Aktywne Wpisy

moll +18
Powieje trochę paranoją zapewne, ale szukam #ksiazki dla preppersów, do survivalu czy innego bushcraftu - takiej jak dla debila, totalnie od podstaw, która pozwoli na "przetrwanie" w razie wojny albo innego kataklizmu. Najlepiej jakby było to w formacie, który można zapakować do plecaka ewakuacyjnego po lekturze.
Ktoś? Coś?
Taguję #preppers #bushcraft #survival dla większych zasięgów, pewnie wiecie co warto przeczytać i co się sprawdzi
Ktoś? Coś?
Taguję #preppers #bushcraft #survival dla większych zasięgów, pewnie wiecie co warto przeczytać i co się sprawdzi

mleko3-2procent +514
W akcie oskarżenia jakie usłyszał Matecki ws. fikcyjnego zatrudnienia w Centrum Informacyjnym Lasów Państwowych czytamy, że w ciągu 31 mc. pracy, był w niej widziany 5 razy, logował się 8 razy, pobierał comiesięczną pensję, łącznie ponad 320 tys. zł. + nagrody, wziął dofinansowanie na zakup okularów i uwaga! - ekwiwalent za niewykorzystany urlop.
Z zeznań świadków wynika, że Matecki nic nie robił, nie pracował, nie przedstawiał wymaganych rapotów z prac jakie wykonywał,
Z zeznań świadków wynika, że Matecki nic nie robił, nie pracował, nie przedstawiał wymaganych rapotów z prac jakie wykonywał,
źródło: 1000014183
Pobierz




Zresztą, trudno nie odnieść wrażenia, że ci bohaterowie z granicy chyba się mocno nudzą. Bo przecież normalny człowiek w niedzielne popołudnie robi grilla, ogląda mecz albo sprząta garaż. Tymczasem oni wolą wyjść na granicę z Niemcami, żeby „bronić Ojczyzny” przed afgańską rodziną z wózkiem dziecięcym. Cóż, każdy ma swoją definicję patriotyzmu.
Ruch Obrony Granic to taka wersja LARP-a (Live Action Role Playing), tylko zamiast elfów i magów mamy kibiców i byłych kandydatów do rady osiedla. Uzbrojeni w flagi, kamery GoPro i święte przekonanie, że oto stają na pierwszej linii frontu cywilizacyjnego starcia. Tyle że ta "linia frontu" znajduje się 100 metrów od Lidla, a „wróg” wygląda bardziej na zmęczonych ludzi niż dywersantów z ISIS.
Kulminacją tego teatru był niedawny incydent w Słubicach, gdzie aktywiści pokłócili się ze Strażą Graniczną, która – o zgrozo – próbowała wykonywać swoje obowiązki. No bo jak to tak? Państwo polskie miałoby działać bez konsultacji z panem Krzyśkiem z Żylety?
Oczywiście, można się zżymać na niemieckie służby, które odsyłają migrantów. Można też prowadzić poważne rozmowy dyplomatyczne, dyskutować o wspólnej polityce migracyjnej, ale po co? Lepiej wysłać na granicę oddział samozwańczych komandosów z grupy „Polska Bastion Zachodni”, którzy za młodu obronili niejedną ławkę na osiedlu i teraz bronią kraju przed „najeźdźcami”.
Problem polega na tym, że z tej groteski śmieje się już pół Europy. Bo gdzieś pomiędzy Słubicami a Frankfurt/Oder rozgrywa się spektakl, którego reżyserem jest polska frustracja, scenarzystą – media społecznościowe, a głównym aktorem – kibic z telefonem.
Zamiast poważnej dyskusji mamy happeningi. Zamiast strategii – TikToki. I w tym całym bałaganie ginie to, co naprawdę istotne: realna kontrola granic, prawa człowieka, a także nasza reputacja. Bo dziś Polska na Zachodzie to nie kraj ambitnych inżynierów i nowoczesnych start-upów, tylko miejsce, gdzie dresy patrolują granicę z Niemcami.
Zakończę cytatem z jednego z aktywistów: „Nie damy z Polski zrobić korytarza tranzytowego!” Otóż drogi panie, Polska już JEST korytarzem – głównie dla głupoty, populizmu i przerostu ego nad rozumem.
A migranci? Cóż, oni pewnie dalej próbują dostać się do Niemiec. I wiecie co? Jakoś wcale im się nie dziwię.
#granica #kibole #emigracja