Mój wujek robi na stawce minimalnej 10-11 godzin dziennie, nawet w soboty. W sumie to robi poniżej minimalnej, bo nie są mu wypłacane nadgodziny według kodeksu pracy. Przy okazji chłop zajechał sobie zdrowie, bo szef krzywo patrzył na L4, więc nie brał, a w sobotę też do lekarza nie pójdzie, bo praca. No i o dziwo chłop dostaje furii jak widzi Zandberga, czy kogokolwiek postulującego wyższe podatki dla bogatych - jego zdaniem to demotywuje do pracy. Pewnie jego szef Janusz byłby mniej zmotywowany do j-----a pracowników na nadgodziny.
Moi koledzy ze szkoły, którzy zostali w małym mieście, robią za jakieś śmieszne pieniądze w lokalnych zakładach, nie stać ich na zabranie rodziny na wakacje, narzekają na wszystko, ale również uważają, że podatki dla bogatych powinny być niskie. Tak twierdzili kiedyś, bo myśleli, że sami będą bogaci, tak twierdzą teraz, choć raczej bogactwo im się nie udało.
Na wykopie też lwia część użytkowników dostaje wścieklizny na hasło "progresja podatkowa", ale wpis pokazujący rozwarstwienie społeczne zbiera 2500 wykopów... Ludzie dopiero teraz widzą, że w Polce jest ekonomiczna kasta panów, dla których posiłek w knajpie to codzienność i kasta ekonomicznych popychadeł, dla których posiłek w fast foodzie to wydatek oraz wyrzeczenie... I jeszcze winne są temu knajpy xD
Chyba dorobiliśmy się jako społeczeństwo rzeszy ekonomicznych idiotów, którzy uwielbiają wolność ekonomiczną, ale tylko jako hasło i pusty frazes. To zresztą tak jak z patriotyzmem i Polską Walczącą - fajnie wygląda na koszulce, ale żeby przestrzegać jakichś zasad, uczciwości i honoru w życiu no to aż tyle to nie. Znać datę Powstania Warszawskiego to też nie bardzo. Tak samo jest z ekonomią - tylko wolny rynek, tylko niskie podatki, precz z lewactwem, ale proste prawo popytu i podaży to już dla nich przesada. To trochę też tłumaczy, czemu ci sami "liberałowie gospodarczy" wyrażają jakąś niedorzeczną tęsknotę za projektami centralnie planowanymi.
Ja nie jestem jakimś bogaczem, ale problem wysokich cen gastronomii w zasadzie dla mnie nie istnieje. Ot, jest po prostu drożej niż kiedyś. Idąc gdziekolwiek nie myślę o cenach, ale moi koledzy z prowincji liczą każdy grosz, a ciężko pracują. Jak to w ogóle możliwe, że mnie bardziej boli ustrój podatkowy niż biedaków, którzy na nic nie mogą sobie pozwolić?xD
@salo91: Ze wszystkim się zgadzam, ale problem wysokich cen w gastronomii faktcyznie także istnieje. Jeżeli w krajach o znacznie wyższych zarobkach jedzenie na mieście ma porównywalne ceny, a czasami zdarza się, że niższe, to znaczy, że to u nas jest coś nie tak. Ale to się generalnie nie wyklucza z Januszowskim myśleniem i polskim mentalem, który opisujesz. To integralna cześć zjawiska.
@salo91: Widzisz ja w zasadzie codziennie obiad dania jem z miasta z dobrej restauracji. Koszt u mnie 27zł. Lokalna restauracja czynna od 30 lat. Jakość 8/10. Nie windują cen, dzięki temu non stop ruch. Właścicielka codziennie rano na bazarze kupuje osobiście warzywa do restauracji. Wybiera sama, żeby jej nie powciskali jakieś badziewie. Ludzie normalnie zamawiają sobie stamtąd jedzenie do pracy i lokalnej klasie średniej nawet nie chce się często gotować,
uwielbiają wolność ekonomiczną, ale tylko jako hasło i pusty frazes
@salo91: ozcywiście. Jaka wolność ekonomiczna dla fizycznego w fabryce? Jeśli zmentzony słabek kiedyś dojdzie do władzy i faktycznie im polikwiduje zusy i nfzety, to ukręcą se sami pętlę na szyję: nie będzie "komuny" za to będzie jak w stanach, gdzie za wyrwanie zęba oddajesz całą wypłatę, jesli masz szczęście.
@salo91 twój wujek dobrze rozumie i pewnie pamięta komunę. Komuniści kłamali, kłamią i będą kłamać, bo cała idea budowy komunistycznego społeczeństwa jest oparta na jednym wielkim kłamstwie, pana Marksa. Komunizm nigdy i nigdzie nie zakończył się sukcesem. Zawsze kończył się tragicznie lub trwa jako karykatura samego siebie. Masz mądrego wujka. Tylko brakło mu szczęścia i wytrwałości w nauce lub brak się pracować sam na siebie.
Jeżeli w krajach o znacznie wyższych zarobkach jedzenie na mieście ma porównywalne ceny, a czasami zdarza się, że niższe, to znaczy, że to u nas jest coś nie tak.
słuchałem ostatnio w radio programu o "paragonach grozy", wypowiadał się jakiś właściciel restauracji, że on mógłby sprzedawać taniej ale skoro przy wysokich cenach nadal jest popyt to po co ma
@salo91 twoj wujek zarabia minimalna, a Wiec placi podatek dochodowy, podatek l, ktorym zostal wymyslony I pierwszym raz wprowadzony w wielkiej brytanii, gdzie mial objac 1% najwiecej zarabiajacych. ( Na dzisiejsze czasy to wynosil by kilka % powyzej 1 milliona funtow zarobku rocznie). Dzisiaj w zasadzie kazdy placi podatek dochodowy, podobnie jak w polsce..... A niektorzy biedacy wpadaja w drugi prog podatkowy.... Twoj wujek to przewidujacy czlowiek.
@salo91 Tak na chłopski rozum. Jeżeli cena włoskiej kawy we Włoszech jest tańsza niz w polskiej knajpie w Polsce, to chyba coś jest nie tak. Dodatkowo pikanterii dodaje fakt różnicy w zarobkach z niekorzyścią dla Polaków.
@salo91 to co sie udalo tym wszystkim liberalom pokroju tuska, balcerowicza, korwina czy mentzena, to zaprogramowac polakow do wiary w wolny rynek wbrew ich interesowi klasowemu. Zreszta to samo jest w usa - ludzie wybieraja trumpa wbrew interesowi klasowemu (choc mainstreamowi demokraci nie sa duzo lepsi)
U nas jeszcze kult reagana/taczer ktorzy to neolibkowe gowno zapoczatkowali w usa/europie.
Poczytajcie sobie jakie byly podatki dla bogoli w usa przed reganem, gdzie byle
@salo91: Terapia szokowa transformacji lat 90 każdy jest kowalem swojego losu, wszystko co państwowe i państwowa interwencja to zło, wolny rynek wszystko załatwi. Gdyby nie garstka uczciwych ludzi to dziś byśmy nawet studiów nie mieli bezpłatnych, chciałoby się napisać coś o służbie zdrowia ale ona przecież się prywatyzuje tylnymi drzwiami typu na NFZ za pół roku, prywatnie jutro
Łatwo byłoby napisać że znów wsystko przez tych liberałów ale nastąpiło takie
@salo91: ten janusz, który wykorzystywał twojego wujka to ten sam janusz, który prowadzi gastro i tak samo ma ludzi na czarno za psie pieniądze, bierze tarcze covidowe, a tobie serwuje schabowego za 70 zł
Mój wujek robi na stawce minimalnej 10-11 godzin dziennie, nawet w soboty. W sumie to robi poniżej minimalnej, bo nie są mu wypłacane nadgodziny według kodeksu pracy. Przy okazji chłop zajechał sobie zdrowie, bo szef krzywo patrzył na L4, więc nie brał, a w sobotę też do lekarza nie pójdzie, bo praca. No i o dziwo chłop dostaje furii jak widzi Zandberga, czy kogokolwiek postulującego wyższe podatki dla bogatych - jego zdaniem to demotywuje do pracy. Pewnie jego szef Janusz byłby mniej zmotywowany do j-----a pracowników na nadgodziny.
