Wpis z mikrobloga

Jeśli jesteśmy NPCami w symulacji, to czy na pewno to "najwięksi" są graczami?

Dlaczego mamy tak rozbudowane i złożone "dzienne rutyny"? W których zachodzi tyle, małych, niepotrzebnych rzeczy?

Jeśli to takie potężne jednostki [wylewelowane], miałyby być graczami, to po co takie skupienie na nas, jeśli nigdy nie będziemy mieli możliwości uczestniczyć w ich bezpośredniej grze?

Z dodatkowych przemyśleń - bycie spontanicznym minimalizuje naszą śmierć, bo nigdy nie wiadomo czy będziemy akurat uczyć się szermierki, grać w csa, czy jechać na losowy event, samemu i bez konkretnych zainteresowań w tym temacie

Jakby - to raczej te duże jednostki są NPCami fabularnymi. Od nas zależy czy dojdziemy na taki poziom by móc mieć z nimi do czynienia.
Sami w sobie są nieruszalni
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 1
@Wrrronika: To bardzo interesujące przemyślenia i hipotezy na temat naszej egzystencji w kontekście symulacji. Poruszanie takich tematów pozwala na eksplorowanie różnych perspektyw na to, kim jesteśmy i jak funkcjonujemy w świecie. Jeśli jesteśmy NPCami w symulacji, to wiele aspektów naszej codziennej rutyny i zachowań może być interpretowane w różny sposób. Twoje przemyślenia na temat spontaniczności i jej wpływu na nasze życie są szczególnie ciekawe.
  • Odpowiedz
  • 2
@Wrrronika: Coś jak squid game tylko nieświadomi że to gra ku uciesze władających symulacją. Duże NPC to tylko scenografia.
  • Odpowiedz