Wpis z mikrobloga

Pewnie zastanawiałeś się, dlaczego w Polsce jedzenie w restauracji kosztuje tyle, co weekend w Barcelonie. Pewnie słyszałeś, że to wina inflacji, kosztów pracy, wysokiej jakości składników. Bzdura. To wina rynku nieruchomości, który od lat działa jak kasyno dla najbogatszych, a wszyscy inni – w tym restauratorzy i klienci – są tylko pionkami do dojenia.

Bo oto mamy kraj, w którym nie opłaca się prowadzić restauracji, ale opłaca się mieć lokal, który można wynająć za absurdalne pieniądze.

Kto tu naprawdę zarabia?

Na pewno nie właściciel knajpy. On nie śpi po nocach, bo czynsz go zjada szybciej niż klienci jego dania. Na pewno nie kucharz, który z--------a za minimalną. Na pewno nie kelner, który musi udawać, że cieszy się, że klient zostawił mu 10 zł napiwku.

Kto więc wygrywa? Właściciel lokalu.

Gość, który kupił nieruchomość w dobrym miejscu, ustawił czynsz na poziomie, który sprawia, że żaden biznes nie ma prawa przetrwać, i teraz czeka, aż kolejna restauracja padnie, żeby wcisnąć lokal następnemu frajerowi.

I to działa. Knajpy się zamykają, ale czynsz nigdy nie spada. Bo w Polsce lokal nie musi zarabiać – wystarczy, że właściciel lokalu zdąży wydymać kilku restauratorów, zanim trafi kolejnego.

Jak to się zaczęło?

Polska jest jednym z nielicznych krajów w Europie, gdzie posiadanie nieruchomości praktycznie nie jest opodatkowane. Możesz mieć 10, 50, 100 lokali, wynajmować je za chore stawki i nie płacić od tego podatku, który sprawiłby, że trzymanie pustego lokalu przestałoby być opłacalne.

To dlatego czynsze są z kosmosu. Bo nie ma presji na to, żeby lokale były używane – właściciel może je trzymać puste latami i czekać, aż trafi na naiwniaka, który weźmie je za każdą cenę.

Efekt?
- Restaurator płaci 20-30 tysięcy złotych miesięcznie za lokal.
- Mimo wysokich cen w menu i tak nie wyrabia na czynsz.
- Padnie w ciągu roku, a na jego miejsce wejdzie kolejny frajer.

Ale przecież gastronomia musi się jakoś utrzymać!

Tak, ale jak ma się utrzymać, skoro już na starcie jest skazana na porażkę? Bo nie wystarczy, że zrobi dobre jedzenie. Nie wystarczy, że będzie miał lojalnych klientów. Musi utrzymać cały ten absurdalny system nieruchomościowej spekulacji, gdzie jedna osoba żyje z wynajmu, a dziesięć innych ledwo wiąże koniec z końcem.

I dlatego za spaghetti płacisz 60 zł. Bo nie płacisz za jedzenie – płacisz za cudzy kredyt na piąte mieszkanie inwestycyjne.

Czy da się to zmienić?

Tak. Ale nie poprzez narzekanie na ceny w restauracjach. Dopóki w Polsce nie wprowadzi się podatku od pustych lokali i spekulacyjnych nieruchomości, dopóki właściciele nie będą musieli realnie obniżać czynszów, nic się nie zmieni.

Bo prawda jest taka, że nie masz drogiego jedzenia
w Polsce. Masz drogi wynajem, za który wszyscy się składamy.

Więc jak następnym razem zobaczysz rachunek za obiad i pomyślisz „chore ceny!”, pamiętaj: to nie wina kucharza. To nie wina kelnera. To nawet nie wina restauratora. To wina rynku, który nie musi gotować, bo zarabia na tym, że inni muszą jeść.

Dziś to rynek nieruchomości dostaje czerwoną kartkę.
#gastronomia
#nieruchomosci
CzerwonaKartka - Pewnie zastanawiałeś się, dlaczego w Polsce jedzenie w restauracji k...

źródło: 9A87D210-4104-4624-B6F1-7374C8276A29

Pobierz
  • 78
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

przecież jak nie masz ochoty to nie zostawiasz. O jakiej tradycji mówimy?


@CzerwonaKartka: takiej która wpisuje drobnym drugiem w menu usługę serwisu. Gdzie już jest taki absurd, że jak zamawiasz lunch z odbiorem osobistym to masz zapłacić też za serwis...
  • Odpowiedz
@CzerwonaKartka sporo w tym prawdy. Dużo jest biznesów usługowych, które świetnie prosperują bo właściciel jest na swoim bo kupił lokal 20 lat temu.

