Wpis z mikrobloga

Piąta część rozmów pseudofilologicznych o przyszłości i przeszłości języków.

Co się stanie, jeśli połączyć polski i francuski, otrzymacie


To jest oczywiście żart, ale, jak się mówi, w każdym żarcie jest odrobina żartu

W komentarzu do zeszłego wpisu zostałem oskarżony o bycie filologicznym płaskoziemiżercą. Dziś postaram się więc wybielić swoje uczciwe imię amatora i pasjonata.

Zacytuję komentarz użytkownika:

"Cóż za p---------e pełne ignorancji.

Nie chce mi się nawet odnosić do tych bzdur, które tu powypisywałeś, więc po prostu skupię się dosłownie na kilku punktach, które poświadczają o tym, że sam nie wiesz o czym piszesz.

O zamienia się w A (tutaj użytkownik cytuje mój tekst)

Nieakcentowane "O", ale również "E" przechodzi w "A" pod wpływem zjawiska zwanego akaniem (jakaniem - jeśli chodzi o "samogłoski jotowane"). Jest to unikalny proces, który w tak silnym stopniu nie odbywa się nawet w rosyjskim. Tam dotyczy to tak naprawdę redukcji nieakcentowanego "O", podczas gdy w białoruskim mówimy o przejściu do pełnego "A" i obejmuje to również "E", jeśli znajduje się w sylabach przed akcentowanym "O"

Tu warto również dodać, że według badań lingwistów nieakcentowane "O" w rosyjskim, w wymowie jest bliższe "Y" niż "A". No ale dla uproszczenia w podręcznikach pisze się o "A", bo tak znacznie łatwiej pojąć to zjawisko Polakom, którzy z natury w ogóle nie redukują samogłosek w wymowie (BTW stąd też polski brzmi zabawnie dla rosjan). Na poziomie akademickim jednak mówienie o przejśćiu "O" do "A" jest zbyt dużym uproszczeniem.

И w Ы (tutaj użytkownik cytuje mój tekst)

W wielu językach słowiańskich, m. in. w polskim, białoruskim, ukraińskim doszło do stwardnienia niektórych spółgłosek. W białoruskim Ч, Ж, Ш, В, Ц, Р, ДЖ są zawsze twarde i odzwierciedla się to na piśmie w przeciwieństwie do rosyjskiego, gdzie np. Ц, Ж, Ш też są zawsze twarde, ale w zapis tego nie poświadcza.

Jest to zwykła cecha wymowy niektórych spółgłosek a nie zamiana "I" do "Y" xDDD Podobnie pozostałe samogłoski nie będą jotowane, gdy wystąpią po spółgłoskach twardych.

B przed spółgłoską czy na końcu w У długie (tutaj użytkownik cytuje mój tekst)

Zabawne, że to co nazywasz "U długim", fachowo nazywa się "U niezgłoskotwórczym" lub "U.... krótkim" xDDDDDDDDDDD

To chyba najlepiej pokazuje jak bardzo nie wiesz o czym piszesz xD

"W" jako przyimek przechodzi w "U niezgłoskotwórcze" gdy następuje po samogłosce, a nie przed spółgłoską - kolejna bzdura z twojej strony. Wszystko inne to po prostu przejście etymologicznego "Ł" lub "W" w "U krótkie" - to zależy od pozycji w wyrazie. Etymologiczne "W" zawsze przechodzi w "U niezgłoskotwórcze" w wygłosie, jeśli ten nie kończy się samogłoską. "Ł" przechodzi w "U nieskładowaje" w śródgłosie jeśli znajduje się w pozycji między samogłoską a spółgłoską.

Takie samo zjawisko zachodzi w części dialektów ukraińskich. Zauważane jest w niektórych wyrazach (jako niezależny proces i na nieco innych zasadach) również w bułgarskim czy słoweńskim.

W polskim mamy tzw. wałczenie, czyli przejście etymologicznego "Ł" (L przedniojęzykowe) w "U niezgłoskotwórcze". W zapisie dalej mamy "Ł", ale jest to zwykły relikt kodyfikacyjny.

końcówka -тся/ться w -цца (tutaj użytkownik cytuje mój tekst)

Dla twojej niewiedzy: w rosyjskim wymawia się to identycznie jak w białoruskim, czyli -cca.

E w Э (tutaj użytkownik cytuje mój tekst)

xDDDD

Otóż "Je" w białoruskim zapisuje się identycznie jak w rosyjskim. Podobnie "E"

mogą istnieć dwa języki białoruskie, co jest dokładnie sytuacją obecną, naprzykład Wikipedia w języku białoruskim istnieje w dwóch różnych wersjach językowych (tutaj użytkownik cytuje mój tekst)

Kolejny popis ignorancji. Te dwa warianty różnią się jedynie od siebie ortografią xDDDD

Tzw. Taraszkiewica, to wariant uwzględniający w zapisie miękkość niektórych spółgłosek i inaczej sankcjonuje zapis słów zapożyczonych. Jest to wariant bardziej skomplikowany niż tzw. Narkamouka, która w kilku wypadkach bazuje na uproszczeniach stosowanych w rosyjskiej grażdance. Wciąż jednak chodzi o ten sam język xDDD

Należy mówić w języku białoruskim nieco wolniej niż po rosyjsku, rozciągając dźwięki A, Ы, Э i maksymalnie napinając mięśnie szyi podczas wymowy. Mowa białoruska jest powolna i nieco utrudniona, wszystkie dźwięki są wymawiane starannie. (tutaj użytkownik cytuje mój tekst)

