Wpis z mikrobloga

Planuję zakup szosy i na ten moment mam do wyboru:

Orbea M30
https://www.orbea.com/pl-en/bicycles/road/orca/cat/orca-m30
Mechaniczna 105. Koła do zmiany. Waga: 9 kg. Cena: 10 000 PLN

Superior X Road Team Elite
https://wmbikes.pl/superior-rower-superior-x-road-team-elite-di2,c380,p4788,pl.html
Elektryka 105 Di2. Koła do zmiany. Waga ok. 9 kg. Cena: 10 000 PLN. Sprzedany. ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Trek Domane SL7 Gen4
https://katalog.bikeworld.pl/2024/web/produkt/rowery_szosowe/endurance/trek/84966/domane_sl_7_gen_4
Elektryka Ultegra Di2. Waga ok. 8,5 kg. Cena: 25 000 PLN. Jeszcze dostępny.

Van Rysel RCR Rival AXS
https://www.decathlon.pl/p/rower-szosowy-van-rysel-rcr-rival-axs-power-z-czujnikiem-mocy/_/R-p-341573
Elektryka eTap AXS D1. Waga: 8,5 kg. Koła hookless ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Bianchi Sprint 105
https://velopoint.pl/szosa/4425-5784-rower-szosowy-bianchi-sprint-icr-shimano-105-celestegraphite-full-glossy.html#/33-rozmiar-55
Mechaniczna 105. Koła do zmiany. Waga 8,5-9 kg. Cena: 10 000 PLN. Sprzedany. ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Romet Jaguar 2
https://romet.pl/rower-szosowy-romet-jaguar-2-2
Elektryczna Ultegra Di2 i od razu dobre koła. Cena 19 000 PLN. Waga: 8 kg. Brak rozmiaru. ( ͡° ʖ̯ ͡°)

No i to na razie tyle, co jest dostępne od ręki (albo już nie). W zestawieniu są zarówno rowery race (z pozycją mocno pochyloną) jak i endurance / gravel (z pozycją nieco wyżej), bo dalej mam dylemat. Z jednej strony dłuższe jazdy nawet kilkugodzinne, z drugiej strony prawdopodobnie wybiorę się na jakieś wyścigi i ustawki. Pod kątem zdrowotnym chyba endurance mniej dolegliwości spowoduje.

Zdaje się, że te rowery za dużo ważą. Zresztą sami oceńcie, co wam się nie podoba, a łatwiej będzie mi wybrać z innych pozycji.

Spróbuję udać się na pre-fitting i dam znać, co powie fitter, czy mogę pozycję aero, czy raczej endurance.

Ten Superior to była dobra oferta. Zamiast się zastanawiać, było od razu iść i kupić. Tydzień temu jeszcze był (rok temu też ten sam).

Dalej nie trzeba czytać - to moje spostrzeżenia - do czytania dla chętnych

Tak naprawdę to nigdy mnie nie ciągnęło do szosy. Ok, być może szybciej pojadę po asfalcie, zrobię więcej km, na górkach będzie lżej, ale jest większe ryzyko bolesnych szlifów i kontuzji. Dwa razy przejechałem się szosą na testach, raz S-Works za 50k, raz Domane, niby fajnie, szybko, pobiłem rekordy nawet na górkach (mimo podobnej wagi roweru), ale zawsze z duszą na ramieniu.

Zastanawiam się, skąd tak duża popularność kolarstwa szosowego. Czy to jest "wow, ale to szybkie", czy bardziej chodzi o bycie częścią społeczności, pewnego rodzaju elity, odrębność od niedzielnych rowerzystów i naśladowanie zawodowców? Zawodowe kolarstwo górskie jednak jest mniej popularne i rzadko pokazywane w telewizji. A dla mnie, jak się samemu uprawia, jest znacznie ciekawsze.

No i tak sobie myślę, po co szosówka, jeśli po asfalcie każdy rower pojedzie? Współczesny MTB XC z jednym blatem z przodu ma pewne ograniczenia, że o ile pod górkę masz miękkie przełożenia, to ci ich zabraknie podczas sprintu i jazdy w dół. W starych napędach 3x10, 2x11, 2x12 zakres przełożeń był znacznie większy, choć i tak na zjazdach brakuje. Ale jeśli to nie jest ściganina, tylko rekreacyjna przejażdżka sam lub z kompanami, aby podziwiać widoki i zwiedzić fajne miejsca, to 1x12 w zupełności wystarczy. Na maratonach MTB zdarzają się asfaltowe odcinki ze stromymi podjazdami i stromymi zjazdami. Jak już jesteś zmęczony, to pod górkę na najniższym biegu ledwo zipiesz lub prowadzisz, natomiast w dół brakuje, ale też jesteś już na tyle zmęczony, że układasz się w pozycję aero i nie pedałujesz, a gdybyś chciał, to brakuje ci już biegów. Na szosie obserwuję, że też mało kto pedałuje na stromych zjazdach. I tak się zastanawiam, po co wybierać rower, którym ograniczasz się tylko do gładkiego asfaltu, spadnie mżawka i łatwo się wywrócić (na wyścigach wtedy zawsze są kraksy), z sytuacji podbramkowej na MTB raczej się wyratujesz, na szosie będziesz leżał i zamiatał skórą asfalt, musisz uważać na dziury (nie zawsze je widać z daleka), efekt shimmy... Może w gravelach i szosach endurance jest trochę lepiej (pytanie do użytkowników). Tak, na MTB jest wolniej, na crossie może jeszcze wolniej, ale tu są 2 czynniki. Opony MTB różne są, jedne szybkie, drugie wolne, niestety ciężko o kompromis. Drugi czynnik to pozycja na rowerze, opór aerodynamiczny, że im mocniej jesteś pochylony, tym opór jest mniejszy, a pewnie też geometria ramy ma nieznaczny wpływ. Na crossie twoja pozycja jest wyżej. Oczywiście można pokombinować z podkładkami, inną kierownicą, nawet wrzucić baranka, ale sama geometria będzie cię spowalniać (choć wtedy upodobnimy rower do szosy endurance, więc efekt będzie ten sam?). Rowery MTB XC, tu pozycja jest pochylona, więc z cieńszymi obręczami i szybkimi cieńszymi oponami opory powinny być mniejsze i powinieneś jechać szybciej. Sama szerokość opony nie jest najważniejsza, a jakość gumy (szybsza = mniej przyczepna do podłoża), ułożenie klocków, wysokość klocków. Dodatkowy wpływ mogą mieć koła (masa rotująca kół) i piasty (opory piast). Pod górkę istotna jest waga roweru, ale mam wątpliwości, bo mój cross jest lekki, a na testach Trek Domane (elektryczny, ale z wyłączonym wspomaganiem) z podobną wagą okazał się szybszy. Cross ok. 13 kg opony 1,9" (48 mm), zaś Domane 14 kg opony 32 mm. Ciekawy temat. Jak ktoś z Rzeszowa, to odcinek spod kościoła w Kielanówce do przystanku autobusowego. Crossem i MTB chyba 100 razy trenowałem, a cięższy Domane bez spiny wpadł rekord na St(y)ravie.

Przez ostatnie lata trudno było spotkać MTB lub crossa na ulicach, tylko same szosy i gravele, bo jechać MTB po asfalcie to podobno wstyd. Ale ile się ojeździłem po górkach w zeszłych latach... już mi się nie chce, bo wszystko już zjeździłem.

Startowałem w TDP Amatorów, wyprzedzałem na podjazdach leszczy na szosach, którzy świetni byli na zjazdach, ale pod górkę coś słabo im szło, wywracali się na pierwszej ściance (Harnaś, Gliczarów), a kiedy wyprzedzałem jak leci na ostatnim podjeździe, to rzucali epitety. Wtedy myślałem, że cross/MTB szybszy na górkach, bo ma lżejsze przełożenia. Ale nie musi tak być.

Ale o co chodzi. Dlaczego chcę kupić szosę:

1) Start w wyścigach szosowych (np. kiedyś był fajny wyścig Piekło Południa), w których dopuszczone są tylko szosy (choć niektórzy orgowie pozwalają jechać czymkolwiek, np. Lang Team, ale Piekło Południa awaryjnie zezwalało MTB/cross). Ale ostatnio nawet kiedy organizator dopuszcza inne rowery, to i tak każdy startuje na szosówkach (a kiedyś na TDPA powszechne były górale i crossy). Podczas pandemii masa osób zakupiła szosówki i gravele, mimo że w sklepach półki świeciły pustkami. No i to jest paradoks.

