Wpis z mikrobloga

Zawsze miewam ataki panicznego lęku, od którego wewnętrznie aż krzyczę z bólu, gdy moja jebnięta matka zaczyna infantylnie gadać do naszego psa, jakby był niemowlęciem. Czuję się wtedy jakby ktoś mi wiercił w mózgu.
Na co dzień jest despotyczna, agresywna, opryskliwa i wręcz brakuje w niej jakiegokolwiek zalążka ludzkiej empatii, a zwracając się do psa jej głos osiąga takie spektra wokalne jakie wydają z siebie te latające stwory z Władcy Pierścieni, od których pisków wszyscy musieli zakrywać uszy.

#depresja #przegryw #nerwica
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach