Wpis z mikrobloga

#samochody #motoryzacja #oswiadczenie #samochodychickena - Odcinek 1.

W Polsce bieda jest jak by nie patrzeć. Ludzie myślą, że życie to opłacone mieszkanie, rachunki, pełna lodówka, 15 letnia fura pod blokiem i wczasy raz w roku. Otóż nie. To dopiero wegetacja.

I ok - skoro umówiliśmy się, że wegetacja to jest stan docelowy, to załóżmy, że chcemy w tej wegetacji mieć samochód. Dlaczego? Bo Komunikacja miejska poza największymi miastami w kraju to jakiś syf i obciach. U mnie na przykład dojazd do pracy to jest 3-4x dłużej niż autem i to z przesiadką, a do tego bilet kwartalny na wszystkie linie, który musiałbym kupić, to koszt 245zł = 82zł miesięcznie a koszt paliwa to około 100zł. Do tego rodzina mieszka pod miastem, gdzie autobusy kursują rzadko a na domiar tego, mam małe dziecko. Siłą rzeczy - potrzebuję auta, tak jak i potrzebuje go większość z nas.

Zmieńmy jednak sytuację - singiel, 5k netto, miasto średniej wielkości. Ktoś, kto realnie potrzebuje samochodu. Co ma kupić?

Plagą polskich dróg, rynku motoryzacyjnego i innych takich są auta w opłakanym stanie technicznym. Przegląd zaliczają trupy. Coraz trudniej o totalny złom, ale minimalne wymogi do zaliczenia przeglądu są absurdalnie niskie. Dlaczego jeździmy gruzami? Bo koszty utrzymania są bardzo obciążające dla kieszeni. Nie tylko przez cenę części ale i przez robociznę. Te koszty rosną wraz ze skomplikowaniem pojazdu i czasem fajna "okazja" staje się gwoździem do trumny w domowym budżecie.

Ja jestem zwolennikiem samodzielnej pracy przy samochodzie, ale mam ku temu warunki i rozumiem, że większość ich nie ma - rozbebeszanie fury pod blokiem jest średnio przyjemne, szczególnie w niesprzyjających warunkach atmosferycznych, czyli przez większość dni w roku. Jestem też gorącym orędownikiem jazdy samochodem jak najbardziej zbliżonym do stanu idealnego, gdzie akceptowalne są jedynie drobne niedociągnięcia i to nie mające wpływu na bezpieczeństwo jazdy. Dlatego też niskie koszty utrzymania i łatwość obsługi są kluczem do poprawy bezpieczeństwa na naszych drogach.

Dlatego wracając do naszego singla - aut to wyboru jest bardzo, bardzo niewiele. Budżet na zakup to około 5k - bez odkładania długi czas, bez kredytów i innych takich. Do tego "pakiet startowy" - 1500 PLN u mechanika (oleje, filtry, naprawdę drobne naprawy) - mamy 6500 PLN.

Co za takie pieniądze? Moja propozycja na dziś - Fiat Punto II / II FL. Niestety jest to wymierający gatunek pojazdów - nie ma się co dziwić najstarsze egzemplarze mają już 25 lat (1999). Ja jednak skupiłbym się na egzemplarzach z końca produkcji - a ta trwała długo i zazębiała się z produkcją Fiata Grande Punto, który niestety wypada z tego budżetu.

Ten samochód ma dwa problemy - malejąca podaż i rdza. Ta druga wyeliminowała już wiele sztuk tego niegdyś bardzo popularnego pojazdu z naszych dróg - i dobrze. Ale zgodnie z porzekadłem jak dbasz, tak masz - na drogach zostały auta garażowane, zabezpieczane antykorozyjnie i inne takie.

Z prywatnych rąk jest kilka sztuk do wyboru. Za auto "bez rdzy" idzie zapłacić w okolicach 4 a nie 5 tysięcy złotych. I cyk - za jedną pensję mamy wozidło, które uniezależnia nas od rozkładów jazdy, pozwala na swobodę przemieszczania się i jest relatywnie dość komfortowe - można nawet wyrwać auto z klimą i nie zlewać się potem w upalne dni - czego chcieć więcej?