2) Nie ma z kim jeździć. Natomiast ustawek szosowych i wyjazdów jest mnóstwo.

3) Może mi się spodoba, że kolarzówką jest szybciej i mniej się męczysz podczas długich tras.

4) Chcę pojechać na zgrupowanie, niezależnie, czy to Calpe, Kanary, Włochy czy inna miejscówka. I to mnie kusi najbardziej. Takie wyjazdy już trwają, ale dużo też będzie odbywać się w marcu i kwietniu. Chciałem kiedyś jechać MTB lub crossem. Spoko, możesz jechać, ale nie będziesz z nami jeździł, tylko pojeźdź sobie po szuterkach, a tam jest mnóstwo ciekawych tras po szutrach. Hej, no kaman, przecież na góralu umiem szybko jeździć. Faktycznie tak było w 2018, 2020, kiedy ostro trenowałem i katowałem górki, a sprzęt był w lepszej kondycji. Potem jak się wybrałem crossem na ustawkę, to jak jechałem w środku, to luzik, jak jechałem z tyłu to też trzymałem tempo, ale jeden błąd (skoczyłem przez krawężnik) i mi pociąg odjechał. Już nie dogoniłem, choć wypluwałem płuca z nosem przy mostku. Rok temu nie dałem rady utrzymać się na kole nawet dziewczynie. Ale sądzę, że już sprzęt stawia większe opory (piasty, napęd), a mechanik sobie z tym nie radzi (ostatnio zmieniał mi piastę w przednim kole, ale włożył jakąś chińską i strasznie wyje). Włożę na następny raz opony Grand Prix 35 mm i zobaczymy. Mam trochę obawy, że nawet jak kupię szosę, to będzie konkretne tempo na takim wyjeździe i nie dam rady i tak będę w samotności kontynuował jazdę. Może walić zgrupowanie, tylko pojechać sobie samemu, wypożyczyć jakiś rower (szosa, MTB, cokolwiek, nawet elektryk, kiedy opadnę z sił), pozwiedzać, popstrykać fotki na spokojnie, ale w towarzystwie to jednak raźniej i w razie czego jest pomoc. Można też poszukać wyjazdów MTB lub gravel (byle nie rekreacja, bo wtedy ani nie potrenujesz, ani nie pojeździsz, tylko większość czasu czekasz na wolniejszych). Głównie zależy mi na wyjeździe, ale żeby rower to nie był 100% czasu, bo warto też pozwiedzać coś pieszo. Aha, na takich wyjazdach często spotykają się ekipy i nawet jak jedziesz sobie spokojnie, to zaraz zaczyna się ścigawka. Trzeba naprawdę dobrze umieć jeździć szosa. No i oto jest pytanie, czy aby na pewno jak w lutym zacznę się uczyć szosy (a może spaść śnieg i nic z tego), to czy jestem gotowy na taki wyjazd? Nawet jeśli jeszcze marzec potrenuję, może kwiecień, a wyjazd znajdę w późniejszym terminie (nie wiem, czy są w czerwcu, lipcu, ale coś znajdę)? Tylko znowu w maju zaczyna się sezon MTB. W zeszłym roku w sierpniu nie odbywał się żaden maraton. W tym roku jeszcze nie wiadomo. Może podczas takiego okienka bym pojechał. Chyba ten wyjazd, o którym piszę, był sierpień / wrzesień (już nie pamiętam).

5) Wymieńcie inne powody, dlaczego CHCĘ zacząć jeździć na szosie.

