Wpis z mikrobloga

Tzw. młodzi wykształceni z wielkich miast (z dużymi kredytami do spłacenia xD) to najbardziej zakompleksiona grupa społeczna w Polsce. Bije od nich taka - jak to określił kiedyś Sikorski - murzyńskość, że aż się niedobrze robi.

Za wielki plus Trzaskowskiego serio uważają znajomość języków i według nich jest to wielki atut w pracy prezydenta.
Nie, proszę państwa. To jest kolonialne myślenie. Prezydent suwerennego kraju to nie jakiś gubernator prowincji, który musi biegle władać językiem metropolii. Takie coś może uroić się tylko w głowie człowieka, którego na przełomie lat '90/'00 dosłownie szkolono na emigranta, bo państwo AWS i potem SLD oraz PO nie miało na nich lepszego pomysłu. Taki ktoś siedzi dzisiaj w biurze jakiejś korporacji, robi za umysłowego robotnika i cały dzień odpowiada tylko "yes, sir!" jakiemuś Amerykaninowi, Niemcowi, a i coraz częściej - o zgrozo! - Hinndusowi. Oni by chętnie widzieli Polskę jako land eurokołchozu, ale póki co Najjaśniejsza Rzeczpospolita jest jednak niezależnym państwem i zdecydowanie inne kompetencje są wymagane od człowieka prezydenckiego formatu.

Duże, poważne kraje, jakim powinna być Polska, w rozmowach dwustronnych używają biegłych, dwujęzycznych tłumaczy symultanicznych - prawdziwych fachowców. Jak się kończy próba robienia tego na własną rękę widzieliśmy ostatnio, gdy prezydent Ukrainy Zełeński dukał coś swoim kiepskim B2 z ograniczonym słownictwem, topornym akcentem i słowiańską budową zdań. Bez profesjonalnego wsparcia fachowców dwóch native'ów go tam dosłownie zjadło. Obraził tylko swych dobrodziejów, zniweczył wysiłki negocjacyjne, wywołał międzynarodowy skandal i stał się pośmiewiskiem całego świata. Ja bym chciał, żeby prezydent nie był samograjem, tylko współpracował z fachowcami.

#polityka #wybory #polska #trzaskowski #mimowszystkonawrocki #prezydent #konserwatyzm #4konserwy
  • 36
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Romska_Palo_Ul_Laputa: mnie rozbraja argument "Polacy nie dojrzeli do demokracji"
Toż wyznacznikiem dojrzałości jest frekwencja, im więcej osób w wyborach bierze udział, tym ma to większy sens a w Polsce frekwencja jest w średniej europejskiej, więc chodzi im tak naprawdę o to, że głosuje się na nie tego co "trzeba". Uśmiechnięci zamordyści.
  • Odpowiedz
Za wielki plus Trzaskowskiego serio uważają znajomość języków i według nich jest to wielki atut w pracy prezydenta.

Nie, proszę państwa. To jest kolonialne myślenie.


@Romska_Palo_Ul_Laputa: Poważnie będziesz przekonywał, że lepiej ich nie znać, niż znać? Uważasz, że lepiej, aby prezydent musiał polegać na tłumaczach, niż był w stanie sam zrozumieć, co się dzieje? Nie uważasz za zaletę, że w kuluarach można porozmawiać w cztery oczy, bez pośredników?

Nieźle musisz
  • Odpowiedz
@Romska_Palo_Ul_Laputa: jeśli uważasz, że znajomość języków to nie jest żaden atut znacząco wpływający na funkcjonowanie w przestrzeni miedzynardodowej, to podejrzewam żeś chłopie z angielskiego miał same dwóje. I prawdopodobnie dziś jak Trampek coś przemawia to musisz czekać aż zakończy i ktoś ci to przetłumaczy.
  • Odpowiedz
@Kj5s6f2dk7s54o:

Poważnie będziesz przekonywał, że lepiej ich nie znać, niż znać? Uważasz, że lepiej, aby prezydent musiał polegać na tłumaczach, niż był w stanie sam zrozumieć, co się dzieje? Nie uważasz za zaletę, że w kuluarach można porozmawiać w cztery oczy, bez pośredników?


@wstanczyk: uważam, że robienie z tego jakiegoś wielkiego atutu jest niedorzeczne. Prezydent lepiej niech dobrze składa zdania po polsku.
  • Odpowiedz
uważam, że robienie z tego jakiegoś wielkiego atutu jest niedorzeczne.


@Romska_Palo_Ul_Laputa: Bardziej niedorzeczna jest próba przedstawienia tego, jako wady, co właśnie uskuteczniasz. Ale tak, znajomość języków obcych w polityce międzynarodowej jest oczywistym atutem, choć może faktycznie nie tak wielkim, bo to jest raczej wymóg, niż coś, czym się bardzo wyróżnisz.

Prezydent lepiej niech dobrze składa zdania po polsku.


A wiesz, że to się nie wyklucza, a nawet często idzie w
  • Odpowiedz
Za wielki plus Trzaskowskiego serio uważają znajomość języków i według nich jest to wielki atut w pracy prezydenta.


@Romska_Palo_Ul_Laputa: W czasach od starożytnych do 2005 znajomość języków innych niż rodzimy (martwych, żywych - niezależnie) byłą zawsze oznaką wykształcenia i kultury, a potem podniosło łeb skołtuniony polskie chłopstwo.
  • Odpowiedz
Toż wyznacznikiem dojrzałości jest frekwencja, im więcej osób w wyborach bierze udział, tym ma to większy sens a w Polsce frekwencja jest w średniej europejskiej,

@Zopyross:
Która to dalej jest za niska. Wnioskując po wynikach pierwszej tury wyborów (niezależnie do wyniku) prezydentem znów zostanie człowiek, którego popiera mniej niż jedna trzecia uprawnionych do głosowania.

więc chodzi im tak naprawdę o to, że głosuje się na nie tego co "trzeba".

A kto ma niby
  • Odpowiedz
Tzw. młodzi wykształceni z wielkich miast


hurr durr nie śmiejcie sie z nas że jesteśmy ze wsi. A chwile później sami wyśmiewacie przeciwną grupę

gdy prezydent Ukrainy Zełeński dukał coś swoim kiepskim B2 z ograniczonym słownictwem, topornym akcentem i słowiańską budową zdań. Bez profesjonalnego wsparcia fachowców dwóch native'ów go tam dosłownie zjadło.


Chodzi
  • Odpowiedz
@Romska_Palo_Ul_Laputa:

1) Znajomość języków obcych u prezydenta to nie „murzyńskość”, tylko podstawowe narzędzie dyplomatyczne.

2) Spotkania międzynarodowe to nie wyłącznie odczytywanie notatek tłumacza, tylko także rozmowy kuluarowe, budowanie relacji, reagowanie na niuanse. 

3) Taki Macron, Scholz czy Zelensky nie czekają na tłumacza, tylko działają od razu. To nie kompleksy, to profesjonalizm. Polska zasługuje na prezydenta, który nie tylko zna języki, ale potrafi się nimi skutecznie posługiwać.
  • Odpowiedz