Wpis z mikrobloga

@Ryptun:

Pagórki poruszały się powoli, jeden za drugim, jak ciała zlepione w rytmie pradawnego aktu — ciężkie, nabrzmiałe, zsynchronizowane w pulsującym uniesieniu ziemi. Każdy grzbiet napierał na kolejny, jakby krajobraz oddychał głęboko, rytmicznie, wciąż na granicy wybuchu. Wiatr nie był już zewnętrzny — był częścią tego ruchu, przenikał przez przestrzeń, rozchylał zarośla, rozrywał krzewy, aż dno dolin zadrżało pod niewidzialnym naciskiem.


To nie była spokojna ziemia. To była ziemia w
  • Odpowiedz