Wpis z mikrobloga

Wreszcie wiosna, słońce, ciepełko i przyjemny wiaterek. Pogoda, na którą czekałem od października. Wreszcie można wyjść z domu, pojeździć rowerem, zrelaksować się po robocie podziwiając przyrodę, pójść na spierdotrip i nie marznąć. Niby wszystko to, czego przez pół roku mi brakowało, niby jest powód do radości. Ale z drugiej strony, jest mi cholernie przykro.

Ta pora roku to okres, gdy normictwo wyrusza w podbój świata. Co chwilę gdzieś się spotykają, poznają, wyjeżdżają. Julki świecą kształtami, oskarki zaliczają, nowe znajomości przeradzają się w związki. Myślę, że jest to okres, gdy ludzie czynią największe postępy towarzysko-kulturowe. Dostrzegam tu ogromny kontrast pomiędzy mną, a resztą mojego pokolenia. Nigdy nie uczestniczyłem w życiu towarzyskim, nie poznawałem kolegów, dziewczyn. Zawsze stałem na uboczu tym samym cofając się w rozwoju.

Nie potrafiłem i nie potrafię tego zmienić. Wyłamać się i spróbować żyć "po normalnemu". Fakt, że jestem skrajnym indywidualistą nie pomaga. Chciałbym chociaż móc powiedzieć, że spróbowałem i to jednak nie dla mnie. Ale nie potrafię.

#przegryw #samotnosc #depresja
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach