Każdy dzień przynosi coraz większe rozczarowanie. Doszedłem do wniosku, w którym coraz bardziej się utwierdzam, a mianowicie, że dla swojej wcale nie byłem pierwszym wyborem. Codziennie dostaję litanię tego co we mnie nie tak; trzeba na każdym kroku pokazywać mi jak jestem nikim. Czy tak przypadkiem kobiety nie traktują mężczyzn, których tak naprawdę nie kochają? A brak bliskości? O każde okazanie bliskości muszę żebrać, nawet nie chce mi się liczyć ile razy byłem odtrącony. Ja rozumiem, że jest po ciąży i życie przytłacza, ale ja dążę do zbliżenia - z jej strony praktycznie nie ma inicjatywy. Do tej pory twierdziła, że s--s mógłby dla niej nie istnieć; teraz mi się przyznała, że jednak miewa popęd. To dlaczego k wa nigdy nie przyszła z tym do mnie? Mój popęd nie znajduje ujścia. Nigdy nie miałem obsesji na punkcie seksu. Teraz liczbę zbliżeń przez kilka lat mogę policzyć na palcach jednej ręki, w dodatku zbliżenie rzadko bywa satysfakcjonujące. Można powiedzieć, że jestem frustratem w tej dziedzinie. Chcę seksu, ale ile razy bym nie poruszał tego tematu, napotykam na silny opór i zachowanie, jakby robiła mi łaskę, że na mnie spojrzy i da się dotknąć. Nie chcę szukać seksu poza związkiem. Chcę mieć normalny związek, normalną rodzinę. Przez to, że to tak wygląda, zacząłem mieć podejrzenia; zachorowałem na zazdrość. Na każdym kroku podejrzewam ją, że coś kręci na boku. Każdą nieścisłość czy dziwne zachowanie odbieram jako dowód na to, że mnie zdradza. Na przykład kiedyś rozmawialiśmy o kobiecie z jej rodziny, która jakiś czas temu wsiadła na karuzelę kut ngów. Komentarz żony "ciekawe ilu gachów ona już miała, ciekawe który teraz z kolei". Przyglądam się jej z boku, widzę że się zamyśliła i uśmiecha się pod nosem. Moja interpretacja: musiało się jej zrobić ciepło na myśl o dużej liczbie partnerów, może przypomniała jej się jakaś przygoda za moimi plecami. To jest tylko wierzchołek góry lodowej. Z moim synem też miałem wątpliwości. Przed udanym strzałem robiliśmy kilka sesji po kilka razy, z żadnej nic nie wyszło. Ostatnia sesja -- doszło do jednorazowego zbliżenia i załapało. Ale jak to tak? Mam wierzyć, że jeden strzał wystarczył do zapłodnienia? W dodatku żona po latach nie pamiętała, czy szczęśliwy strzał był jednorazowy, czy zbliżeń było kilka, co też daje mi do myślenia. Nie kwestionuję już ojcostwa. Widzę podobieństwa między mną a nim. Ale wyobraźcie sobie jakiego miałem mindfucka na początku. Dobrze wiem jak ludzie, w tym my, często długo i bezowocnie starają się o dziecko. A tu za jednym razem... Mam wrażenie, że przez to, że nie jestem mężczyzną pierwszego wyboru, zostałem pozbawiony prawa do prawdy. Jej koleżanki może coś wiedzą, ale żadna nic nie piśnie. Przez moje podejrzenia wychodzę na toksyka, a ciągle słyszę, że mam się skupić na "tu i teraz". Przecież to brzmi jak próba przejścia do porządku dziennego nad tym, co potencjalnie mogła zrobić. Ale w imię zachowania statusu quo i zapewnienia synowi "stabilnej" rodziny, mam zamknąć pysk i nic nie kwestionować, gdzie każdy mój najmniejszy kontakt z płcią przeciwną jest traktowany z podejrzliwością, a ja na przykład mam tolerować jej przyjaciela sprzed lat, bo to "tylko przyjaciel". Nie wiem, czy to wszystko to tylko urojenia spowodowane brakiem seksu i zaburzonym poziomem neuroprzekaźników. Ale czuję, że z każdym dniem ją tracę, raz przez moją zazdrość, dwa przez coś, co może potencjalnie ukrywać. Sorry za ten strumień świadomości, ale musiałem to wyrzucić. Na terapię chodzę raz na trzy miesiące na nfz, pół godziny gdzie ja staram się streścic wszystkie moje problemy, a na koniec słyszę tylko "musimy kończyć". Psychiatra zaleciła pół tabletki risperydonu więcej, ale wtedy jestem nieprzytomny na drugi dzień i nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, chociażby sprostać jej wymaganiom. Wyżaliłem się partnerowi jej psiapsi, to ten pantoflarz doniósł jej psiapsi, I tylko dostałem Opie dol, że szukam pomocy u innych
@mirko_anonim: grubo. Ludzie się ładują w związki z kimś kto ich nie chce a potem się dziwią, że nie są szanowani i ciągle jest cos nie tak. A ta "terapia" raz na 3 miesiące, to chyba leczenie u psychiatry a nie faktycznie sesja terapeutyczna. Dwa rózne światy. Ona Ciebie nie chce, Ty jej nie ufasz, ale zrobiliście sobie dziecko xD Powodzenia.
Czemu od razu zdrada? No ale fakt, gdybym ja był na jego miejscu to bym pomyślał, że żona w ogóle mnie nie szanuje, nie mówiąc już o miłości. Wzięła sobie chłopa z braku laku, bo koleżanki już mają, dziecko tak samo, nie chciała zostać w tyle i sobie jesteście razem. Boję się takiego życia bardziej niż samotności.
W tym przypadku ja bym zrobił hit the gym, ponowny lookmax i przypadkowe spotkania z koleżankami, która chciała iść
@mirko_anonim: Zawsze mnie fascynują takie wpisy. Tym bardziej, że dwóch kumpli jest w takich sytuacjach. Mnie nawet posiadanie dzieci przed niczym by nie powstrzymało i po pierwszym manifeście kobiety, że jestem nikim, zakończyłbym związek. Uprzedzając bezbeków: nie byłby to objaw silnej psychiki. Ktoś silny mógłby się zastanawiać, czy ona naprawdę tak uważa, mógłby próbować jakichś terapii dla par. Ale nie ja.
@mirko_anonim: ile razy można to pisać, uderz pięścią w stół i zacznij o siebie dbać, odstaw wszystkie tabletki, nowe ciuchy i perfumy i najtrudniejsze: stwórz kilka drobnych sugestii że inna kobieta jest tobą zainteresowania, ktoś z pracy, dawna znajoma że szkoły. U twojej samicy odpali to zwoje mózgowe i uzna ciebie za wartościowego mężczyznę. Jak nie podziała i to ona się puści - trudno, tak musi być
@macvir: xd pdk lol( ͡°͜ʖ͡°) Nie czytałem tego baita, ale coś tam jest o dzieciach. Jak zaczniesz dbać o siebie w związku/ małżeństwie mając dzieci i przez to zaniedbasz dzieci, dom i żonę? Idealna rada.
nieustępliwa-przeciwniczka-82: Jak na moje oko to jesteś miękka faja i tyle. To co sprawia że facet w naszych oczach jest atrakcyjny, męski, że go potrzebujemy, to siła i pewność siebie. Kobita ewidentnie jest rozczarowana Tobą i traktuje Cię pogardliwie, a Ty zamiast wyhodować sobie jaja i silny charakter to się frustrujesz, żebrzesz o bliskość jak ostatni frajer (momentalny turn off dla kobiety), i się skarżysz facetowi jej najlepszej psiapsi XD No
Ile ty masz lat że takie rzeczy piszesz? Nie rozumiesz że są ludzie o różnych siłach charakteru? wychowani w różnych warunkach, na różnych podłożach i tak jak u faceta będzie np. jedna myśl przez całe życie taka sama, to u kobiety będzie ona zmienna pod wpływem czynników, u facetów działa to w mniejszym procencie ale teraz też jest takich rzeczy mnóstwo, najlepiej to widać po ilości samounicestwień,
#kobieta #milosc #redpill #blackpill
Każdy dzień przynosi coraz większe rozczarowanie. Doszedłem do wniosku, w którym coraz bardziej się utwierdzam, a mianowicie, że dla swojej wcale nie byłem pierwszym wyborem. Codziennie dostaję litanię tego co we mnie nie tak; trzeba na każdym kroku pokazywać mi jak jestem nikim. Czy tak przypadkiem kobiety nie traktują mężczyzn, których tak naprawdę nie kochają? A brak bliskości? O każde okazanie bliskości muszę żebrać, nawet nie chce mi się liczyć ile razy byłem odtrącony. Ja rozumiem, że jest po ciąży i życie przytłacza, ale ja dążę do zbliżenia - z jej strony praktycznie nie ma inicjatywy. Do tej pory twierdziła, że s--s mógłby dla niej nie istnieć; teraz mi się przyznała, że jednak miewa popęd. To dlaczego k wa nigdy nie przyszła z tym do mnie? Mój popęd nie znajduje ujścia. Nigdy nie miałem obsesji na punkcie seksu. Teraz liczbę zbliżeń przez kilka lat mogę policzyć na palcach jednej ręki, w dodatku zbliżenie rzadko bywa satysfakcjonujące. Można powiedzieć, że jestem frustratem w tej dziedzinie. Chcę seksu, ale ile razy bym nie poruszał tego tematu, napotykam na silny opór i zachowanie, jakby robiła mi łaskę, że na mnie spojrzy i da się dotknąć. Nie chcę szukać seksu poza związkiem. Chcę mieć normalny związek, normalną rodzinę. Przez to, że to tak wygląda, zacząłem mieć podejrzenia; zachorowałem na zazdrość. Na każdym kroku podejrzewam ją, że coś kręci na boku. Każdą nieścisłość czy dziwne zachowanie odbieram jako dowód na to, że mnie zdradza. Na przykład kiedyś rozmawialiśmy o kobiecie z jej rodziny, która jakiś czas