Wpis z mikrobloga

#tworczoscwlasna #frenpill

Chuop sobie napisał balladę w klimacie słowiańskim i chciał się pochwalić. Rymy specjalnie burzyłem. Pod koniec aż zbyt dokładne mi wyszły. Wersja prototyp.

Fajen?

Spokojnym krokiem z wolna stąpając,
By skrócić drogę po znoju pracy
Drwal po jeziorze dąży ku chacie
Nie wiedząc, że bies się dziś nim uraczy

Miesiąca blask odbija się w śniegu
Już widzi ciepłe światła osady
Lecz jego kroki na grubym lodzie
Budzą z letargu liczne poczwary

Po dnie mulistym w podwodnym mroku
Pelzną jak czerwie ku świeżej padlinie
Gdy kmiec zmęczone przenosi stopy
Topnik z topielcem ku niemu płynie

I wyczekują czarami przeklęte
Chuda i głodna trzoda Welesowa
Niech jeno nastąpi na skryty przerebel
A tak jak niegdyś będą ucztować

Przetarty rzemien zrywa siekiera
Spada, kalecząc dziurawe chodaki
Drwal podoupada, kolanem podpiera
Niepokojące niosą się trzaski

Odparzelisko, oddech demonów
Skrytych w odmętach tafle osłabił
Woda przecieka, moczy kapotę
Bies Kmiecia na żertwę sobie tu zawiódł

W oddali lampa wychyla się z chaty
Ktoś się przygląda wpatrzony w jezioro
Już coraz bliżej podwodne psubraty
Za chwilę Kmiecia na ucztę zabiorą

Już biegną z osady z saniami i sznurem
Migają nadzieją pochodni polana
Lecz tafla pęka pod ciała naporem
Chłodnymi szponami kapota zlapana

Choć sznur rzucony, i dłonie próbują
Uchwycić koniec od mrozu zgrabiałe
Biesy Już w sidłach drwala trzymają
I zapraszają na wieczny taniec

Zerwą mu ciało, wydrą oddechy
Duszę spętają w mulistym lochu
Będzie im bratem i wspólne uciechy
Odnajdzie w niepewnym człowieczym kroku
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach