Wpis z mikrobloga

@Arbuzlele: Polecam taki patent.
1. Gotujesz duży garnek rosołu, oddzielasz wywar od "gęstego". 1 dnia jesz rosół z makaronem (lub ziemniakami) i mięsem, warzywami z wywaru.
2. Dzień robisz risotto na na tym rosole z dowolnymi dodatkami
3. Dzień - przerabiasz rosół na dowolną inną zupę, czy tam gulasz/sos

I tak 3 dni masz zagospodarowane zawsze bez większego zastanawiania, a jak 3 dnia zrobisz więcej tej zupy to zostanie na
  • Odpowiedz
@mac666 ja to jak gotuje bulion to robię 10 albo i więcej litrów bo u mnie tego schodzi na potęgę, a bulion to złoto. Z reguły mam jakiś worek czy dwa w zamrażarce i zbieram koncowki warzyw, resztki z mięsa (jakieś powykrawane kości, skóry, skrzydła), korpusy kurczaków bo najczęściej kupuje w całości i sam rozbieram i to się świetnie sprwwdza. Ostatnim razem robiłem w garze 40 litrów w październiku, gotowałem prawie
Kremufka2137 - @mac666 ja to jak gotuje bulion to robię 10 albo i więcej litrów bo u ...

źródło: temp_file4119606351309218181

Pobierz
  • Odpowiedz
@mac666 z mięsa robisz kurczaka w białym sosie (potrawce) i jeszcze ze dwa trzy dni pociągniesz, w ogóle cały kurczak w rosole to żarcie spokojnie na tydzień, a z warzyw na koniec robisz nadsałatkę, co to jej Makłowicz nie jada.
  • Odpowiedz
@Arbuzlele: Podpowiadam, jadać na mieście w barach mlecznych ( ͡° ͜ʖ ͡°) Biorąc pod uwagę oszczędność czasu i ceny, które są niższe niż typowej restauracji, codziennie jemy co innego i oszczędzamy KUPĘĘĘ CZASU.

Chyba, że ktoś lubi gotować albo jest w tym dobry to już inna para kaloszy.
  • Odpowiedz
@Arbuzlele: Coooo?! Toż to największy jedzeniowy profit dorosłości. Za dzieciaka się przychodziło do domu po szkole, mama stawiała obiad na stół i się jadło, niezależnie na co była ochota danego dnia. Nie było ochoty na warzywa, a trzeba było jeść warzywa. Nie chciało się jeść ryby, a trzeba było jeść rybę. W dorosłości masz zawsze wybór, możesz się poddać zachciankom, możesz ogarnąć coś na co masz smaka od paru dni
  • Odpowiedz