Wpis z mikrobloga

Ależ to były emocje - niestety głównie stres, strach, obrzydzenie i smutek. Na szczęście chyba to już za nami (oby).

Co się stało? Mój kot zdobył achievement "Pchlarz".
Nie wiem dokładnie jak to się stało, ale dopadły ją te robactwa podczas wyjazdu (mogła złapać w pociągu czy coś - kot niewychodzący) i tak sobie żyliśmy w błogiej nieświadomości, ja, kot i robaki.

W końcu zauważyłam, że coś za często się drapie. Wzięłam jej gęsty grzebień i zaczęłam wyczesywać. Za którymś wyczesaniem prawie dostałam zawału, ponieważ wyczesałam coś, co się ruszało po grzebieniu. ()

Od razu zaczęliśmy działać. Z kotem do weterynarza (dostała jakieś mocne krople "Stronghold plus"). Kupiłam dodatkowo szampon oraz spray. Zaczęło się wielkie sprzątanie. Wszystkie pościele, ubrania, koce, pluszaki itp do prania, ew do worka i do zamrażarki na noc. Wszelkie dywany zpsikane i na razie wyniesione. Drapak tak samo. Niektóre rzeczy zostały wyrzucone z racji, że było zbyt duże ryzyko i nie był to przedmiot zasługujący na ratunek (np mały kocyk z transportera)

A sam kot? Cóż, kicia została skazana na banicje w łazience i odbywała kwarantanne przez 3 dni (dostałam zakaz mycia i czesania kota przez 3 dni, żeby środek mógł działać bez przeszkód). Tylko płakać mi się chciało, bo cały czas wołała i próbowała się wydostać z więzienia (sąsiedzi pewnie wkurzeni).

Nigdy chyba tak czysto w mieszkaniu nie było. Wszystko pachnie płynami do mycia, octem oraz sprayem unieszkodliwiającym pchły (bezpieczny dla kota).

Minęły 3 dni. Kicia została wyczesana, wykąpana i znowu wyczesana (what did it cost? Poharatane ręce). Nie znalazłam na grzebieniu żadnych nieproszonych gości - tylko pozostałości po nich (chociaż nie jakoś dużo). Kot wrócił z banicji i już prawie wyschła, a łazienka również została wymyta i odkażona. Oficjalnie utraciła tytuł pchlarza.

Robiliśmy z niebieskim testy na pchły z wodą i światłem - na szczęście wszystkie wyszły negatywnie - ku mojej uldze.

Problem został na 98% zażegnany. Oczywiście Milka w przyszłym tygodniu idzie do weta na dawkę przypominającą, która zabezpieczy kota przez kolejnymi gośćmi w razie, gdyby zostały jakieś niedobitki.

Załączam zdjęcie dla atencji kota, który beztrosko lata po mieszkaniu, gdzie nikt jeszcze nie wiedział, że ma pchły.

Nauczkę mam taką, żeby regularnie podawać kotu środki odstraszające pasożyty - szczególnie podczas jakiś wycieczek, bo jak widać nawet kot, który łapami nie dotknął podwórka może te paskudy złapać. Wydałam sporo kasy, ponieważ poszłam do najbliższego zoologicznego, który miał ogromną przebitkę na produktach (w galerii handlowej). Nawet koperta od babci ze świąt nie starczyła, więc wyszłam grubo na minus xD

#kot #pokazkota #kitku #zalesie #wykopnevaclub #pasozyty
Tyrande - Ależ to były emocje - niestety głównie stres, strach, obrzydzenie i smutek....

źródło: image

Pobierz
  • 16
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 2
@Slupper: pchlarz złapał pchły na wyjeździe świątecznym. Całe mieszkanie zostało zdezynfekowane, kot dostał mocne środki. Wydałam w c--j kasy na wszystko, ale powinno być cacy.
  • Odpowiedz
@Tyrande: Moja mama wydawała więcej kasy na karmę dla kota niż dla mnie jak byłem mały. Teraz na mnie nic nie wydaje, a na kota dalej. Ile zapłaciłaś w sumie za przyjemność odrobaczenia otoczenia?
@darek-jg: Dareczku, ja zarobiony jestem, czasu nie mam.
  • Odpowiedz
  • 1
@Slupper: za przepłacone szampony itp, 250 zł (zamawiając przez neta zapłaciłabym troszkę powyżej 100zł), weterynarz 70zł, środki czystości (mopy, mleczka odkażające, ścierki jednorazowe itp.) 130zł. (chociaż te rzeczy się przydadzą (poza jednorazówkami).

No i weterynarz będzie powtórzomy.
Ja dzieci nie mam, to jedynym wydatkiem dla mnie jestem ja i kot (ew chłop, ale on się sam utrzymuje). Więc nikt nie będzie miał pretensji.
Też inne czasy. Moi rodzice na moją
  • Odpowiedz
@Tyrande: bosz…. Trzymać kota w łazience kilka dni bo miał 3 pchły xD
Jak nie chcesz być podrapana to zacznij od obcięcia pazurów kotu.
  • Odpowiedz
  • 1
@Zatapiac: mi weterynarz powiedział, że "miał gorsze tragedie" i jakoś sobie poradzę, jak się zapytałam jak to wyglada mniej więcej w mieszkaniu, bo wiem ile dokładnie kot przebywał w nim z niesproszonymi gośćmi, to powiedział, że jajka itp raczej są już wszędzie.

Ja wiem, że pchły bez żywiciela zdechną, ale wolałabym, żeby w ogóle ich nie było, a jajka mogą żyć nawet kilka miesięcy.
  • Odpowiedz
  • 1
@Zatapiac: też warto dodać, że to jest typowy kot niewychodzący, który śpi w łóżku itp., którego się przytula i całuje, więc no, nie może mi roznosić pasożytów po mieszkaniu.

W dodatku mama niebieskiego mówiła, że parę lat temu kot przyniósł pchły, to długo z nimi walczyła, bo wchodziły w panele itp i parownicą je musiała zabijać. Wole działać szybko, niż mieć coś takiego.
  • Odpowiedz
@Tyrande bo kiedyś nie było dostępu i wiedzy o takich specyfikach jak te kropelki, wszystkie moje koty były niewychodzące i na początku miały pchły jak były brane z "ulicy" jako małe, po kropelkach zawsze przechodziło, xd nie trzeba było ich więzić w łazience, bo to już jest choroszcz ciężka
  • Odpowiedz
@Tyrande: pchły wybiłby Ci kot, krople wchłaniają się w skórę i staje się zabójczym żywicielem. Byłoby mniej stresu dla Ciebie i kitku… Po miesiącu wystarczyłoby zabrać kota do groomera aby pozbyć się zwłok i podszerstka.
  • Odpowiedz
  • 1
@TouchMTraLaLa: no właśnie tu się dziwię, że zwłok nie było xD
Wyczesałam ją dzisiaj i było tylko trochę odchodów, a martwej pchły nie było ani jednej. Kot mógł je zjeść, czy coś? Od razu mówię, że futro ma tak gęste, że raczej małe szanse, żeby wypadły, szczególnie z jej "grzywy".

Kilku już śpi na fotelu sobie. Dostała dużo miłości. Imo, mycie nie było takie straszne. Przez większość czasu była w
  • Odpowiedz
@Tyrande: jeżeli był to początek infekcji to trudno będzie je dostrzec, w szczególności przy takim dorodnym futerku. Mogę Cię jedynie zapewnić, że problem nie wróci. Przed planowanym wyjazdem możesz ją zabezpieczyć nakrapiając środek na pchły i kleszcze.
  • Odpowiedz