Często pada pytanie, jaką kupić szosę, jaki kupić kask, jakie kupić ciuchy, aby nie zostać lamusem (dawniej popularne było inne określenie). Nie oszukujmy się. To środowisko nie akceptuje osobliwości. To podobnie jak w świecie mody. Rowery nie mogą być marki uznawanej za marketową / dla niedzielnych rowerzystów / dla lamusów. Tak samo ciuchy i kask. U mnie prawie każdy koszulka Raso i spodenki AT OUT (dobre polskie firmy, ale raczej nie chodzi o wspieranie polskigo kapitału, a o to, że wszyscy tak noszą i że jesteś zorientowany w środowisku, podobnie jak moda na kurtki The North Face i co się nosi / czego się nie nosi w danym sezonie / co modne / co niemodne - nigdy tego nie rozumiałem, ale to chyba chodzi o to, czy należysz do tej wyluzowanej części społeczeństwa i śledzisz trendy, czy nie warto z tobą trzymać). Istnieją pewne zasady, których trzeba się trzymać. Powiecie, że najważniejsze jest to, czy umiesz jeździć w peletonie, czy masz formę, jakie masz FTP (ftp://localhost), ale jest epoka social media, ważny jest też pierwszy kontakt, gdzie oceniają cię wstępnie po wyglądzie (ale to musi iść w parze z twoimi umiejętnościami) i gdzie każdy musi dobrze wyglądać na zdjęciach. Jeśli przyjedziesz na ustawkę z kimś i źle wyglądasz, to zaraz go zapytają "a kto to jest?". Rzeczywistość. W środowisku MTB jest lepiej. Ważny jest sprzęt, ale przede wszystkim twoje umiejętności.

Mam kilka ofert używanych rowerów, ale muszę poczekać do kwietnia, bo ludzie na rozjazdach. I albo teraz kupuję nówkę (zależy mi na niskiej wadze, elektronika mile widziana, choć nie musi być), albo poczekam, a wyjazd odpuszczę lub pojadę sam.

BTW: Która miejscówka najciekawsza? Bo serio chcę gdzieś pojechać. W tamtym roku nigdzie nie byłem.

Jak sobie zobaczyłem trasy w Calpe i tamtejsze podjazdy, to Wadowice MTB to pikuś, gdzie 90% prowadziłem, bo byłem bez formy.

Edit 1: Czy szosa endurance lub gravel na początek to dobry wybór?
Edit 2: Jak wyglądały wasze początki z szosą? Dużo było gleb i szlifów?
Edit 3: Na pewno część z was zaczynała od szosy. Spotkałem wiele takich ludzi. Dlaczego szosa, a nie MTB?

#rower #szosa
  • 28
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@SendMeAnAngel: jak pisałem wcześniej, bierz ten który się najbardziej podoba :] serio, oczami nie sprzętem się kupuje. Często jest tak że wpadamy w pętlę szpejową, i koniec końców kupujemy to co jest idealne na papierze ale niekoniecznie się podoba. Jak ja kupowałem szosę to miałem już 3 wybrane a jak zobaczyłem jednego specialized to kupiłem bez zastanowienia, taki piękny był <3

1.szosa endurance - bardzo dobry pomysł na początek, nawet lepszy od
  • Odpowiedz
jak pisałem wcześniej, bierz ten który się najbardziej podoba :] serio, oczami nie sprzętem się kupuje. Często jest tak że wpadamy w pętlę szpejową, i koniec końców kupujemy to co jest idealne na papierze ale niekoniecznie się podoba. Jak ja kupowałem szosę to miałem już 3 wybrane a jak zobaczyłem jednego specialized to kupiłem bez zastanowienia, taki piękny był <3


@Farmer_Joe: Dokładnie. W rzeczywistości rower wygląda inaczej niż na zdjęciach.

1.szosa endurance
  • Odpowiedz
@SendMeAnAngel: Bierz Orbęę, pojeździj 2-3 miesiące na tym co jest i wyrób sobie zdane. Jak ci nie podejdzie to sprzedasz w maju-czerwcu z minimalną stratą, a jak będzie git to doinwestujesz.

A co do opon, to różnice czuć bardziej jak się przesiada z napompowanych na 8 barów 25mm na 28 na 5bar, niż z 28 na 30, czy 32. No chyba, że masz słabe asfalty, wtedy duży balon poprawia komfort.
  • Odpowiedz
@SendMeAnAngel: Absolutnie nie przejmuj się tym co przyjeżdża na ustawki :D w końcu rower kupujesz dla siebie czy na pokaz? Znam kilku ludzi co koniecznie na pokaz muszą mieć, nie oceniam, taką mentalność mają.
Chociaż mistrzem wśród narzekaczy był gościu który dwa i pół roku kupował szosę, ponieważ w każdej coś nie pasowało co oglądał xD w końcu kupił "idealną" ale on non stop jeździł i narzekał, że 105 to
  • Odpowiedz
Na szybko odpiszę.

