Aktywne Wpisy

CharakternyZasadowiec +1069

chaddeveloper +201
Rekruterów totalnie p----------o, nawet się z tym nie kryją.
Nie wrzucam screenów, żeby zachować chociaż minimalny poziom poufności.
Long story short – jakiś czas temu miałem zaproszenie do rekrutacji w gamblingu. Na HR screeningu było spoko, nawet się dogadaliśmy, ale oczywiście brak konkretów co do dalszych etapów – "bo jeszcze nie ustalone", "bo zależy od zespołu", bla bla bla. No to czekam.
Po czasie odezwała się rekruterka. Myślę – ok, pewnie dograliśmy szczegóły. A tu
Nie wrzucam screenów, żeby zachować chociaż minimalny poziom poufności.
Long story short – jakiś czas temu miałem zaproszenie do rekrutacji w gamblingu. Na HR screeningu było spoko, nawet się dogadaliśmy, ale oczywiście brak konkretów co do dalszych etapów – "bo jeszcze nie ustalone", "bo zależy od zespołu", bla bla bla. No to czekam.
Po czasie odezwała się rekruterka. Myślę – ok, pewnie dograliśmy szczegóły. A tu

źródło: image
Pobierz
#zwiazki #logikaniebieskichpaskow #niesmialosc #niebieskiepaski #rozowepaski
Cześć! Może to trochę głupie pytanie, ale ciąży mi to od kilku dni.
Mój chłopak jest typem introwertyka (jesteśmy ze sobą niecały rok). Od zawsze jest cichy, spokojny i stonowany. Bardzo go kocham i uwielbiałam w nim to, bo zawsze mnie to jakoś uspokajało. Poza tym, przy mnie jest bardziej rozgadany, żartobliwy i bardzo otwarty - jak zapewnie często bywa.
Parę tygodni temu byliśmy u moich rodziców, przyjechało parę osób z rodziny. Nie odzywał się tam wcale - jak ktoś go o coś bezpośrednio zapytał, odpowiadał dosłownie jednym słowem. Po tym spotkaniu pomyślałam w sumie, że to nie problem, w końcu to nie jego rodzina, może się wstydził, nie znał paru osób etc. Jednak dwa tygodnie później to w jego rodzinie miała miejsce rodzinna uroczystość i sytuacja była identyczna. Czułam się trochę jak rzecznik, prowadziłam rozmowy z jego krewnymi właściwie sama. On siedział naburmuszony, nawet jak miło do niego zagadał, zbył go jednym słowem i cisza. Wśród znajomych - to samo, niektórzy już przestali w ogóle go o cokolwiek pytać, bo odpowiadał im jak za karę.
Zaczynam o tym myśleć i zastanawiam się, gdzie kończy się "bycie cichym" a gdzie zaczyna się bycie bucem. Bardzo go kocham, nigdy mi to nie przeszkadzało, wręcz uważałam to za klasyczny przykład "przeciwieństwa się przyciągają", bo uważam się za otwartą osobę i o ile sama nie inicjuje żadnych small talków, nie jestem głośna, nie przepadam za zbyt częstymi spotkaniami z rodziną, to zawsze staram się być miła i angażować się w takie rozmowy, po prostu uważam, że z szacunku i dobrego wychowania tak należy. Nie wymagam, żeby był nagle wodzirejem gawędziarzem, lubię jego sposób bycia. Po prostu jakoś tak mnie to uwiera i chciałabym dowiedzieć się jaka jest inna perspektywa, czy przesadzam. Jednocześnie proszę o rady co należy zrobić - zwróciłam mu lekko uwagę na to, powiedział, że wg niego jest miły i koniec tematu
〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Opublikuj swój własny wpis: Mirko Anonim
· Zaakceptował: Nighthuntero
🫶 Twoje wsparcie = dalszy rozwój projektu. Wspomóż projekt
On potrzebuje kobiety, która jest jego najlepszą przyjaciółką i z którą stworzy intymny związek
Ja nie jeżdżę ani do swojej rodziny, ani do małżonki jeśli nie mam ochoty.
Da się z tym żyć i to nie jest bucowatość, to jest ustawienie priorytetów
@mirko_anonim: to jest bycie bucem i w dodatku zadufanym w sobie. Jak jedziesz z dziewczyna do jej rodziny, to robisz wszystko zeby to spotkanie bylo udane. Nie nie musisz stawac na glowie, robic z siebie klauna heheszka ktorym nie jestes, czy o---------c innego szajsu.
Ale moze warto spojrzec nie z perspektywy wlasnego ja (z