Wpis z mikrobloga

70 + 1 = 71

Tytuł: Zamek lorda Valentaine'a, tom 1 i 2
Autor: Robert Silverberg
Gatunek: fantasy, science fiction
Ocena: ★★★★★★★
ISBN: 8386669217
Tłumacz: Helena Michalska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 294
Dodaję oba tomy jako jedną książkę, bo nie do końca czaję, czemu Prószyński w początkach lat 90. podzielił tę powieść (a tę wersję właśnie czytałem i mam), tym bardziej, że chyba nigdzie na świecie nie była ona wydana w dwóch tomach.

Niemniej.

Praktycznie każdy szanujący się pisarz literatury fantastycznej ma w swoim arsenale dzieł jakiś cykl. Lem ma Pilota Pirxa, Asimov ma Fundację, Herbert Diunę, Harrison Stalowego Szczura, Le Guin Ziemiomorze, Zelazny Kroniki Amberu, King Mroczną Wieże i mógłbym tak wymieniać i wymieniać. Silverberg też nie mógłbyc gorszy i stworzył cykl o planecie Majipoor, którego pierwszym tomem jest Zamek Lorda Valentine'a.

Opowieść ta jest mieszanką science-fiction i fantasy. Dzieje się tysiące lat w przyszłości, Majipoor - tytułowa planeta cyklu - jest miejscem zamieszkania miliardów istot w tym ludzi, którzy tysiące lat temu przybyli na ten glob i go zdominowali odsuwając od władzy Zmiennokształtnych, Metamorfów których faktyczna nazwa to Piurivar. Ponadto na Majipoorze żyją Vroonowie, Hjortowie, Skandarowie, Liimeni, Su-Suherisowie i Ghayrogowie.

Planetą rządzą dwaj władcy - Koronal, który jest niejako zarządcą i władcą planety, wprowadzającym zarządzenia Pontifexa, który jest prawodawcą i byłym Koronalem. Po śmierci Pontifexa dotychczasowy Koronal zajmuje jego miejsce a nowy Koronal wybierany jest spośród szlachty. Obie ten funkcje nie są dziedziczone.

Ponadto Majipoorem rządzą także dwie inne, potężne postaci - Pani Wyspy (matka aktualnie panujacego Koronala), która za pomocą nieznanej technologii zsyła na mieszkańców dobre wizje podczas nocnego odpoczynku oraz Król Snów (z dynastii Barjazidów, ta funkcja jest dziedziczna), który każe źle prowadzących się i grzeszników koszmarami.

Historia pierwszego tomu rozpoczyna się od odckniecia się tytułowego Valentine'a, który nie wie kim jest, jak znalazł się w miejscu, w którym aktualnie przebywa, dokąd zmierza ani jaki jest jego zawod. Na jego drodze staje Shanamir - syn hodowcy koni, który udaje się do miasta Pludreid, gdzie zbliża się festyn na którym pojawić się ma nowowybrany Koronal, który nosi dokładnie takie samo imię jak nasz główny bohater. Czy to jedyna rzecz, która ich łączy? Valentine dołącza do trupy kuglarzy - żonglerów i w miarę postępujących przygód odkrywa prawdę o sobie, a także o tym, że planecie grozi niebezpieczeństwo bo na tronie zasiadł uzurpator...

Powieść rozpoczynająca cykl Silverberga to po raz kolejny powieść drogi, podczas której główny bohater odkrywa siebie u swoją rolę w całej historii. To dobrze skonstruowana opowieść, która wprowadza nas w świat przedstawiony Majipooru, a historię całej planety autor podobno rozwija w dalszej części. Fabuła książki w niespieszny sposób prowadzi nas przez świat przedstawiony - Valentine i jego rosnąca świta są dla nas po nim przewodnikami a ostatecznym ich celem jest Góra Zamkowa w której osiadł uzurpator.

To dobrze napisana książka od której ciężko się oderwać. Nie udało się Silverbergowi uniknąć paru potknięć, miejscami było przydługawo ale to wyjątkowa powiesc w jego dotychczas przeczytanej przeze mnie bibliografii. Zgrabnie łączy elementy fantasy (magia, elementy średniowieczne, klimat, istotne znaczenie snów) z science fiction (świadomość istnienia podróży międzygwiezdnych, utracone technologie lub ich szczątkowe pozostałości). Chociaż historii często zarzuca się typowo "amerykańską" fabułę (od zera do milionera) i pewną naiwność (sporo elementów pacyfistycznych) oraz gigantomanię (na Majipoorze wszystko jest wielkie - od samej planety, przez liczbę ludności, miasta itd) to jest to udany początek cyklu i lekka lektura, w przeciwieństwie do niektórych dotychczas czytanych pdzeze mnie powiesci Silverberga. Zobaczymy, jak będzie dalej.

Ogólna ocena - 6.5/10

Prywatny licznik: 6/?

#bookmeter #czytajzwykopem #ksiazki #scifi #fantastyka #fantasy #fantasybookmeter #sciencefictionbookmeter
StrongSilentType - 70 + 1 = 71

Tytuł: Zamek lorda Valentaine'a, tom 1 i 2
Autor: Rob...

źródło: 351293-352x500

Pobierz
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Cerber108: ostatni raz wydało to wydawnictwo Solaris. Nie byłbym pewien, czy aktualnie wiodący gracze wydający ponownie klasykę (Vesper i Mag) będą chętni na wydanie cyklu Majipoor - za dużo chyba tego i zbyt duże ryzyko, trudno tez wydać kilka książek w jednym tomie, tak jak to Zysk zrobił np. z Elrykiem, gdzie zmieścił pierwsze 4 tomy w jednej ksiazce, czy Vesper z Wiecznym Wojownikiem.

Ja ostatnio kupiłem wszystkie wydane przez
  • Odpowiedz
@StrongSilentType: pożyjemy, zobaczymy. Jakoś taki cykl Matthew Corbett powoli wydają, a nie należy on do tytanów rozpoznawalności, poza tym wciąż się pisze. Będą też popłuczyny po Enderze w Wymiarach, a to 6 tomów. MAG na 100% tego nie weźmie, a Vesper jednak już kilka książek autora wydał.
  • Odpowiedz
@StrongSilentType: Czytalem to. Takie dosyc naiwne to wszystko bylo w ksiazce, malo przemocy, wszyscy sobie zyczliwi itd ale calkiem przyjemna lektura. Najlepsze byly te smaczki o SF, utraconej technologii
  • Odpowiedz
@StrongSilentType: a tam, Rebis tylko raz go wydał w Wehikule. Oni się nie rzucą na nic z szeroko pojętej fantastyki, co się samo nie sprzeda. Tak to Diuna, Asimov, Dick, Liu i Wehikuły właśnie. Z innych rzeczy to może co najwyżej Czarną Kompanię raz na ruski rok dodrukują, drugiej serii Cooka już niestety nie. To samo z Mieczem prawdy. Z drugiej strony mają ode mnie wielkiego plusa, bo po wierceniu
  • Odpowiedz
@abralinc: ja aktualnie jestem w cugu Silverberga i mam za sobą chyba z 5 jego książek :) kupuje te starcie z lat 90. bo lubię ten vibe.
@Cerber108 Rebis już w latach 90. nawydawal fantastyki na dwa pokolenia do przodu ;) chociaz byłem pewien, że wydali ostatnio więcej niż Umierając Żyjemy. Ja mam rebisowe wydania Silverberga z początku lat 90.
A o nieasimovowe Fundacje też pisałem parę razy na
  • Odpowiedz
@StrongSilentType: ja to nie wiem co się działo w takich zamierzchłych czasach, bardziej się orientuję w rzeczach wydanych w tym tysiącleciu. Jakby jednak nie patrzeć, to Rebis nie eksperymentuje już na polu fantastyki - bo Wehikuły ciężko nazwać eksperymentem - i jedynie odcina kupony od popularnych nazwisk. Mi w sumie WC nawet pasuje, bo fajnie jest się zapoznać ze starociam i tym, jak kształtowało się scifi, za kupowanie i czytanie
  • Odpowiedz