Potrzebuję Waszej ekspertyzy, popcornu i może jeszcze poradnika „Jak przetrwać w handlu z Polakami”. Mam mały sklep internetowy i wpadł mi w ręce klient-legendarny cwaniak, co zrobił sobie ze mnie wypożyczalnię smartfonów. Schemat taki, że Apple i Samsung by się nie powstydzili: co dwa tygodnie zamawia za pobraniem, przed końcem 14 dni zwraca sprzęt i już bierze kolejny model. Słowo daję, typ ma chyba kartę stałego zwrotowicza, albo zniżkę na paczkomaty.
Myślę sobie: ile można? Sprawdzam gościa w długu.info – a tam, proszę bardzo, dłużnik pełną gębą, nic tylko w ramkę i na ścianę obok niespłaconego kredytu.
No i w tej sytuacji, zapaliła mi się żaróweczka: skoro facet ma długi, to może kupić jego wierzytelność (pewnie za 3/4 ceny u któregoś z wierzycieli), a potem jak zgłosi zwrot, zrobić klasyczne potrącenie: „Przykro mi, ale tu się kasa bilansuje, bo pan ma dług – więc rozliczamy się wzajemnie, do widzenia.” Winien mi, ja jemu, wychodzi na zero.
Czy to faktycznie do ogarnięcia w realu, czy raczej zabawa dla tych, co lubią pisać pozwy na trzeźwo?
Czy taki manewr z potrąceniem wierzytelności przy zwrocie od konsumenta w ogóle przejdzie w Polsce, czy zaraz się dowiem, że „prawa konsumenta są święte, panie, nie podskoczysz”?
Za najlepszy prawniczy suchar w komentarzu stawiam wirtualną kawę. Za konkretne podpowiedzi – szacun na dzielni i łapka w górę od całej branży.
@moganus-anonim: Lepiej wysyłaj mu najpierw że towar jest niedostępny i będzie dopiero za miesiąc, potem przed samą wysyłką że przybył uszkodzony, potem że kurier nie przybył, urlop, błąd pracownika, powódź itp. Na końcu za każdym razem wysłać najgorszy egzemplarz z innego zwrotu albo coś tańszego niby jako błąd przy pakowaniu. Jeśli zamawia z tego samego konta anulować zamówienie po długim oczekiwaniu na realizacje.
Zacznij od zapoznania się z ustawą o prawach konsumenta, dyrektywą o ochronie praw konsumenta oraz ze stanowiskiem KE w sprawie tej dyrektywy.
A ogólnie to kupujący ma zwrócić towar w stanie niezmienionym. Zgodnie z prawem kupujący może testować towar tak samo jak robiłby to w sklepie stacjonarnym. Jeżeli kupujący zwraca ci telefon, który używał, to zwracasz mu tyle ile jest on warty.
Myślę sobie: ile można? Sprawdzam gościa w długu.info – a tam, proszę bardzo, dłużnik pełną gębą, nic tylko w ramkę i na ścianę obok niespłaconego kredytu.
No i w tej sytuacji, zapaliła mi się żaróweczka: skoro facet ma długi, to może kupić jego wierzytelność (pewnie za 3/4 ceny u któregoś z wierzycieli), a potem jak zgłosi zwrot, zrobić klasyczne potrącenie: „Przykro mi, ale tu się kasa bilansuje, bo pan ma dług – więc rozliczamy się wzajemnie, do widzenia.” Winien mi, ja jemu, wychodzi na zero.
No i teraz pytania do #prawnicy, #prawo, #biznes, #handel #januszebiznesu #allegro całej reszty Wykopu, co ogarnia temat:
Czy to faktycznie do ogarnięcia w realu, czy raczej zabawa dla tych, co lubią pisać pozwy na trzeźwo?
Czy taki manewr z potrąceniem wierzytelności przy zwrocie od konsumenta w ogóle przejdzie w Polsce, czy zaraz się dowiem, że „prawa konsumenta są święte, panie, nie podskoczysz”?
Za najlepszy prawniczy suchar w komentarzu stawiam wirtualną kawę. Za konkretne podpowiedzi – szacun na dzielni i łapka w górę od całej branży.
Zacznij od zapoznania się z ustawą o prawach konsumenta, dyrektywą o ochronie praw konsumenta oraz ze stanowiskiem KE w sprawie tej dyrektywy.
A ogólnie to kupujący ma zwrócić towar w stanie niezmienionym. Zgodnie z prawem kupujący może testować towar tak samo jak robiłby to w sklepie stacjonarnym.
Jeżeli kupujący zwraca ci telefon, który używał, to zwracasz mu tyle ile jest on warty.
Komentarz usunięty przez autora