Absolutnie nie przejmuj się tym co przyjeżdża na ustawki :D


@Farmer_Joe: Dokładnie. Nie ma co się przejmować. Poleciałbym po Superiora, gdyby mi go ktoś w międzyczasie nie podkupił. Ludzie kupują wyścigowe szosy, bo chcą szybko jeździć i mieć takie same jak zawodowcy podczas Tour de Pologne, ale powoli zaczyna się od tego odchodzić i coraz bardziej popularne są szosy endurance (oprócz graveli). Nie pamiętam, gdzie to czytałem, chyba na
  • Odpowiedz
@SendMeAnAngel:
1. W swojej Orbei Orca mam kierownicę prawię na równi z siodełkiem, tam jest dużo podkładek pod mostkiem, to nie jest klasyczny rower racingowy z agresywną pozycją.
2. Orbea wkłada tam najtańsze opony, po zakupie prawie każdy wymienia na coś porządnego, ja wsadzilem GP5000 28c i o żadnych ślizganiu nie ma mowy, kleją zajebiście.

Obczaj sobie jeszcze ten wątek: https://wykop.pl/wpis/75573713/74-420-26-74-446-nie-udzielam-sie-na-tagach-od-cza
  • Odpowiedz
1. W swojej Orbei Orca mam kierownicę prawię na równi z siodełkiem, tam jest dużo podkładek pod mostkiem, to nie jest klasyczny rower racingowy z agresywną pozycją.


@pek0s: no wiem, to taka pośrednia geometria, choć bardziej zbliżona do racingowej

2. Orbea wkłada tam najtańsze opony, po zakupie prawie każdy wymienia na coś porządnego, ja wsadzilem GP5000 28c i o żadnych ślizganiu nie ma mowy, kleją
  • Odpowiedz
  • 0
@SendMeAnAngel 1. W praktycznie każdym rowerze z tej półki cenowej koła i opony będą podstawowe i ciężkie, tak wygląda rynek. Może i głupie ale trzeba się z tym pogodzić. Ja w swojej na dzień dobry wymieniłem opony, dętki, siodło, kierownicę i owijke.

Moja stoi teraz wpięta w trenażer i tak będzie pewnie do marca. Dwa razy kupowałem rowery w grudniu i czekały do wiosny. Jak masz teraz w dobrej cenie to
  • Odpowiedz
Ale teraz pytanie za 100 punktów, czy z Orbea M30 da się zrobić szosę endurance


@SendMeAnAngel: Orca to nie jest rower endurance i nie ma sensu jej na taką przerabiać - tzn. niby możesz coś tam robić, ale w tych pieniądzach kupisz spokojnie jakiś rower endurance (Giant Defy, Cannondale Synapse, Canyon Endurance, Rosę XLite). Orca to rower o sportowej geometrii (co nie znaczy, że jest niewygodny czy jakiś "elektryczny" - wręcz
  • Odpowiedz
Orca to nie jest rower endurance i nie ma sensu jej na taką przerabiać - tzn. niby możesz coś tam robić, ale w tych pieniądzach kupisz spokojnie jakiś rower endurance (Giant Defy, Cannondale Synapse, Canyon Endurance, Rosę XLite).


@bungaBunga: Masz porównanie szosa endurance vs szosa race? Chodzi o wygodę, tempo, odczucia, zachowanie roweru...

Gdybym miał kupować nowy rower, to kupiłbym parę tygodni temu Cube albo Lapierre - były na pepperze na fajnych
  • Odpowiedz
Masz porównanie szosa endurance vs szosa race? Chodzi o wygodę, tempo, odczucia, zachowanie roweru...


@SendMeAnAngel: niespecjalnie. Jak kupowałem pierwszą szosę, to endurance jako osobna kategoria dopiero wchodził na rynek (pierwszy Synapse chyba nawet dostał parę nagród jako rower roku), więc siłą rzeczy jeździłem na rowerach ze standardową geometrią (~ Orbea Orca) i przy wymianach przesiadałem się na podobne.
Na endurance (Synapse i Giant Defy) przejechałem pewnie po kilkadziesiąt kilometrów, ale były to
  • Odpowiedz
Bierz Orbęę


@ujdzie: Zapłaciłem już za Orbeę M30, aby nie przeciągać tematu, ale teraz tak patrzę, że w granicach 20k można kupić ten sam rower na lżejszej ramie z lepszymi kołami i pomiarem mocy. Spojrzyj na ofertę:
  • Odpowiedz