Wpis z mikrobloga

Moje najbardziej traumatyczne wezwanie w życiu.

Wezwanie do porodu. Na miejscu urodzone dziecko nóżkami, wystawał cały tułów oprócz główki która była zaklinowana w kanale rodnym. Owinięte pępowina, sine. Po 15 minutach manewrów usiłujących wydobyć główkę odstąpilismy od mcr. Przyjechała eNka i zwariowali.
I taką kobietę z wystajacym dzieckiem zawieźliśmy na gineksy. Tam też zwariowali.

#wejsciesilowe #999 #ratownikmedyczny
  • 98
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 595
@gawronfly Dziecko było martwe praktycznie w chwili naszego przyjazdu.
Dodatkowo to było ich pierwsze dziecko, a akcja się działa w pokoju dla niego przygotowanym.
  • Odpowiedz
@grubson234567: Podpinam się pod pytanie
@Korba112: Ale zaraz... robili sobie poród domowy, bez wsparcia żadnej osoby? X.x
Jak to możliwe w dzisiejszych czasach?
Moja kobieta od połowy ciąży wiedziała w jakiej pozycje jest maluch.
  • Odpowiedz
  • 271
@zyd_z_pasji

Ryją psychę. Są wezwania, które pamięta się minuta po minucie całe życie.
Ja mam np regularnie taki sam koszmar senny. Od lat. Może kiedyś o tym napiszę.
  • Odpowiedz
@Korba112 to co oni nie chodzili do lekarza na usg że zwiększoną częstotliwością bliżej terminu porodu?
Długo zwlekali z wezwaniem zrm czy wyjazdem do szpitala po zaczęciu porodu?
Maskra..... Raczej ta rodzina nie zdecyduje się więcej na dziecko....
@gawronfly no taa, u mnie to samo, 4 dni przed planowym porodem naturalnym codziennie byliśmy na ktg i raz usg
  • Odpowiedz
4 dni przed planowym porodem


@ondraszek: A może to był wcześniak? Może znali ułożenie płodu i mieli zaplanowaną cesarkę, ale nie zdążyli? No ale raczej zwiastuny porodu są długie, zanim stopa dziecku wyjdzie, człowiek się pakuje do szpitala... widać przegapili. :(
  • Odpowiedz