Wpis z mikrobloga

Witam serdecznie w ten niedzielny bardzo wczesny poranek. Za mną już burza w postaci sobotniego, jeszcze andrzejkowego ruchu. Humory klientów dziś wyjątkowo dobre, mój, a w sumie nasz też. 

Pierwszy raz na tej stacji są 2 osoby w nocy. Wspólnie ustaliśmy że w soboty potrzebna jest jednak pomoc żeby wszystko szło w miarę sprawnie. Przyczyna jest prosta - nadprogramowy ruch. Szturm klientów to jedno, ale w nocy musi być też czas na porządki czy żeby usiąść i coś spokojnie zjeść. Zmiana trwa w końcu 12 godzin i ciężko to "przejechać" na kanapkach.

 Studenci jednak szybko załapali że promocyjny czteropak jest na stacji w cenie sklepowej, gorzej z wódką bo tu już nawet promocyjne pół litra to prawie 4 dychy. Trochę drogo. Mimo wszystko mam wrażenie że jeśli wejdzie ta ustawa zakazująca sprzedaży alkoholu na stacjach w nocy to będą jakieś protesty bo ruch jest naprawdę spory. Może kompromisem byłby zakaz, ale tylko w tygodniu? Z mojej perspektywy miałoby to sens - w tygodniu w nocy sprzedaję w większości p--o i to nie jakoś szczególnie dużo, w weekendy za to ludzie naprawdę lubią odpiąć wrotki i sprzedaje się wszystko, nawet tequilę czy giny dzisiaj szły. Jakie Wy macie zdanie na temat zakazu? Ja bym chyba uwzględnił weekendy a konkretnie noce z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę jako te wyłączone z zakazu. Niemniej sam pomysł ograniczenia sprzedaży alkoholu na stacjach rozumiem, nie wiem czy jest potrzebny i czy coś zmieni, ale naprawdę są ludzie którzy odwiedzają mnie regularnie nawet w tygodniu. Ludzie o spuchniętych twarzach, malinowych nosach i smutnych historiach którymi czasem sami z siebie chcą się podzielić. 

Dla pewnego pana jestem już "młody", albo "szef". Przychodzi ze swoim psem, kupuje 3 najtańsze mocne piwa jakie akurat są w promocji i prosi mnie o fajkę. Ja wychylam się przez okienko żeby pogłaskać kundelka, a on odpala papierosa i zaczyna nadawać na byłą żonę że ta mu życie zniszczyła. Wiem że opowiada bzdury bo nie jest jedynym klientem który lubi pogadać. Przerażające nieco jest to że wiem że akurat ten pan pije chyba od urodzenia a żona zostawiła go bo ją bił. Wiem to od jego sąsiadki, kiedyś sama, zupełnie nieproszona, zaczęła nam o nim opowiadać. Przychodzi co drugi dzień po 3 paczki papierosów i potrafi bez zażenowania opowiadać o tym co się mówi na osiedlu. Kto, gdzie, kiedy i z kim. Żeby mnie było - nie opowiada tego mi, ale słyszę różne rzeczy kiedy mam zmiany ze starszymi stażem. Przerażające to dla mnie, a z drugiej strony robię teraz dokładnie to samo. Wygaduję się Wam, tylko może nieco inaczej. Przynajmniej tak chciałbym myśleć, ale koniec końców sprowadza się to do tej samej potrzeby bycia usłyszanym, tak mi się wydaje.  

Dziś była też kolejna wizyta Hiszpanów, czy jak ktoś ostatnio w komentarzu zwrócił mi uwagę być może Kolumbijczyków bo podobno zjechali się tu ostatnio do pracy. Nieistotne, istotne że już na pewniaka podbijam "Cuantos coronas hermanos?" i jak zawsze reagują mega pozytywnie. Nie wiem czy między sobą toczą sobei ze mnie bekę, bo mówią tak szybko że prawie nic nie jestem w stanie wyłapać. Dzisiaj chcieli 12 koronek plus jeszcze coś do jedzenia, więc poleciłem im coś, co z oferty moim zdaniem "zapycha" najlepiej - bagietka ze stripsami z kurczaka wrzucona na chwilę do pieca. Polecam jak Was kiedyś w nocy złapie głód, na każdej stacji macie te bagietki. W czasie kiedy im je grzałem podeszła inna grupa i natychmiast złapali wspólny język - łamany angielski i chłopaki dostali zaproszenie na domówkę. Chyba skorzystali bo odeszli razem. 