Moi koledzy ze szkoły, którzy zostali w małym mieście, robią za jakieś śmieszne pieniądze w lokalnych zakładach, nie stać ich na zabranie rodziny na wakacje, narzekają na wszystko, ale również uważają, że podatki dla bogatych powinny być niskie. Tak twierdzili kiedyś, bo myśleli, że sami będą bogaci, tak twierdzą teraz, choć raczej bogactwo im się nie udało.
Na wykopie też lwia część użytkowników dostaje wścieklizny na hasło "progresja podatkowa", ale wpis pokazujący rozwarstwienie społeczne zbiera 2500 wykopów... Ludzie dopiero teraz widzą, że w Polce jest ekonomiczna kasta panów, dla których posiłek w knajpie to codzienność i kasta ekonomicznych popychadeł, dla których posiłek w fast foodzie to wydatek oraz wyrzeczenie... I jeszcze winne są temu knajpy xD
Chyba dorobiliśmy się jako społeczeństwo rzeszy ekonomicznych idiotów, którzy uwielbiają wolność ekonomiczną, ale tylko jako hasło i pusty frazes. To zresztą tak jak z patriotyzmem i Polską Walczącą - fajnie wygląda na koszulce, ale żeby przestrzegać jakichś zasad, uczciwości i honoru w życiu no to aż tyle to nie. Znać datę Powstania Warszawskiego to też nie bardzo. Tak samo jest z ekonomią - tylko wolny rynek, tylko niskie podatki, precz z lewactwem, ale proste prawo popytu i podaży to już dla nich przesada. To trochę też tłumaczy, czemu ci sami "liberałowie gospodarczy" wyrażają jakąś niedorzeczną tęsknotę za projektami centralnie planowanymi.
Ja nie jestem jakimś bogaczem, ale problem wysokich cen gastronomii w zasadzie dla mnie nie istnieje. Ot, jest po prostu drożej niż kiedyś. Idąc gdziekolwiek nie myślę o cenach, ale moi koledzy z prowincji liczą każdy grosz, a ciężko pracują. Jak to w ogóle możliwe, że mnie bardziej boli ustrój podatkowy niż biedaków, którzy na nic nie mogą sobie pozwolić?xD
#niejembodrogo #jedzenie #gotowanie #wykopefekt #ekonomia #gospodarka
źródło: 1000032446
Pobierz@salo91: bo biedacy nie mają czasu na myślenie o takich pierdołach tylko walczą o przeżycie i czy im na margarynę nie zabraknie
Dokładnie tak.
@salo91: ozcywiście. Jaka wolność ekonomiczna dla fizycznego w fabryce? Jeśli zmentzony słabek kiedyś dojdzie do władzy i faktycznie im polikwiduje zusy i nfzety, to ukręcą se sami pętlę na szyję: nie będzie "komuny" za to będzie jak w stanach, gdzie za wyrwanie zęba oddajesz całą wypłatę, jesli masz szczęście.
@niecodziennyszczon:
słuchałem ostatnio w radio programu o "paragonach grozy", wypowiadał się jakiś właściciel restauracji, że on mógłby sprzedawać taniej ale skoro przy wysokich cenach nadal jest popyt to po co ma
źródło: PL
PobierzU nas jeszcze kult reagana/taczer ktorzy to neolibkowe gowno zapoczatkowali w usa/europie.
Poczytajcie sobie jakie byly podatki dla bogoli w usa przed reganem, gdzie byle
Łatwo byłoby napisać że znów wsystko przez tych liberałów ale nastąpiło takie
@salo91: ten janusz, który wykorzystywał twojego wujka to ten sam janusz, który prowadzi gastro i tak samo ma ludzi na czarno za psie pieniądze, bierze tarcze covidowe, a tobie serwuje schabowego za 70 zł