Z zalet:
- Śmiesznie niskie koszty utrzymania. Części kosztują dosłownie grosze. Tańsze są tylko do Seicento ale o Sicento na końcu. Szczególnie jeśli wybierzemy egzemplarz z pancernym silnikiem 1.2 8v z rodziny Fire, to możemy być spokojni o koszty jego utrzymania a w razie konieczności remontu, inna jednostka napędowa kosztuje około 1000zł i to IMO lepsza opcja niż remont za 10-15k.
- Łatwo kupić egzemplarz z rąk prywatnych - nie jest to łakomy kąsek dla handlarzy a jednak z rąk prywatnych jest nieco łatwiej uniknąć zakupu złomu.
- Auto wciąż wygląda akceptowalnie. Może być słabo z ogarnięciem #rozowypasek przez jazdę Punto ale generalnie nie ma totalnej żenady, by wysiadać z Punto. Szczególnie jak się samemu jest #rozowypasek
- Dostajemy bardzo dużo, za bardzo mało.
- Relatywnie łatwo znaleźć auto z realnym przebiegiem w okolicach 150 tys. km. - tak się mówi ale w tanim aucie rzeczy zużywają się nieco szybciej i tak jak 250 tys. km dla starszego Mercedesa to była rozgrzewka, tak dla Fiata Punto to już zauważalny przebieg.

Niskie koszty utrzymania, to znaczy jakie? (dla jednostki 1.2 8v 60KM)
- Kompletny rozrząd to koszt około 250zł, wymiana jest bardzo prosta, więc z usługą można zamknąć się w okolicach 600-700zł (tu warto zwrócić uwagę, że wersja 1.2 16v będzie w tym aspekcie znacznie droższa).
- Komplet filtrów to wydatek rzędu 80zł
- Markowe amortyzatory to wydatek rzędu 120-130zł/sztuka na oś tylną i około 200-220zł/sztuka na oś przednią. Taniochę idzie znaleźć za 1/3 tej ceny.
- Tarcze i klocki a z tyłu bębny to także groszowe sprawy.
- Markowe sprzęgło to koszt 250zł - z wymianą będzie oczywiście około 800zł ale i tak nie są to koszty rzędu 2500 zł + wymiana dla zestawu z dwumasowym kołem zamachowym jak w wielu innych, często niewiele droższych autach.
- Opony - bardzo często zaniedbywana rzecz w autach - auta jeżdżą na oponach sparciałych, zużytych, zesztywniałych - "bo jeszcze mięso jest". Mięso to nie wszystko. Do takiego auta, używanego głównie w mieście lub na drogach podmiejskich, gdzie zimą zwykle i tak wszystko jest odśnieżone, jak złoto pasują opony wielosezonowe - to pozwala uniknąć kosztów wymiany (150zł 2x w roku - to jest jeden 1,5 baku paliwa albo i trzy baki gazu), problemów z przechowywaniem itp.
Tutaj mamy fabrycznie rozmiar 165/70 R14 (można też znaleźć egzemplarze z fabrycznymi 15-tkami - 185/55 R15 - zawsze lepsza przyczepność). Dla 14-calowych opon wielosezonowych marki Dębica Navigator 3 koszt kompletu opon to 850 PLN. Dla 15- calowych 1200 PLN - niewielki koszt a najważniejszy problem, czyli opony - wyeliminowany. Oczywiście można pójść w Michelin Cross Climate lub inne opony premium, ale przy osiągach Dębica Navigator, warunkach w Polskich miastach i kosztach całego tego przedsięwzięcia myślę, że to Dębica jest najlepszym wyborem.

Dlaczego nie Seicento, które byłoby jeszcze tańsze? Albo Panda?
Odpowiedź: BEZPIECZEŃSTWO i przestronność.
Fiat Punto otrzymał 4 gwiazdki w swoim teście EuroNCAP a Seicento tylko 1,5. Seicento jest całkowicie niebezpieczne. Panda otrzymała 3 gwiazdki. Poza tym Seicento to auto, które nie rokuje i po rozszerzeniu rodziny nie będzie miało sensu, tak samo Panda, która moralnie miała Seicento zastąpić - może i praktyczniejsza, bo ma 5 drzwi ale dalej jest to auto, które dla młodej rodziny z dzieckiem się nie nadaje, nawet jako auto numer 2. Punto może za to służyć rodzinie jako jedyne auto i raczej spokojnie przewiezie maleństwo i jego rodziców. Może nie jakoś super komfortowo, ale mówimy o aucie za 5k a nie o rodzinnym kombi na długie wyprawy.

