Wpis z mikrobloga

@matti-nn przeczytałem kilka stron i notorycznie jest pisane raz w męskiej, raz w żeńskiej osobie. staram się to ignorować, bo podobno książka bardzo dobra, ale na razie mnie to irytuje. może będzie jakiś plot twist i odniesienie do tego, że to był celowy zabieg, ale wątpię, skoro oryginał jest po angielsku, gdzie nie ma tego problemu
  • Odpowiedz
@powodzenia: wiesz co to co zaznaczyłeś to jest mały problem(choć mocno irytujący). Gorzej będzie jak jakieś kluczowe słowa zostały źle przetłumaczone. A sama książka to czysty rigcz jeśli chodzi o wiedzę. Banalnie prosta metoda medytacji którą każdy może rozwinąć kwestia tylko tego czy tutaj dobrze przetłumaczyli z angielskiego na polski.
  • Odpowiedz
@Dan188 znam angielski dobrze, ale be terminologii z zakresu psychologii, neurologii, medytacji… spędzę więcej w translatorze pewnie, niż czytając. spróbuję po polsku, ale w razie czego będę o tobie pamiętał. dzięki, ziomek
  • Odpowiedz
@krzat: Nie no ja mogę mu wysłać angielską wersję. Ogólnie TMI to jednak bardzo wartościowa książka i dla przeciętnego człowieka co nie miał żadnej styczności z medytacją jest to dobry szczegółowy poradnik, który krok po kroku wyjaśnia wszystko. Ale opcjonalnie jeśli komuś nie podoba się TMI to bym też polecił "Z każdym oddechem"
  • Odpowiedz
@Dan188: U mnie się średnio sprawdziła bo doprowadziła do głebokiej koncentracji bez umiejętności radzenia sobie z jej konsekwencjami. Zresztą sam autor też nie świecił przykładem.
  • Odpowiedz
@powodzenia Pisałem że polecam angielski oryginał jak czytasz po angielsku. W książce nie ma naukowych terminów, a wyrazy jak attention, awareness czy introspective to raczej słowa z języka codziennego. W podtytule jest wyraz neuronauka ale neuronauki nie ma -- w książce są zaledwie dwa odniesienia do badań naukowych w przepisach.
We wstępie Culadasa odnosi się osobowo do swoich doświadczeń ale dalszej części książka jest pisana bezosobowo więc literówek tego typu nie
  • Odpowiedz
@krzat Ale tylko u kilku procent medytujących. Ten odsetek jest podobny do ilości osób w społeczeństwie mających jakąś głęboką zapaść psychiczną w ciągu życia. Innymi słowy w każdej dużej grupie osób znajdzie się kilka procent ludzi którzy mają skłonności do jakichś zaburzeń psychicznych. W skali globu wśród medytujących będzie ich mnóstwo.
Zdecydowana większość ludzi odnosi korzyści z medytacji i są nawet pojedyncze przypadki ludzi którzy wyciągnęli się z ataków paniki.
Ten
  • Odpowiedz
@Dreampilot: Wydaje mi się że zrozumiałeś mnie "medytacja powinna być zakazana bo ma efekty uboczne", natomiast to co próbuję przekazać to: jest to poważne narzędzie neuroplastyczności i powinno być poważnie traktowane. Jak ktoś chce wchodzić głęboko to niech ma świadomość potencjalnych konsekwencji.

Na własnej skórze wiem że jeśli coś pójdzie nie tak to będą Cię traktować jak idiotę bo dla 99% społeczeństwa (wliczając psychiatrów i psychologów) medytacja jest nieszkodliwą techniką
  • Odpowiedz
@krzat Myślę że dobrze Cię zrozumiałem. I nie uważam aby zakazywać medytacji gdyż jak wcześniej napisałem są przypadki ludzi którzy wyciągnęli się z ataków paniki (jak również z depresji i PTSD). Jestem zdania że jeśli są jakieś problemy to należy praktykować ostrożnie i najlepiej pod okiem eksperta w tej dziedzinie. Medytacja działa jak terapia behawioralno-poznawcza i nawet powstał rodzaj medytacji zwany MBCT który oparty jest na tym założeniu. W Polsce jest
  • Odpowiedz
@Dreampilot: Ciekawe że teraz sam przyznajesz że medytacja spowodowała u Ciebie atak paniki.

"Odkrywanie ukrytych skłonności" to wygodna wymówka obarczająca ofiarę. To tak jakby wysłać grubasa na maraton, a potem mu wmawiać że kontuzja kolana którą prawdopodobnie dozna była nieunikniona i potrzebna.
  • Odpowiedz