Wpis z mikrobloga

Właścicielka mieszkania z którego się wyprowadziłem nie chce oddać mi kaucji.

Mieszkanie wynajmowałem ponad 7 lat, nigdy nie spóźniałem się z czynszem, a nawet od pewnego momentu płaciłem z wyprzedzeniem na prośbę właścicielki (bo tak jej pasowało z kredytem chyba). Rzadko się kontaktowaliśmy bo nie było potrzeby a jakieś drobne problemy załatwiałem sam. W tym np gdy w kanapie złamała się rama (z racji wieku) wymieniłem na jakąś używkę za 3 stówy na własny koszt (z perspektywy czasu niepotrzebnie brałem to na siebie). Podobnie z tv (z tym że to też była używka i niski koszt). Jedynie jak pralka padła to właścicielka kupiła nową.

Jakieś 3 lata temu miało miejsce zalanie, wynikające z cieknącego zawory ciśnieniowego pod zlewem. Było to ciężkie do wyłapania, zanim to odkryłem ściany posadzka była już całkowicie nasiąknięta. Od momentu gdy zauważyłem że coś jest nie tak zgłosiłem to właścicielce. Ogólnie przypadek losowy, posadzka została osuszona, chyba nawet z ubezpieczenia.

Po osuszeniu właścicielka chciała odmalować ściany bo miejscami w wyniku zalania nie wyglądało to najlepiej. Jenak ja nie bardzo byłem ku temu chętny. Mieszkanie było małe, nie wyobrażałem sobie jak miałem tam mieszkać w czasie malowania, właścicielka jedynie pytała czy nie mam w planie jakiegoś wyjazdu (bo akurat na osuszanie miałem tygodniowy wyjazd i to się dobrze złożyło). Ja akurat nie miałem, nie dostałem też propozycji hotelu czy innego kwaterunku. Po za tym miałem w głowie to że niedługo się przeprowadzę, chociaż w perspektywie czasu trochę się to przedłużyło (kupiłem mieszkanie w bloku w budowie i czekałem na odbiór).

Koniec końców przyszedł czas wyprowadzki, podczas odbioru ogólnie bardzo miło, nawet dostałem martini w prezencie na odchodne. Jedyny zgrzyt to propozycja właścicielki na uczestnictwo w kosztach malowania. Z mojej strony zdziwienie bo pierwsze słyszę żeby najemca płacił za malowanie. Ogólnie stanęło na moim, jakimś częściowym udziale, typu jeden pokój. Właścicielka miała policzyć i dać znać, czas na zwrot kaucji na umowie to 14 dni.

Jednak po 2 dniach dostałem kupę wiadomości od właścicielki na whatsappie z różnymi zdjęciami i żalami o nie posprzątanym mieszkaniu i brudnych ścianach. W tym jakieś linki do artykułów o obowiązku malowania przez najemcę i jakieś sugestie co by na to powiedział prawnik. Tak czy inaczej większość zdjęć ścian to miejsca po zalaniu (czyli coś na co nie miałem wpływu i to oczym od początku wiedziała w momencie zalania bo była na mieszkaniu wielokrotnie jak również wysyłałem jej zdjęcia co mam w historii na whatspaapie). Reszta ścian to takie typowe zabrudzenia po czasie (wynajmowałem mieszkanie ponad 7 lat, a na pewno nie było malowane bezpośrednio przede mną). Reszta problemów to brudny piekarnik czy słaby stan blatu od dołu nad zmywarką (nie było tam zabezpieczenia).

Mijają 2 tygodnie zwrotu brak, uważam że nie ma podstaw zatrzymywać kaucji i zastanawiam się jak do tego podejść. Problem polega na tym że nie mam protokołu oddania mieszkania (a protokół był na początku wynajmu) ani w ogóle żadnego dokumentu rozwiązania umowy. W tym całym zamieszaniu związanym z przeprowadzką kompletnie zapomniałem o tym, a i tak nie podejrzewałem jej o takie nieczyste zagrania. Jedyne ślady pisemne to konwersacja na whatsaapie z której jasno wynika że zakończyłem najem i oddałem mieszkanie.

Czy jest sens ruszać to jakoś prawnie (e sąd?)?

#nieruchomosci #wynajem #mieszkanie #kiciochpyta
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@EerieAlligator: co do malowania ma rację jest coś takiego, niektórzy to egzekwują

Ale reszta rzeczy to powinna być stwierdzona przy protokole zdania mieszkania w twojej obecności bo jak już ciebie nie było to mogła i mądrość nasrać na środku i mówić że to ty

Masz jakiś papier na stan mieszkania przy zdaniu?
  • Odpowiedz
@lucky_leo Też wrzuciłem po sugestii o deepseeku i w sumie nie pomyślałem w ten sposób że brak protokołu to bardziej na jej niekorzyść

@Catmmando Trochę szukałem o tym malowaniu i nie jest to takie jednoznaczne, często jest to określane w ten sposób że obowiązek malowania jest po stronie najemcy tylko jeśli zabrudzenia/szkody są większe niż wynikające z normalnego użytkowania.

Niestety nie mam żadnego dowodu oprócz czatu na whatsappie gdzie umawiamy
  • Odpowiedz
@EerieAlligator: mieszkanie powinieneś oddać w takim stanie w jakim je dostałeś. Jeśli ściany były białe a są brudne to malujesz albo płacisz. Co do pozostałych spraw nie chce mi się czytać.
  • Odpowiedz
@BHN_LLU: Jakbyś przeczytał całość to dowiedziałbyś się że ściany są brudne w wyniku zalania nie z mojej winy o czym właścicielka wiedziała od momentu zalania. Wg mnie to nie na mnie spoczywa odpowiedzialność za naprawę tego.
  • Odpowiedz