Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
#zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #rozstanie

Czesc

na wstępie zaznaczę, że strasznie mi głupio tutaj o tym pisać i odczuwam w pewnym sensie poczucie winy, że w ogóle to robię, ale potrzebuję aby ktoś przyjrzał sie mojej sytuacji z boku, ktoś kto mnie nie zna. Z góry przepraszam, jeśli będzie chaotycznie

Mój chłopak ma brata (trzy lata starszego), który jest chory. Nie chce zdradzać szczegółów, bo boję się, że ktoś z otoczenia połączy fakty i nas skojarzy, więc w największym możliwym skrócie: brat umysłowo jest na poziomie 5 latka. Bywa bardzo agresywny, były sytuacje, gdzie pobił matkę. Życie z nim to tykająca b---a, bo niewiadomo co i kiedy wytraci go z równowagi, a wtedy jest w stanie rzucić się na drugą osobę (raz była sytuacja, gdzie użył noża - na szczęście nikomu nic poważnego sie nie stało). Bierze leki, ale co jakiś czas i tak takie akcje się zdarzają.

Życie z moim partnerem to życie z jego bratem w pakiecie. Mieszka z nim i z rodzicami, nie chce się do mnie wyprowadzić, bo czuje się odpowiedzialny za niego, a w sumie to bardziej za rodziców, którzy tak jak i on są celem ataków brata. I nie zrozumcie mnie źle, bo go okrutnie za to podziwiam i uważam, ze to dobrze o nim świadczy. Ale po 1 - martwię się, że on żyje w takich warunkach. Od miesiąca tzn. ostatniego incydentu z jego udziałem, stres mnie zjada jak nie odpisuje mi przez godzinę. Po drugie, ja chciałabym już z nim zamieszkać, myśleć o naszym życiu, dzieciach. Jesteśmy razem prawie pięć lat, bliżej nam do 30stki niż do 20stki. To nie wchodzi w grę, bo on nie chce się wyprowadzać - jego propozycja jest taka, abym to ja się wprowadziła do nich, ale ja się tego po prostu boję. Kolejna rzecz jest taka, że moi rodzice, którzy nigdy nie wtrącali się w moje życie, od pewnego czasu mniej lub bardziej bezpośrednio, sugerują mi, że powinnam zastanowić się nad rozstaniem.

Wiem, że to brzmi okropnie, ale wiem, że mają dobre intencje - martwią się o moje bezpieczeństwo, boją się, że po śmierci przyszłych teściów, mój partner weźmie na siebie odpowiedzialność za brata - a tak właśnie będzie - i ich córka (i przyszłe wnuki) będą mieszkać w takim środowisku. Boją się też, że może to genetyka i moje dzieci (o których marzę i oni dobrze o tym wiedzą) też takie będą. I wiem, że to okrutne, ale czuję, że mają dużo racji. Staram się być wspierająca jak mogę, naprawdę bardzo go kocham i poza tym uważam, że jesteśmy świetną parą, poziom dopasowania jaki mamy jest wręcz niewiarygodny. Nie chcę żeby to zabrzmiało tak jakby rodzice zaczęli sterować moim życiem, ale po prostu trafiają do mnie ich uwagi - tak samo uważają moi bliscy przyjaciele, choć wiadomo są bardziej oszczędni w radach, bo wszyscy wiemy, że sytuacja jest delikatna.

Jestem skołowana. Z jednej strony chciałabym zacząć powoli planować swoje życie, żony i matki, z drugiej - nie umiem sobie wyobrazić bycia kimś takim dla innego faceta. Zawsze mi się wydawało, że kocha się na dobre i na złe, ale ja się boję w ogóle przebywać w tym domu, boję się rozmawiać z tym bratem, że powiem coś, co go striggeruje albo że jak będę go ignorować to też się rozzłości. Nie wyobrażam sobie tam zamieszkać i budować swoją przyszłość. Żaden kompromis nie wchodzi w grę - proponowałam, że po prostu wynajmiemy mieszkanie blisko jego domu rodzinnego, a moje pójdzie na wynajem, żeby mógł tam przychodzić jak najczęściej, ale on nie chce. Uważa że dom jest na tyle duży, że na dobra sprawę mogę brata nawet nie widywać, ale mnie to nie przekonuje. Zwłaszcza, że tak jak pisałam wyżej, w dalekiej perspektywie chce się nim zająć gdy zabraknie rodziców, więc nie wyobrażam sobie unikać człowieka w domu całe życie. Zresztą nie sądzę, żeby jego rodzice chcieli abym z nimi mieszkała a to też kluczowy argument. Błagam, doradźcie coś, wiem że sprawa jest utrudniona ze względu na niedokładne opisanie tej choroby, ale może istnieje rozwiązanie którego nie dostrzegam. Bardzo nie chciałabym się rozstawać, ale jestem zdesperowana już powoli i mam wrażenie że co nie postanowię będzie źle

〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Opublikuj swój własny wpis: Mirko Anonim
· Zaakceptował: RamtamtamSi

  • 38
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mirko_anonim:
wg mnie twoi rodzice mają rację
chcesz wziąć na siebie jakiś krzyż a ten twój chłopak jest wplątany w jakieś układy ktore dla ciebie i ewentualnych dzieci byłyby niszczące
bardziej jest związany ze swoim starym "układem" niż z perspektywą nowego układu z tobą

nie jesteś nic winna temu ziomkowi, przede wszystkim nie jesteś mu winna poświęcić swojego życia dla takiego czegoś
  • Odpowiedz
  • 170
@mirko_anonim przecież argumentami które tutaj wypisałaś jasno dajesz do zrozumienia, że decyzja już podjęta, tylko czekasz na słowa wsparcia. Oczywiście decyzja prawidłową, jeśli nie wyobrażasz sobie życia w pakiecie z bratem (co dla mnie zrozumiałe i wcale nie jest to czymś złym), więc kończ to jak najszybciej, jeśli jesteś przed 30.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: wygląda na to, że jak to w rodzinach dysfunkcyjnych która ta po części chcąc nie chcąc jest, zaczęłaś być osobą współuzaleznioną od przemocy.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim nie wiem w jakim stanie jest brat - czy jest na tyle samodzielny zeby moc mieszkac samemu z opieka dochodzaca czy wymaga nadzoru 24h/dobe.
Sytuacja jest mega delikatna, trudna. Rozumiem Twojego partnera ze czuje sie wspolodpowiedzialny za brata, ale musi tez pamietac o swoim zyciu. Najlepiej by bylo zebyscie zamieszkali w bliskiej okolicy, takiej zeby codziennie moc do niego zagladac, pomagac tesciom. Jesli zajdzie potrzeba - pomyslec o opiekunce, wsparciu
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 12
dbały-artysta-16: Nie kończ związku, a przedstaw mu jedynie swój punkt widzenia oraz swoje oczekiwania. Ostatecznie postaw mu pewnego rodzaju ultimatum. Wydaje mi się, że być może większym problemem jest to, że z jego strony nie ma chęci ustabilizowania życia poprzez oświadczyny, a w konsekwencji stworzenie osobnej rodziny.

Naturalnym jest, że dziecko, zarówno córka, jak i syn powinien opuścić rodziców i stworzyć własną rodzinę, jeżeli pozwalają tylko na to warunki mieszkaniowe, czy
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: wiadomo, że pod uwagę powinnaś brać wsparcie, miłość i całą resztę. Ale prawda jest taka, że jeżeli masz jakieś wątpliwości na tym etapie, to one prawdopodobnie nie znikną za kila lat, a tylko się powiększą. Tylko wtedy będziesz miała większy problem, bo małżeństwo i dzieci. Skrzywdzisz siebie, jego i dzieci. Nieraz niestety trzeba podejmować trudne decyzje nie do końca zgodne z moralnością. Nie znam Twojej sytuacji w 100% i
  • Odpowiedz
ywie chce się nim zająć gdy zabraknie rodziców, więc nie wyobrażam sobie unikać człowieka w domu całe życie. Zresztą nie sądzę, żeby jego rodzice chcieli abym z nimi mieszkała a to też kluczowy argument. Błagam, doradźcie coś, wiem że sprawa jest utrudniona ze względu na niedokładne opisanie tej choroby, ale może istnieje rozwiązanie którego nie dostrzegam