Próbując otworzyć coś podobnego, po odliczeniu kosztu zakupu po aktualnej cenie lub wynajmu biznes by się ledwo spinał.
  • Odpowiedz
@CzerwonaKartka: Mi sie wydaje ze bardziej szkodza ceny pradu.
Taki kebab z kontenera kosztuje po 30 zlotych albo i wiecej a kebabista raczej nie placi c--j wie jak wysokiego czynszu za miejsce na kontener.
Z reszta kilka tysiecy zlotych czynszu za lokal handlowo-uslugowy to nie duzo bo ibroty takich lokali kreca sie w granicach kilkudziesieciu tysiecy miesiecznie.
Tak wiec ceny pradu sa tu problemem a nie czynsz.
  • Odpowiedz
Bo oto mamy kraj, w którym nie opłaca się prowadzić restauracji, ale opłaca się mieć lokal, który można wynająć za absurdalne pieniądze.


@CzerwonaKartka: ok, ale więcej osób inwestującycyh w lokale to większa podaż a co za tym idzie mniejsze ceny.
  • Odpowiedz
@CzerwonaKartka: ja właśnie w sobotę wróciłem z Walencji i Barcelony. Stołowałem się w różnych miejscach, od barów po premium knajpy i wszędzie było taniej niż u nas xd

Wiadomo, że da się znaleźć droższe, ale do cholery jadłem w knajpie, która wyglądała jak topowe restauracje + żarcie naprawdę dobre i za:
- 2x domowa lemoniada,
- 4x tacos na przystawkę,
- pizza z burratą i
  • Odpowiedz
@CzerwonaKartka: w polsce każdy "biznesmen" musi mieć 20k miesięcznie na czysto. inaczej się nie opłaca, bo nie można wziąć bmw w leasingu. i każdy w drabince bierze taką marżę i wszystko jest drogie.
  • Odpowiedz
@CzerwonaKartka: p---------e, wiadomo ze przez czynsze ceny gastro trochę urosły ale w wielu przypadkach jest to chciwość restauratora który po pierwszym sukcesie knajpy pierwsze co robi to kupuje panamere XD pozdrawiam 2000% marzy na napoju
  • Odpowiedz
@PfefferWerfer

@Darth_Gohan: Bo dobra alternatywne dopasowują się do ceny dobra na rynku pierwotnym, a nie odwrotnie. Po co kasować mniej skoro można ładować prawie tyle co najdroższa opcja na rynku?


O stacjonarnych lokalach można powiedzieć podobnie, że to niekoniecznie cena wynajmu lokalu jest główną przyczyną cen dań. Po co kasować mniej, skoro można kasować więcej, a ludzie i tak będą kupować?
Autor napisał swoją teorię, ale to tylko teoria,
  • Odpowiedz
@Darth_Gohan: tylko Polska to nie USA. Na terenie miasta nie możesz się rozstawić bo tak, a jak chcesz mieć dobre miejsce to płacisz jak za zgniłe ryby, dokładnie tak jakbyś miał lokal xD

W USA żarcie z food trucka jest tańsze bo w większość stanów możesz sprzedawać jedzenie wszędzie gdzie możesz legalnie zaparkować bez dodatkowych kosztów. W Polsce musisz i tak płacić grube tysiące żeby gdziekolwiek sprzedawać xD
  • Odpowiedz
@CzerwonaKartka: to samo tyczy się małych działalności. Ostatnio dla żony szukaliśmy lokalu, jak policzyłem czynsz, zus, pozostałe koszta, to trochę się za głowę złapałem. W mieście oddalonym o godzinę od Warszawy, nie znajdziesz malutkiego lokalu za mniej niż 3k zł. Trochę to podcina skrzydła.
  • Odpowiedz
@CzerwonaKartka warto do tego dodać, że jeśli rosnące ceny za taki prąd, gaz czy wodę są odczuwalne nawet w kilkuosobowym gospodarstwie domowym to w średniej wielkości knajpie gdzie na okrągło coś grzeje, gotuje, ktoś coś myje, na okrągło zapiernicza kilka piekarników i co chwila ktoś zagląda czy to do chłodni czy nawet zwykłych lodówek to liczniki kręcą bączki szybciej niż Sławomir Nowak w swoim domu w BB podczas nocnej sesji benzodiazepinowej.
  • Odpowiedz
@Darth_Gohan kiedyś wdałem się w dyskusję z jakimś (tak podejrzewam) przedstawicielem branży gastro. I tłumaczył mi że kawa w Polsce jest droga bo klient potrafi siedzieć i 2h przy kapuczinie zajmując cenny stolik a na południu to raz dwa wypije i dlatego jest tania. Zapytałem, to dlaczego kawa na wynos nie jest tańsza skoro nie zajmuje się tak cennego miejsca?
Nie odpisał już (,)
  • Odpowiedz
rynek nieruchomosci


@CzerwonaKartka a ten rynek nieruchomości to jakiś odrębny byt, który chce zniszczyć Polskę i Polaków?

Winni jesteśmy my - Polacy. Nie istnieje u nas coś takiego jak poczucie dobra wspólnego, narodowości, życia w wspólnocie. O ile każdy niemal człowiek na świecie chce się czegoś dorobić i zabezpieczyć swoje dzieci to my podnieśliśmy to do miana ponurej sztuki. Samo inwestowanie od lat wszystkiego w beton jest tego przejawem -
  • Odpowiedz