę się wzruszyłem. No końcówka fajna. Ale nie miałem jakiejś pustki jak po #lost czy #prisonbreak. Jednak im więcej czasu mija tym tęsknię coraz bardziej za tym łysym s--------m z bródką, Jessim i całą tą bandą, scenami na pustyni czy w kamperze... ( ͡º ͜ʖ͡º) Na pewno zrobię kiedyś rewatch, ale to za paaaaare ładnych lat żeby sporo zapomniał bo rewatch #lost zrobiłem po 4 latach a mogłem poczekać np do jesieni 2025 (ʘʘ)
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 2
@Yeahido: el camino widziałem, imo kompletnie niepotrzebne to było i słabiutkie.

BCS się zabierałem ale podobno akcja jeszcze wolniejsza a średnio mam ochotę na tyle sezonow, ale kiedyś pewnie obejrzę
  • Odpowiedz
@Pardo Polecam obejrzeć ze dwa trzy odcinki pierwszego sezonu BCS i później przeskoczyć na końcówkę drugiego sezonu. Później pojawia się Gus Fring i robi się znaaaacznie ciekawiej.
  • Odpowiedz
@Pardo: pamiętam jak na Polsacie puszczali Skazanego na Śmierć - świetny serial, pierwszy sezon wybitny, ale gdzieś po środku serii dało się wyczuć wymyślanie historii na siłę. Lubiłem postać Bellicka i Mahone, a Lincoln wydawał mi się najgłupszym z całej paczki...
  • Odpowiedz
  • 0
@grap32: mój ulubiony to zdecydowanie geniusz Scofield. Tak, Bellick, Mahone czy Kellerman topka, ale na przykład TBag... Chyba na równi ze Scofieldem bym go postawil.
  • Odpowiedz