@mirko_anonim: Przy dzisiejszym społeczeństwie to coraz częściej spotykane - autyści, downy itd. Niestety ten
  • Odpowiedz
@sielankowy_borsuk:
Sytuacja jest bardzo poważna i sprowadzając ją do braku miłości spłycasz temat i robisz krzywdę wszystkim, którzy są w takich sytuacjach. A opieka nad kimś niepełnosprawnym z poświęceniem zbyt dużej części swojego życia może się skończyć nawet czarodziejem.
  • Odpowiedz
@sielankowy_borsuk: czego mam sobie nie dopowiadać? Przykładów z życia? Osobiście znałem kobietę, którą przerosła opieka nad niepełnosprawnymi dziećmi i się powiesiła i mężczyznę, który co prawda się nie zabił, ale opieka nad schorowanymi rodzicami dała mocno w dupę.
  • Odpowiedz
  • 35
@mirko_anonim uciekaj. Jestem z rodziny z choroba, to uzależnienie, poczucie obowiązku, to niszczy rodzinę i zycie. ich choroba to nie Twoja odpowiedzialnośc. Gdyby jego rodzice byli mądrzy to by zrobili wszystko, żeby zdrowy syn już się wyprowadził. A tak to podejrzewam że oni sobie zdrowego syna tresują na przyszłego opiekuna, opiekuna do końca życia który nie będzie miał własnego życia.
  • Odpowiedz
@sielankowy_borsuk
Nie no tak - ty bys poświęcił całe zycie, przyszłość i marzenia dla kogoś prawda? Wszystko dla jednej osobyni i całe życie byc nieszczęśliwy, to takie proste prawda? Ty bys tak zrobił. Na pewno.

Wiesz ze najłatwiej sie ocenia stojąc sobie z boku, gdy cie sprawa nie dotyczy?
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Dla mnie sprawa jest oczywista. Powinnaś go zostawić i tyle. Ty już podjęłaś decyzję, po prostu jest ci głupio, żeby ktoś nie pomyślał, że zostawiasz go przez chorego brata. Gość sam podjął decyzję, że woli się zajmować bratem i rodzicami, niż zakładać swoją rodzinę, więc szukaj szczęścia gdzieś indziej.
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 9
✨️ Autor wpisu (OP): @razdwatrzy55 Nie no oczywiście że Poznałam. Po jakimś około roku czy coś takiego, nie od razu. Nic mi nie zrobił, o tyle o ile dało się z nim pogadać było miło całkiem. Ale ja bardzo rzadko tam przyjeżdżam, raczej spotykamy się u mnie.

Co do wpływu jego rodziców możecie mieć niestety rację. Mają bardzo dziwną relacje i zapomniałam o tym wspomnieć, ale faktycznie teraz mam flashbacki
  • Odpowiedz
@mirko_anonim niestety problem jest tu w Twoim partnerze. Typowy syndrom sztokholmski, a winę za to ponoszą jego rodzice. Uzależnili go emocjonalnie, wpoili poczucie odpowiedzialności za brata, a licznymi manipulacjami wypracowali poczucie winy.

Chłop jest w strasznym położeniu. To dosłownie rozbija jego psychikę, bo prawdopodobnie za każdym razem, kiedy ma np. spotkać się z Tobą, czuje się winny. A odpowiedzialność za brata spoczywa wyłącznie na jego rodzicach. Po ich śmierci, aby ochronić
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: nie napisałaś co jest wynikiem choroby brata twojego partnera, ale jeśli planujesz dzieci to weź pod uwagę że istnieje ogromne ryzyko, że twój partner ma jakieś obciążenia genetyczne i możesz skończyć z chorym dzieckiem, przypominam że aborcja jest w tym kraju zakazana. Warto żeby partner się przebadał - każdy zresztą kto planuje dzieci powinien się badać zanim się rozmnoży ale większość tego nie robi.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: jeżeli to nie jest bait ( a dziwnie dużo czerwonych flag odpalasz)
to "Chciałabym to z nim poruszyć ale boję się że uzna to za atak" to jest najgłupsze zdanie jakie dzisiaj przeczytałem i przeczytam

przecież właśnie przed ślubem wszelkie niewygodne pytania trzeba zadawać
tak - ceną może być dojście do wniosku, że żadnego ślubu nie będzie - ale na dłuższą metę to jest
  • Odpowiedz