Wpis z mikrobloga

Pamiętam, że za dzieciaka jak się człowiek budził w śmigusa, to od razu dostawał od starego garnek wody na ryj. Celem świętowania, oraz lepszego przygotowania do życia. Wrzucało się też dziewczyny do stawów, jeden drugiego psikał karabinkiem etc.
A teraz? Spróbuj kogoś polać wodą na mieście. Od razu jakieś policje, nagrywanie, mandaty etc. Masakra jaki społeczeństwo poczyniło regres w relacjach międzyludzkich.
  • 70
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Project_Im_Not_Going_In: gdybyś zobaczył co się działo na początku lat 90 to byś zmienił zdanie. Policja miała ręce pełne roboty. Bandy po 50 osób z wiadrami. Wlewanie wody do tramwajów jak ludzie odświętnie ubrani jechali w gości, na cmentarz, do kościoła.
Rasteris - @ProjectImNotGoingIn: gdybyś zobaczył co się działo na początku lat 90 to ...
  • Odpowiedz
  • 916
Masakra jaki społeczeństwo poczyniło regres w relacjach międzyludzkich.


@Project_Im_Not_Going_In: Straszny regres, bo ktoś nie życzy sobie byś go oblewał wodą na przystanku / w sklepie / na spacerze.

A teraz? Spróbuj kogoś polać wodą na mieście.


Jak ci w ogóle do głowy przyszła myśl, by obcego człowieka wodą oblewać? U mnie zawsze to ograniczało się max do rodziny /znajomych. Nikt normalny nie latał z garnkiem by randomów moczyć.
  • Odpowiedz
  • 79
@Project_Im_Not_Going_In
Wiesz co, jak się za dzieciaka z innymi znajomymi goniłeś i robiliście sobie wojnę na wodę to to było spoko, ale były takie mózgi po 16-20 lat co biegali pod kościół i łapali dziewczyny i potem wylewali im wiadro wody na głowę. Oni mieli super ubaw, one pewnie średnio. Albo na przystanku potrafili po otwarciu drzwi wywalić wiadro albo dwa do środka.

Kiedyś to mimo wszystko kończyłeś co najwyżej przemoczony
  • Odpowiedz
@Project_Im_Not_Going_In ja 20 lat temu to się z kumplami ustawialiśmy o 5-6 rano żeby się zaczaić w jakimś dobrym miejscu albo zabunkrować sobie zapasy amunicji - czytaj duże baniaki z wodą - w jakichś strategicznych miejscach.
Jeśli ktoś jest z Gdyni to na pewno kojarzy estakadę Kwiatkowskiego i ten pas co był na wysokości estakady na początku Grabówka, obok kościoła - bardzo wiele lat stał nieuzywany, tam się czailiśmy i strzelaliśmy
  • Odpowiedz
  • 4
Za dzieciaka w latach 90' jakoś nikt nie miał problemów z laniem wody na innych. W Łany poniedziałek starsze dzieciaki odkręcały hydranty by zapas wody był i polewało się wszystko i wszystkich
  • Odpowiedz
@Project_Im_Not_Going_In: ja zajebiście wspominam śmigusa, za dzieciaka('89 here) kupowało się pistolety i karabiny na wode, ewentualnie balony albo butelki w wersji budżetowej i walczyło na osiedlu między różnymi grupkami, mega sprawa. Były też oczywiście jakieś grupy starszych dzieciaków, które latały z wiadrami, ale była cywilizacja, niemniej nie mieszkam w za bardzo w patologicznej okolicy.

Ale ogólnie to i tak i nie, zwyczaj był super i w wersji jak powyżej fajna
  • Odpowiedz
Wlewanie wody do tramwajów jak ludzie odświętnie ubrani jechali w gości, na cmentarz, do kościoła.


@Rasteris: U mnie pod blokiem był przystanek autobusowy. Patusy stały z wiadrami wody i jak tylko autobus otworzył drzwi to od razu oblewali ludzi w środku.

Kiedyś stary jechał z otwartym oknem w samochodzie i jakiś idiota chlusnął mu wiadem przez to otwarte okno, cud że stary bezpiecznie wyhamował i nikogo nie potrącił.

Właśnie przez
  • Odpowiedz