Aktywne Wpisy
Ostatnio byłem na randce z #tinder z dziewczyną 30 lat, która pracuje w wojsku. Jak mi zaczęła opowiadać jakie ma benefity, za co nie musi płacić, za jaką kwotę dostała od wojska mieszkanie 40m2, kiedy na emeryturkę idzie itp. to mi się odechciało ją poznawać i następnego dnia jej napisałem, że nie jestem zainteresowany. Gdyby jeszcze takie przywileje były za udział w wojnie czy coś podobnie niebezpiecznego, ale ona za

Melin_z_Brighton +214
źródło: 1000021875
Pobierz




Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.
Podszedł do gościa z rybami i mówi:
- Oj, jaka piękna, duża ryba!
Sprzedawca na to:
- Pięknego s-------a złapałem, co?
Ksiądz się obruszył:
- Panie, ja wszystko rozumiem - piękna duża ryba, ale żeby zaraz przy księdzu takie epitety wstyd!
Sprzedawca wyjaśnia:
- Ale proszę księdza - s------l to jest nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg.
- Aaa no to w porządku. Poproszę tego s-------a. Przygotuję go na kolację z biskupem.
Przychodzi ksiądz na parafię pokazuje rybę siostrze zakonnej.
Zakonnica:
- O jaka piękna duża ryba.
A ksiądz na to:
- Ładnego s-------a kupiłem, co?
Zakonnica:
- Ale co ksiądz - takie słownictwo?
A ksiądz wyjaśnia, że to ta ryba się nazywa s------l - tak jak inne, płoć czy szczupak.
- Aaaa. to rozumiem.
Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała s-------a na kolację z biskupem.
Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu wchodzi kucharka.
- O jaka piękna duża ryba - mówi kucharka.
Siostra na to:
- Piękny s------l, prawda?
- Ależ co siostra? Nie poznaję! - obrusza się kucharka.
A siostra, że ta ryba się nazywa s------l - tak jak inne się nazywają, karp czy lin.
Siostra kazała przygotować s-------a na kolację z biskupem. Wieczorem przyjeżdża biskup, siada przy stole z księdzem i zakonnicą. Kucharka wnosi główne danie - rybę.
Ksiądz biskup:
- Jaka piękna, duża ryba!
Na to proboszcz:
To ja tego s-------a znalazłem i kupiłem.
Odzywa się zakonnica:
- A ja tego s-------a skrobałam.
Na to włącza się kucharka:
- A ja tego s-------a usmażyłam i przyrządziłam.
Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:
- K*rwa, widzę, że tu sami swoi!