Cooooo??? Nie mogę uwierzyć, że to napisałeś. Od kiedy tempo wypowiedzi jest cechą językową? xDDDDDDDD Jeszcze jaką instrukcję dodałeś co do napinania mięśni xDD

W rzeczywistości wszystkie samogłoski w białoruskim nie są tak silnie redukowane jak w rosyjskim (ale silniej niż w polskim), co nie ma nic wspólnego z tempem mowy. Równie dobrze można by powiedzieć, że iloczas w języku czeskim wpływa na trwanie wypowiedzi, nawet jeśli samogłoski są tam bardziej redukowane niż w polskim xDD Tempo wypowiedzi jest indywidualną, stylistyczną i dotyczy mówiącego. Tak samo jak wszystko inne wokół: partykuły, przerwy, słownictwo.

Równie dobrze mógłbyś napisać, że białoruski wymaga tańczenia makareny w trakcie wypowiedzi.

Dalej już mi się nie chce komentować, bo jak dowiodłem powyżej, nie ma sensu. Nie wiem czy twój post to trolling czy koncert niewiedzy, a wręcz głupoty, ale nie nazywaj tego "rozmowami filologicznymi", bo z filologią nie ma to nic wspólnego.

Nie masz wiedzy ani praktycznej, ani nawet teoretycznej i rozprzestrzeniasz nieprawdę. Filologia dosłownie oznacza "umiłowanie słowa", więc wypadałoby wiedzieć cokolwiek na dany temat. W twoim przypadku mamy do czynienia z niewiedzą, nieprawdziwymi ostrzeżeniami i bardzo prymitywnymi wnioskami, które z dużą łatwością formułujesz.

Jeśli chcesz używać w sposób zasadny określenia "filologiczny" w kontekście własnych wypowiedzi, to jedynie w kolokacji "filologiczny płaskoziemca".

Koniec cytatu.

Drogi @christian-huygens: (a to jest autor długiego komentarza), nie zauważyłeś lasu za drzewami. Mówiąc, że w języku białoruskim coś jest tak, a coś inaczej, zapominasz, że nikt nie mówi po białorusku, co oznacza, że reguły, które wymieniasz, a które ja, twoim zdaniem, źle interpretuję, tu mogę się z tobą zgodzić, bo najwyraźniej rozumiesz temat filologii, te reguły są spekulatywne i arbitralne, zostały po prostu wymyślone w ten sposób, a mogły zostać wymyślone w inny sposób.

W tym przypadku mamy do czynienia z językiem skonstruowanym i możemy zastanowić się, jak został stworzony. Tworzenie języków nie jest trudne, istnieją całe społeczności internetowe, które robią to jako hobby. W tym przypadku wzięty został słownik języka rosyjskiego i przeprowadzona na nim operacja: transliteracja plus dodanie do leksyki kilku upiększeń etymologicznych.

Transliterację słownictwa uznawać za osobliwość wymowy języka, którym nikt nie mówi, można tylko przy ogromnej chęci coś udowodnić.

Język białoruski jest wyłącznie językiem pisemnym, pisze się na nim ustawy i szyldy uliczne, o jakiej wymowie możemy mówić? Jest tylko powolne i bardzo staranne czytanie tekstu z kartki przez prezenterów w radiu państwowym.

Dokładnie tak, jak opisałem w instrukcji, jak mówić po białorusku w porównaniu z tym jak mówi się ukraińskim, i powtórzę, mięśnie szyi muszą być napięte, w przeciwnym razie wychodzi to niewiarygodnie, nie brzmi białorusko.

Nie ma nic złego w konstruowaniu języków. Wszystkie języki państwowe przechodzą przez ten etap. Współczesny język rosyjski pojawił się w 1800 roku (okrągła data dla łatwego zapamiętywania), kiedy to Nikołaj Karamzin przyjechał z Francji i zaczął pisać po rosyjsku w normalnym języku.

W związku z powyżej napisanym, próby wyodrębnienia przez filologów grupy języków zachodniosłowiańskich i wschodniosłowiańskich wyglądają dość absurdalnie. Jako podstawę przyjmuje się oczywiście aksjomat (bo trudno to udowodnić), że polski i rosyjski należą do różnych zespołów językowych. Ale potem pojawia się problem, co zrobić z białoruskim i ukraińskim, bo można udowodnić, a również dobrze można skonstruować te języki w dowolny sposób, zarówno w tą, jak i w tamtą stronę. Bo języki te oczywiście znajdują się na etapie szybkiego rozwoju i zmian, jeśli nie w ogóle powstawania.

#jezykiobce #rosyjski #lingwistyka #naukajezykow
mobutu2 - Piąta część rozmów pseudofilologicznych o przyszłości i przeszłości języków...

źródło: krut2

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mobutu2: Zacznę od jednego wielkiego XDDDD bo mogłeś zamilknąć i zgodzić się z tym, żeś zwykły filologiczny tuman. Zamiast tego postanowiłeś jeszcze potwierdzić, że realioznawca z ciebie jak z kozich jaj kastaniety.

Mówiąc, że w języku białoruskim coś jest tak, a coś inaczej, zapominasz, że nikt nie mówi po białorusku, co oznacza, że reguły, które wymieniasz, a które ja, twoim zdaniem, źle interpretuję, tu mogę się z tobą zgodzić, bo
  • Odpowiedz