Mam nadzieję, że ten wyczerpujący wpis napisany, bo nie chce mi się pracować komuś posłuży i zastanowicie się, dlaczego czasem zamiast wybierać Niemieckie auto, które może okazać się gruzem, nie lepiej zwrócić się w kierunku czegoś mniej prestiżowego, za to robiącego swoją robotę.
ChickenDriver2 - #samochody #motoryzacja #oswiadczenie #samochodychickena - Odcinek 1...

źródło: Fiat-Punto-II-696x435

Pobierz
  • 20
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@ChickenDriver2 wpis super ale auta za 5k się nie kupuje. Telefon tak ale nie auto. Absolutne minimum to 10k choć z tej cenie nie znajdziemy sprawnego zadbanego bezpiecznego auta. 20-30 tys to już przedział na dobre używane auto. Pozdrawiam
  • Odpowiedz
@ChickenDriver2: No tak..jakbym miał do wyboru wychodzić na zewnątrz, a wsiadać czy wysiadać tylko na parkingu pod biurem lub przy sklepie to nawet taki punciak byłby lepszy niż chodzenie na przystanek czy czekanie w upale czy deszczu i mrozie..komfort w życiu jest ważny
  • Odpowiedz
@stanley88: bez przesady są wyjątki idzie znaleźć coś do 5k co będzie ok, za telefon z kolei nie dałbym więcej niż 2k, więcej to głupota bo nic nie zyskujesz kupując drożej.
  • Odpowiedz
@ChickenDriver2: Miałem punto 2 i 2fl, oba po rodzinie, garażowane, zabezpieczone i dbane żeby nie było korozji. Podczas jednej z zim bryła lodu mocno uderzyła mi w podwozie w jednym z nich, pod całą warstwą zabezpieczeń podłoga nie istniała, zrobiła sie od bryły lodu wielka dziura. Nie chciałbym mieć wypadku w takim gównie, już lepiej jeździć komunikacją a taki singiel niech sobie taxi zamówi jak raz na jakiś czas ma
  • Odpowiedz
@4mmc-enjoyer: No raczej zarobić na najtańsze gówienko z klimą to nie jest problem w dzisiejszych czasach. Choćbyś pół roku miał odkładać i przymierać głodem to odłożysz na jakieś clio III 1.2 trzy drzwiowe co nie rdzewieje, mało pali, nie psuje się a jak się coś zepsuje to nie jest droższe niż w punto. Mówię ogólnie o autach do 10k bo to najtańsze szroty.
  • Odpowiedz
@ChickenDriver2: wszystko się rozbija o to, w jaki sposób debil po zawodówie zwany mechanikiem, zepsuje ci samochód.
Tak nawet 1.9 tdi, czy silnik z rodziny fiatowskiego fire da się zepsuć.
Jak nie jesteś mechanikiem, to zastanów się 3 razy czy cie stać na samochody, bo na jednym się nie skończy.
  • Odpowiedz
@ChickenDriver2 rozumiem że masz tam Bluetooth i jak wsiadasz do auto Ci się łączy automatycznie z telefonem bo chyba nie odbierasz rozmów podczas jazdy. Czujniki parkowania tył i przód są. Chyba nie parkujesz na czuja. Tak jak kiedyś wspomaganie stało się standardem tak dziś te rzeczy się nim stają .
  • Odpowiedz
@ChickenDriver2: jak nie korzystasz, to usuń ten wpis, gdyż jest manipulacją sugerująca że istnieje samochód jaki może naprawić debil po zawodówce.
W sytuacji jaką opisałeś nie kupuje się samochodu a skuter, którym nie jedziesz do pracy, a do agencji szukającej pracy w innym kraju.
  • Odpowiedz
@stanley88: No mam BT, to raczej oczywiste ale czujników nie mam, bo nie widzę takiej potrzeby, nie zdarzyło mi się jeszcze przez 13 lat popełnić błędu w tak błahej sprawie jaką jest parkowanie. Jeśli jadę samochodem wyposażonym w czujniki czy kamerę, to korzystam z tych dobrodziejstw ale bez tego też nie robię szkód.
  • Odpowiedz
@kaktus_doniczkowy: 1.9 CDTi 8v 120KM. Nie mam żadnych problemów z korozją. Auto garażowane od drugiego właściciela, który miał go od 2010 roku. Wszystkie powierzchowne naloty pozabezpieczane, tak jak profile zamknięte i newralgiczne punkty. Była za to wielka korozja na tylnej klapie w okolicach listwy - tam uszczelka nie uszczelnia po latach i się dostaje woda a potem ruda tańczy jak szalona. To szpeciło auto na tyle, że i cena była
  • Odpowiedz