Wpis z mikrobloga

Spróbuję podsumować sytuację, która wczoraj obiegła media. Iga Świątek oraz agencja ITIA, zajmująca się nadzorowaniem uczciwości w tenisie, w tym badaniami antydopingowymi, ogłosiły, że przez ostatnie miesiące Iga była objęta dochodzeniem związanym z faktem, że w próbce pobranej od niej 12 sierpnia podczas turnieju w Cincinnati znaleziono śladową ilość zakazanej substancji - TMZ. Właśnie z tego powodu Iga nie wystąpiła w turniejach w Seulu, Pekinie (gdzie miała bronić tytułu) i w Wuhan. Dzięki śledztwu zawodniczka zdołała wykazać, że zabronioną substancją zanieczyszczona była melatonina, którą zażywała w postaci leku (produkowanego przez polską firmę farmaceutyczną). Melatonina jest hormonem naturalnie wytwarzanym przez nasze organizmy, którego zadaniem jest regulacja prawidłowego rytmu snu i czuwania. Osoby często zmieniające strefy czasowe lub pracujące w systemie zmianowym często wspomagają się nią dodatkowo w postaci tabletek kupowanych w aptekach. Ta kwestia okazała się istotna dla wymiaru kary, ponieważ leki przed wpuszczeniem do obrotu są badane znacznie dokładniej niż suplementy diety, a więc sportowiec ma prawo zakładać, że nie znajduje się w nich nic niewłaściwego. 4 października ITIA zakończyła śledztwo i odwiesiła zawodniczkę, ale nie zakończyła całego procesu, tj. nie wydała jeszcze wyroku. Dzięki temu Iga mogła wystąpić w WTA Finals i BJK Cup. Wczoraj proces dobiegł końca. Ogłoszono, że Iga udowodniła nieintencjonalność zażycia substancji, i podkreślono, że jej ilość była śladowa i w żaden sposób nie mogła poprawić jej parametrów sportowych. Zawodniczka dostała jedynie miesiąc zawieszenia, w poczet którego zaliczono jej to już odbyte, a więc zostało do "odrobienia" tylko osiem dni. Do gry będzie mogła powrócić 5 grudnia.

W tej sprawie mamy dwa główne wątki.
Pierwszy to wątek samego dopingu i wydaje się, że w świetle oświadczenia ITIA nie ma powodu wątpić w uczciwość Igi i w to, że zaistniała sytuacja była nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności.

Drugi wątek to same badania antydopingowe, które stają się tak dokładne, że właściwie żaden zawodnik nie zna dnia ani godziny, kiedy mu coś wykryją. Podwątkiem tego wątku jest sposób potraktowania Igi, a w przeszłości Jannika Sinnera, który w tym roku również zaliczył podobną wpadkę. Wiele osób, w tym wielu sportowców uważa, że zawodników z czołówki traktuje się łagodniej niż tych niżej notowanych, którzy w dodatku mają mniejsze możliwości dochodzenia swoich praw. Dwa lata temu jeden z najlepszych polskich zawodników, Kamil Majchrzak, także padł ofiarą systemu antydopingowego i mimo udowodnienia niewinności (co trwało dłużej niż w przypadku Igi, dłużej trwał też sam proces i przez cały czas zawodnik nie mógł grać) dostał półtora roku (!) kary. Jednym z powodów jest wskazane już rozróżnienie między lekiem a odżywką - wskazuje się, że ponieważ odżywki nie podlegają tak ścisłym regulacjom, na zawodniku spoczywa większa odpowiedzialność związana z ich sprawdzaniem.

Dlaczego jednak Kamil dostał półtora roku, a tylko na pół roku skazano Nikolę Bartuňkovą, w której wykryto to samo co u Igi, tyle że nie znajdowało się w leku, lecz w suplemencie? Jedno z możliwych wyjaśnień jest takie, że ITIA jest coraz bardziej świadome krzywd, jakie może wyrządzić zawodnikowi, który nieintencjonalnie zażył zabronioną substancję, i coraz mniej szafuje wysokimi karami. A w szczególności gdy to spotyka zawodnika/zawodniczkę numer 1 na świecie (a w tym roku spotkało liderów obu rankingów), powściągliwość jest wskazana, bo oni mają najwięcej do stracenia nie tylko sportowo, ale i wizerunkowo.
Miejmy nadzieję, że w przyszłości taką ostrożnością agencja będzie się wykazywać także w stosunku do mniej utytułowanych zawodników.


Sytuacja Halep również (odmiennie do Igi) wiązała się z zanieczyszczonymi odżywkami zamiast lekiem.

Osobiście uważam że organ antydopingowy działał zbyt ostro i zdaje się ostatnio zmienia politykę i luzuje podejście przy niskich stężeniach substancji niedozwolonych które mogą nie wpływać na ogólna formę sportowców.
Uważam ze słusznie.
A jakie jest wasze zdanie?

#sport #doping #tenis #igaswiatek #swiatek
4pietrowydrapaczchmur - Spróbuję podsumować sytuację, która wczoraj obiegła media. Ig...

źródło: Simona-Halep-and-Iga-Swiatek

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Właśnie z tego powodu Iga nie wystąpiła w turniejach w Seulu, Pekinie (gdzie miała bronić tytułu) i w Wuhan. Dzięki śledztwu zawodniczka zdołała wykazać, że zabronioną substancją zanieczyszczona była melatonina, którą zażywała w postaci leku


@4pietrowydrapaczchmur: Tak, w melatoninie był srodek pomagajacy w wydolnosci i dotlenieniu organizmuXDDD błagam Cie( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Dlaczego jednak Kamil dostał półtora roku, a tylko na pół roku skazano Nikolę Bartuňkovą,

@4pietrowydrapaczchmur Bartunkova dostała pół roku, bo przez 6 miesięcy nie była w stanie zlokalizować zanieczyszczenia. 19 kwietnia została zawieszona i dopiero 27 października zawiozła zanieczyszczony suplement do laboratorium na badania. Tam został przebadany i już 11 listopada została odwieszona i mogła startować w turniejach.

Kamil za to wpadł na 3 kontrolach i miał 3 albo 4 niedozwolone
  • Odpowiedz
@4pietrowydrapaczchmur Nikola Bartunkova miała pół roku zawieszenia, bo nie podawala przez długi czas powodu pozytywnego testu. Po czasie zorientowała się że powodem jest melatonina i zaczęła się bronić. Efekt: po dwóch tygodniach została odwieszona. Czyli została potraktowana jak Iga. Podała logiczny powód i szybko odwieszona. Jej przykład to akurat pozytywne działanie ITIA.

Halep brała doping krwi EPO i zmiany w paszporcie biologicznym. Niech nie gra ofiary. Została potraktowana bardzo łagodnie.

U Majchrzaka
  • Odpowiedz