Jest też pewna rzecz która mnie ostatnio zastanawia. W nocy tankują w znacznej większości taksówkarze, Bolty, Ubery. Spora część kierowców to Ukraińcy, jeżdżą też Hindusi czy Pakistańczycy. I to właśnie ci kierowcy z dalszego wschodu mają pewną manierę i tylko u nich to zauważyłem. Tankują, po czym chwilę siedzą w samochodzie i podchodzą do okienka. Nie odzywają się słowem i podają odliczoną co do grosza kwotę. Zawsze odliczoną co do grosza. nie ważne czy to 48,64zł czy 122,35zł. Skurczybyki zawsze ci wygrzebią idealnie odliczoną kwotę. Kiwają głową i wracają do auta. Nie biorą paragonu i nigdy nic innego nie kupują. Wie ktoś może z czego to może wynikać? Spotykam się z tym tak często że naprawdę mnie to zastanawia. 

Jak zawsze miłego dzionka, mam nadzieję że przeczytaliście moje głupoty do kawusi i wam nie zbrzydła ( ͡º ͜ʖ͡º) Jeśli o mnie chodzi to w głowie już tylko ciepłe łóżko i odpoczynek bo jeszcze dziś o 19:00 tu wracam. Do następnego, ciao!

https://buycoffee.to/minieri
#minieristacja
Minieri - Witam serdecznie w ten niedzielny bardzo wczesny poranek. Za mną już burza ...

źródło: temp_file3622010288565763746

Pobierz
  • 135
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 686
@Minieri: Jestem w 100% za zakazem sprzedaży alkoholu na stacji. Mamy zbyt rozpity naród, SORy pełne, wciąż pełno pijanych kierowców.

Imo kolejny ciekawy wpis, dobrze się czyta jak zawsze.
  • Odpowiedz
  • 72
@Minieri to jest niesamowite, że jest tyłu ekonomicznych matołów, którzy nie potrafią zarządzać budżetem i przepłacają regularnie na stacjach paliw (nie mówię o jakichś incydentalnych zakupach jak braknie).
  • Odpowiedz
Nie biorą paragonu i nigdy nic innego nie kupują.


@Minieri: Może Bolt/ Uber są zarejestrowane na kogoś innego, a oni są też nielegalnie i nie chcą zostawiać jakichkolwiek śladów.
  • Odpowiedz
  • 103
@Minieri: koszty społeczne i zdrowotne spożycia alkoholu obciążają budżet państwa dużo bardziej, niż warte są przychody z akcyzy. To fałszywa ekonomia gdzie podatnicy zrzucają się na zyski koncernów alkoholowych i właścicieli sklepów. Sprzedaż alkoholu powinna być ograniczana na wszelkie dostępne sposoby. Jeśli stacje nie utrzymają się z samej sprzedaży paliw i płynu do spryskiwaczy to może niech sprzedają nie wiem, kanapki.
  • Odpowiedz
@Minieri: może to wynikać z kastowości. Nie wiem, skąd masz informacje, że są z Pakistanu czy Indii. Wg mnie to w zdecydowanej większości jednak Bangladeszianie. I to z tej najniższej, najbiedniejszej warstwy, która zbiera latami pieniądze, by w końcu po latach zupgradeować dom. To jest jedyna metoda, jaką znają, żeby uciec z najniższej warstwy. I to, że prawnie kastowość jest zakazana, to nie znaczy, że w realu nie jest wciąż
  • Odpowiedz
  • 5
może to wynikać z kastowości. Nie wiem, skąd masz informacje, że są z Pakistanu czy Indii. Wg mnie to w zdecydowanej większości jednak Bangladeszianie. I to z tej najniższej, najbiedniejszej warstwy, która zbiera latami pieniądze, by w końcu po latach zupgradeować dom. To jest jedyna metoda, jaką znają, żeby uciec z najniższej warstwy. I to, że prawnie kastowość jest zakazana, to nie znaczy, że w realu nie jest wciąż powszechna, tak jak
  • Odpowiedz
Obudziłem się troszkę za późno w stosunku do tego co mam dzisiaj zrobić. Widzę Twój wpis i już wiem że się spóźnię bo kawa na spokojnie do czytania musi być.
Taka zwykła normalność bije z tych wpisów że aż mnie wgniata w krzesło.
  • Odpowiedz
  • 110
@chodznapole

Taka zwykła normalność bije z tych wpisów że aż mnie wgniata w krzesło.


XDDD

K----a ludzie, zacznijcie czytać cokolwiek ambitniejszego niż wpisy na wypoku XD
  • Odpowiedz
@Minieri: Jeśli przyjmiemy, że zakaz ma na celu poprawę zdrowia populacji, to wyłączanie z niego dni, gdzie najwięcej ludzie chleją, powodowałoby utratę sensu dla całego zakazu. Zakazujemy albo nie, bez wybierania, która sobota jest sobotą pijącą :D
  • Odpowiedz
Jakie Wy macie zdanie na temat zakazu?

@Minieri: całkowity zakaz
Społeczne koszty alkoholizmu są bardzo wysokie.

Nie biorą paragonu i nigdy nic innego nie kupują. Wie ktoś może z czego to może wynikać? Spotykam się z tym tak często że naprawdę mnie to zastanawia.


oszczędzają na wszystkim, bo na pieniądze czekają ich rodziny za granicą
  • Odpowiedz