Aktywne Wpisy
cytr0netx99 +45
#gielda dla wszystkich papierowych łap - oczywiście zasady ciągle te co na belce tagu

źródło: hodl-and-accumulate-v0-hm19igdiikoe1
Pobierz
blackghost +1
Jestem w szoku jak te kobiety nie myślą za kółkiem.
Jechałem właśnie z różowa i ręce mi opadły.
Jedziemy prosto droga kierowana znakiem jak poniżej a ona jedzie prosto bez kierunkowskazu w prawo. Raz, drugi ale potem już nie wytrzymałem...
Oczywiście wszyscy przed nami czekają na to co zrobimy bo sztuka wielka dać kierunkowskaz zjazdowy i nie wiadomo gdzie jaśnie pan pojedzie dramat xD
Jechałem właśnie z różowa i ręce mi opadły.
Jedziemy prosto droga kierowana znakiem jak poniżej a ona jedzie prosto bez kierunkowskazu w prawo. Raz, drugi ale potem już nie wytrzymałem...
Oczywiście wszyscy przed nami czekają na to co zrobimy bo sztuka wielka dać kierunkowskaz zjazdowy i nie wiadomo gdzie jaśnie pan pojedzie dramat xD

źródło: temp_file6642361710048773210
Pobierz
Chciałbym zasięgnąć waszej opinii
Po wujku, menelu i alkoholiku, zostało mieszkanie w kamienicy. Dość zaniedbane (zasyfione, wyposażenie sprzed wielu lat, częściowo nawet PRL, nieodmalowane itp). Sprawa spadkowa się ciągnie i jeszcze potrwa może ze dwa lata (kilka komplikacji jest), ale prawnik uważa, że z dużym prawdopodobieństwem przypadnie ono w ok. 80% mojej mamie. Ale to nic pewnego.
Póki co rada rodziny postanowiła, że w mieszkaniu zamieszka siostrzeniec mamy, student, któremu to bardzo odpowiada, bo w sumie to za same opłaty to mu dużo taniej niż wynajmować. Po załatwieniu spraw spadkowych pewnie mieszkanie będzie sprzedane, bo w mieście którego sprawa dotyczy akurat nikt nie mieszka i nie ma interesu się przeprowadzać.
Oś konfliktu jest taka, że siostrzeniec dokonał serii samowoli w mieszkaniu, z których najbardziej charakterystyczne jest to, że zerwał podłogi (zakurzoną i poplamioną wykładzinę dywanową, jak na moje nie do odratowania, w jednym pokoju oraz wysłużony gumolit pamiętający pierwszą komunię Maryli Rodowicz w pozostałych pomieszczeniach). Obecnie żyje na gołych deskach i mu to nie przeszkadza (dodajmy, że ścian też nie widzi potrzeby odmalować, a np. pęnknięta szyba w oknie, brak kilku szuflad w kuchni czy brak jednej z pleks pod prysznicem też mu nie przeszkadza - ot, studenckie podejście do życia - ważne, że działa lodówka, kibel i ogrzewanie).
Mama jest strasznie zbulwersowana tym zerwaniem podłóg, nawraca kilka razy dziennie na temat tego, że koszmarnie obniżył wartość rynkową mieszkania, bo przecież takiego syfu z gołymi deskami nikt nie kupi, bo jak to wygląda, bo przecież g---o, przecież podłoga była, na pewno kupujący będzie kręcić nosem itp.
Tłumaczę jej, że kupujący i tak będzie musiał koniecznie zrobić remont, bo w tym standardzie nikt nie będzie chciał żyć, a zerwanie podłogi to bardziej przysługa niż problem, bo jedna robota przy remoncie jest już zrobiona. Że przy kupowaniu mieszkania do remontu i tak patrzy się na lokalizację, metraż, które piętro, czy ocieplony, jakie opłaty, jak ogrzewany itp., a nie czy jest tam 50-letni gumolit czy gołe deski. A ta od nowa to samo. Już mi się nie chce jej słuchać.
W porządny remont nikt z nas nie chce się bawić, bo za dużo babrania (podłoga, obniżenie sufitu, odmalowanie, zrobienie całej łazienki, w sumie to nawet jedną ścianę trzeba byłoby skuć itp.) koncepcja ogólna - sprzedać jak najszybciej. Chyba że mnie przekonacie, że wkłądając w remont X kasy podwyższę wartość mieszkania o 2*X.
Co trzeba było zrobić z tą podłogą?