Wpis z mikrobloga

Pamiętam jak w zeszłą wigilie wszyscy wrócili do domu a ja byłem bezdomny więc zostałem w robocie xD jak zwykle w sumie, był jeszcze drugi taki p---b który ze mną został i dwaj inni koledzy na mieście kończyli dyżur, ale mieli ostatni strzał. Zadzwonił dyspozytor, żeby podjechać na Ołbin bo z USK jakiegoś babosza trzeba wnieść do domu. No to podjechalimy i kuuurwa mać, baba tak duża, że jak wyciągałem nosze które same w sobie ważą 70kg to czułem, jak puszczają mi zwieracze. Była tak ciężka, że pneumatyka się złamała psychicznie i koła nie chciały się rozłożyć. Kolega musiał wejść do ambulatorium, pchać i jednocześnie trzymać lawetę bo żelastwo nie chciało puścić. W końcu ujrzałem wrota piekieł, twarz tej kobiety błagała, aby było już po wszystkim, była po zawale mózgu i cała się telepała. Trzeci kolega kopał nogą w miejsce, gdzie miały rozłożyć się koła. Wszystko to połączone z tym, że n---------ł śnieg z deszczem, do tego była ogromna pizgawica i ciemno w c--j sprawiało, że w-------m się i na siłę pociągnąłem za rączki. Nagle słyszę jeb. Koła się rozłożyły i p---------y w płytę chodnikową a właściwie to co po niej zostało xD podjechaliśmy pod bramę, w międzyczasie czytam epikryze a kobiecina ważyła coś ok. 200kg. Myślę sobie "ja p------e". Wychodzi córka i mówi, że na czwarte piętro a to stara kamienica na Elizy Orzeszkowej (zawsze jak słyszę termin stare budownictwo mam ochotę anektować Wrocław do RFN i zmienić nazwę miasta na Breslau) bez windy. Owszem, był ciąg sanitarny po środku klatki schodowej w którego miejsce miała być w-----a winda, ale zamiast tego na starym dole jakiś Janusz zrobił małe ogrodzenie ala furtka i trzymał tam sobie rowery. No ja pier-do-le. C--j. Wchodzimy. Płachta i czterech chłopa. Pierwsze piętro. Jezus upada po raz pierwszy. Ta j----a droga krzyżowa r-----------a mi kręgosłup. Między trzecim a czwartym piętrem zacząłem szukać sensu życia, wielkiego wybuchu, rozszerzania się wszechświata i antymaterii. Gdy otworzyły się drzwi do mieszkania moim oczom ujrzała się klitka coś jak u Prezydenta Białegostoku - Krzysztofa Kononowicza. Wszędzie latały muchy, dywan pamiętał jeszcze Republike Weimarską, wystające gwoździe z mebli i furnitury, słabe światło, zapach pleśni, gówna i zdechlizny. Byle do łóżka, myślę sobie. No i c--j, jak ją w--------y na to łóżko to zapadło się pod wpływem ciężaru na podłogę. Wigilia 2021 pamiętamy #wroclaw #heheszki #coolstory #wigilia #ratownictwo #ratownictwomedyczne #pasta (ale to nie jest pasta) #kononowicz #gownowpis
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Współczuję serio. Do takiej roboty to powinni jakieś urządzenia dawać czy coś. Z ciekawości jak można doprowadzić się do takiego stanu? Jak ktoś ma te 200 kg to raczej na zakupy nie chodzi i nie gotuje sobie, w dodatku taka osoba głównie leży. To ktoś z otoczenia musi tuczyć mamusie. Chyba, ze to efekt uboczny leków?
  • Odpowiedz