Wpis z mikrobloga

#kielce #paranormalne Hej,to będzie długa historia i zwrócona jest głównie do mieszkańców świętokrzyskiego,najlepiej Kielc. Jest to wątek zlekka paranormalny więc możecie wierzyć czy nie,ja dam sobie rękę uciąć za to że wszystko co jest tu zawarte jest prawdą.
Wracając do tematu,od dziecka widziałam więcej i czułam różne dziwne rzeczy,tak samo jak moja mama i z tego co wiem wiele kobiet pokoleń wstecz( słyszałam nawet od dziadka że jakaś moja prapra ciotka spłonęła na stosie,tak o wspominam dobra historia do pochwalenia się). Z dwa trzy lata temu z rodzicami przeprowadziliśmy się do domu pod lasem na obrzeżach miasta,jest to miasto pod względem geograficznym ale na oko straszne zadupie. Mniej więcej półtora roku temu mój ojciec wyprowadził się z domu i po jakimś czasie moja przyjaciółka była u mnie na noc. Wypadał wtedy akurat lany poniedziałek i ten głupek oblał mnie wodą,a że tego nie znoszę to wkurzyłam się i przeniosłam z poduszką na podłogę. Była wtedy może 2/3 w nocy- ja leżałam na ziemii a przyjaciółka na łóżku,obydwie praktycznie zasypialysmy. W tym momencie usłyszałyśmy obydwie tłuczenie do drzwi,jakby ktoś za wszelką cenę chciał obudzić każdego domownika w domu aby ktoś mu te drzwi otworzył. Nie mógłby być to mój ojciec,ponieważ on zawsze przed dobijaniem się do drzwi w nocy dzwonił wpierw do mnie. Po 20 minutach stwierdziłam że muszę to sprawdzić,zeszłam na dół otworzyłam drzwi do przedsionka i pukanie ustało. Zajrzałam na zewnątrz przez szkło w drzwiach i nic tam nie było. Kiedy odwróciłam się znów coś zaczęło dobijać się do drzwi,więc znowu zajrzałam i znów to samo- nic. Po tym się poddalam i wbiegłam na górę,po chwili pukanie ustało i do końca nocy była już cisza. Po tym rozmawiałam o tym z moją mamą i napomnela coś ze doświadczyła tego samego,i mam po prostu nie otwierać drzwi. W następnych tygodniach słyszałam co jakiś czas tłuczenie do drzwi,czasem do mojego okna balkonowego- i tak przed długi okres czasu. Za każdym razem moja mama,która ma straszliwie płytki sen,nie obudziła się ani razu. Może zabrzmieć to jakbym była chora na łeb ale za każdym razem jak dzwoniłam do przyjaciółki czy do chłopaka oni byli w stanie to też usłyszeć. Po tym,jeden z moich kotów uciekł z domu na tydzien. Odprowadzałam wieczorem pewnego dnia kolegę na przystanek i gdy odwróciłam się w stronę drzew zauważyłam coś,co wyglądało jak człowiek. Może nie do końca jak czlowiek,było dość wysokie i blade,miało również oczy wiercące się do środka głowy jak cholera. Wskazałam na postać koledze,on również ją widzial- obydwoje spojrzeliśmy na siebie przerażeni,i w tym samym momencie jego autobus podjechal. Gdy wsiadł już do niego odwróciłam się ponownie na ścianę lasu, tego już nie było. Ważną rzeczą o mnie jest to,że jestem bardzo związana z moimi kotami. Mam ich trzy- moim ulubionym jest najstarszy,lucek,który właśnie wtedy uciekł z domu. Nie wiem dlaczego ale połączyłam to co zobaczyłam z zaginięciem mojego kotka,i przez całą drogę(not my proudest moment) krzyczałam w stronę lasu aby to oddało mi kota. Dzień potem kot wrócił do domu.
Nie ciekawie zaczęło się robić,gdy mniej więcej pół roku temu grupka moich znajomych przyszła do mnie na malą posiadowke. Gdy szłam do domu nagle powiedziałam bezwiednie do mojego chłopaka żeby nie podchodził do lasu- ten zbytnio nie wiedział o co mi chodzi,ja również, więc zignorowalam to i poszłam dalej. Siedząc już u mnie w salonie dwójka z nas poszła na górę i zostałam ja,przyjaciółka od pukania i mój chłopak. Pokłóciłam się z nim o coś w tamtym momencie,zapewne o jakąś bzdurę a on poddenerwowany na mnie stwierdził że wyjdzie na taras zapalić. Powtórzyłam do niego żeby nie wychodził,ale ten uparcie chciał wyjść więc machnęłam reką i zajęłam się rozmową z przyjaciółką. Wrócił,siadł na bujanym fotelu na przeciw nas i siedział cicho. Myślałam że był zły dalej na mnie,więc zbytnio go nie zaczepiałam. Po 5-10 minutach wstał i spowrotem wyszedł na taras. Siedział tam moze z 20 minut po których wszedł do domu z impetem zatrzasnął drzwiami i poszedł szybkim krokiem na górę. Nie wiedziałam zbytnio o co chodzi,tak samo jak przyjaciółka, ale mimo tego że byłam na niego zła poszłam sprawdzić o co chodzi. Znalazłam go w pokoju mojego młodszego brata zapłakanego zwiniętego w kłębek - dodam że mój chłopak ma wymiary praktycznie 2x2 i jest odważnym realistą,więc taki widok był zlekka mówiąc niespodziewany. Po tym jak trzymałam go zapłakanego na kolanach przez 40 minut powiedzial mi że słyszał za tarasem stefcie -kota sąsiadów którego karmię. Słyszał ruch w trawie,ale kota nie widział więc wstał żeby się przyjrzeć czy nic jej nie jest. Po tym dźwięk ten przenosił się dalej i dalej z każdym jego krokiem. W połowie działki mój ojciec ma altany z papugami,i mniej więcej w tym momencie,gdy dźwięk był na ich wysokości taras się skończył i z tego co mówił zatrzymał się tam i spojrzał w głąb drzew. Wtedy cos zaczęło wyciągać i wiercić mu w najgorszych wspomnieniach,wyciągając je i przy tym tłumiąc myśl w głowie o tym że musi iść pod las. Po tym wydarzeniu nie wychodziłam już na taras,ani ja ani on ani przyjaciółka,która była tego świadkiem. Tego typu zdarzeń było pare- ostatnio jak wracaliśmy z imprezy do mnie do domu i siedzieliśmy już w domu słyszałam,jakby to ująć,ludzkie miauczenie za oknem. Nie było to coś co mógłby wydać kot,bardziej człowiek który bardzo nieumiejętnie próbuje tego kota udawać. Poza tym,pukanie ustało i myślałam że mam wreszcie spokój. Dlatego też wczoraj wybrałam się na spacer z moim chłopakiem na kanion kopalni odkrywkowej- piękne miejsce,zwłaszcza w nocy. Gdy schodziliśmy w dół drogi co druga lampa uliczna gasla,a gdy wchodziliśmy pod nastepną ta poprzednia się zapalała. Lekko dziwne,ale byłam pochłonięta rozmową i zignorowalam to. Gdy wchodziliśmy na kawałek drużki bez lamp i zapaliliśmy latarki przeszedł mnie dreszcz,i od razu poczułam czyjś wzrok na sobie. Jak doszliśmy na miejsce przez cały czas siedzenia tam bezwiednie odwracałam się za siebie bo nie mogłam zrzucić z siebie odczucia obserwowania. To nie mogło być zwierzę,nie ma takiej możliwości ponieważ nie było słychać niczego poza dźwiękami typowo nocnymi. W pewnym momencie zaczęło się robić na prawdę zimno,więc zdecydowaliśmy że czas wracac do domu- wtedy zaczęłam na prawdę się bać. Uczucie obserwowania doszło do mnie i zaczęłam zastanawiać się po co ja tu w ogóle szłam. Spytałam się mojego chłopaka czy nie czuje czegoś dziwnego,na co on odpowiedział że czuje czyjś wzrok na sobie. Dawno tak szybko nie szłam,przyznam. Byłam przerażona,co chwilę odwracałam się za siebie. Po jakimś czasie gdy już prawie się uspokoiłam zobaczyłam tą samą sylwetkę co na przystanku,tylko że zwiniętą jak starzec przebiegającą przez drogę i chowajacą się za jednym z samochodów zaparkowanych na uboczu. Spytałam chłopaka czy również to widział,ale ten akurat patrzył w telefon. Szłam tak przerażona i gdy doszliśmy do momentu gdzie widziałam to stworzenie,okazało się że była tam jedyna na całej długości drogi przerwa między płotami domów,z centralnym wylotem na las. Po tym zaczęłam słyszeć stukot,jakby czymś plastikowym? O beton. Zwalilam to na moje sznurówki w trampkach,które obijaly mi się o nogi całą drogę drapiąc mi łydki. W momencie gdy byliśmy może 50 metrów od domu zdałam sobie sprawę,że skoro sznurówki uderzają mi o łydki jest mała szansa na to że uderzały by również o asfalt- spojrzałam w dół a one były zawiązane. Wtedy dźwięk plastiku przeniósł się na trawnik przy drodze,na naszej wysokości. Potem mało już pamiętam,pobiegliśmy do domu i długo nie mogłam spać.
Może zabrzmieć dość niedorzecznie,wiem. Ale słyszał ktoś może o czymś podobnym? Jakaś legenda miejska,historia od babci,co kolwiek. Nic nie ma w starych gazetach z tego rejonu,jakiś książkach czego kolwiek,forach. Wszystko przeszukałam z 3 razy. Jutro idę z chłopakiem sprawdzić miejsce,w którym widziałam to stworzenie. Jeśli ktoś coś by wiedział albo podejrzewał,proszę o odpowiedź i dziękuję jeśli wziąłeś/as to co napisałam na poważnie.
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Ważną rzeczą o mnie jest to,że jestem bardzo związana z moimi kotami. Mam ich trzy


@szef-f: Toxoplasma gondii przenoszony przez koty, mogą zwiększać ryzyko wystąpienia objawów psychotycznych, w tym halucynacji.
  • Odpowiedz