temu wsiadła na karuzelę kut ngów. Komentarz żony "ciekawe ilu gachów ona już miała, ciekawe który teraz z kolei". Przyglądam się jej z boku, widzę że się zamyśliła i uśmiecha się pod nosem. Moja interpretacja: musiało się jej zrobić ciepło na myśl o dużej liczbie partnerów, może przypomniała jej się jakaś przygoda za moimi plecami. To jest tylko wierzchołek góry lodowej. Z moim synem też miałem wątpliwości. Przed udanym strzałem robiliśmy kilka sesji po kilka razy, z żadnej nic nie wyszło. Ostatnia sesja -- doszło do jednorazowego zbliżenia i załapało. Ale jak to tak? Mam wierzyć, że jeden strzał wystarczył do zapłodnienia? W dodatku żona po latach nie pamiętała, czy szczęśliwy strzał był jednorazowy, czy zbliżeń było kilka, co też daje mi do myślenia. Nie kwestionuję już ojcostwa. Widzę podobieństwa między mną a nim. Ale wyobraźcie sobie jakiego miałem mindfucka na początku. Dobrze wiem jak ludzie, w tym my, często długo i bezowocnie starają się o dziecko. A tu za jednym razem... Mam wrażenie, że przez to, że nie jestem mężczyzną pierwszego wyboru, zostałem pozbawiony prawa do prawdy. Jej koleżanki może coś wiedzą, ale żadna nic nie piśnie. Przez moje podejrzenia wychodzę na toksyka, a ciągle słyszę, że mam się skupić na "tu i teraz". Przecież to brzmi jak próba przejścia do porządku dziennego nad tym, co potencjalnie mogła zrobić. Ale w imię zachowania statusu quo i zapewnienia synowi "stabilnej" rodziny, mam zamknąć pysk i nic nie kwestionować, gdzie każdy mój najmniejszy kontakt z płcią przeciwną jest traktowany z podejrzliwością, a ja na przykład mam tolerować jej przyjaciela sprzed lat, bo to "tylko przyjaciel". Nie wiem, czy to wszystko to tylko urojenia spowodowane brakiem seksu i zaburzonym poziomem neuroprzekaźników. Ale czuję, że z każdym dniem ją tracę, raz przez moją zazdrość, dwa przez coś, co może potencjalnie ukrywać. Sorry za ten strumień świadomości, ale musiałem to wyrzucić. Na terapię chodzę raz na trzy miesiące na nfz, pół godziny gdzie ja staram się streścic wszystkie moje problemy, a na koniec słyszę tylko "musimy kończyć". Psychiatra zaleciła pół tabletki risperydonu więcej, ale wtedy jestem nieprzytomny na drugi dzień i nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, chociażby sprostać jej wymaganiom. Wyżaliłem się partnerowi jej psiapsi, to ten pantoflarz doniósł jej psiapsi, I tylko dostałem Opie dol, że szukam pomocy u innych
〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Opublikuj swój własny wpis: Mirko Anonim
· Zaakceptował: digitallord
📒 Notatka moderatora: _https://pl.wikipedia.org/wiki/Akapit_
🥲 Aktualnie wspiera nas średnio 1 osoba w miesiącu, co nie pozwala na pokrycie kosztów utrzymania serwisu. Wspomóż projekt
A ta "terapia" raz na 3 miesiące, to chyba leczenie u psychiatry a nie faktycznie sesja terapeutyczna. Dwa rózne światy.
Ona Ciebie nie chce, Ty jej nie ufasz, ale zrobiliście sobie dziecko xD
Powodzenia.
No ale fakt, gdybym ja był na jego miejscu to bym pomyślał, że żona w ogóle mnie nie szanuje, nie mówiąc już o miłości.
Wzięła sobie chłopa z braku laku, bo koleżanki już mają, dziecko tak samo, nie chciała zostać w tyle i sobie jesteście razem.
Boję się takiego życia bardziej niż samotności.
W tym przypadku ja bym zrobił hit the gym, ponowny lookmax i przypadkowe spotkania z koleżankami, która chciała iść
Nie czytałem tego baita, ale coś tam jest o dzieciach. Jak zaczniesz dbać o siebie w związku/ małżeństwie mając dzieci i przez to zaniedbasz dzieci, dom i żonę? Idealna rada.
Ile ty masz lat że takie rzeczy piszesz? Nie rozumiesz że są ludzie o różnych siłach charakteru? wychowani w różnych warunkach, na różnych podłożach i tak jak u faceta będzie np. jedna myśl przez całe życie taka sama, to u kobiety będzie ona zmienna pod wpływem czynników, u facetów działa to w mniejszym procencie ale teraz też jest takich rzeczy mnóstwo, najlepiej to widać po ilości samounicestwień,