Wpis z mikrobloga

#slubodpierwszegowejrzenia Opowiem Wam młode Mirki, o co chodzi z Joanną, wynieście z tego programu coś, co przyda Wam się we własnym żyćku osobistym.
Ludzie dzielą się generalnie na trzy typy pod względem umiejętności tworzenia więzi.
--->W mniejszości niestety są osoby z bezpiecznym stylem przywiązania - to ci, którzy wychowali się w fajnych, pełnych rodzinach, dostawali uwagę od obojga rodziców, byli wysłuchani i mieli do kogo się zwracać w gorszych chwilach. Osoba z bezpiecznym stylem przywiązania to złoty graal na rynku matrymonialnym, najczęściej ciągnie ją do podobnych do siebie i to są te związki, które są trwałe i bezpieczne.
---->Drugi typ to styl lękowy - osoby, które w dzieciństwie musiały zabiegać o miłość i uwagę rodziców, dostawały ją warunkowo i po staraniach. Jako osoby dorosłe bardzo pilnują, żeby druga osoba ich nie opuściła, więc wpijają się w nią, chcą być non stop w kontakcie, kontrolują ją i jej inne znajomości i wystarczy, że na chwilę poczują się odsunięte (np. brak odpowiedzi na telefony), wpadają w rozpacz i stają się namolne.
--->I są też typy jak Aśka i niestety ja, dlatego o tym piszę. To osoby z unikającym stylem przywiązania. W większości przypadków opuszczone w dzieciństwie przez jednego lub oboje rodziców, pozbawione poczucia bezpieczeństwa, niemające do kogo się zwrócić w złych chwilach, samotne jako dzieciaki. Nie potrafią nawiązywać zdrowych relacji w dorosłym życiu. Potrzebują mieć poczucie niepewności, zabiegać o kogoś, dobijać się do osoby, która nie jest nimi nadmiernie zainteresowana, więc gdy dostają nagle tę uwagę czują się nieswojo i się asekuracyjnie wycofują.

Pokażę Wam unikający styl przywiązania na przykładzie:
1. pierwsza randka (ślub i wesele u Aśki): dobre chęci, zaciekawienie drugą osobą, szczera chęć wejścia w relację, akceptacja dla tej drugiej osoby.
2. druga-trzecia randka (podróż poślubna): wycofanie się, bo nagle robi się za blisko i za duże jest ryzyko, że się zaangażujemy. Im więcej zainteresowania dostajemy od drugiej osoby, nie daj boże narzucania się, wchodzenia w naszą przestrzeń, tym bardziej unikamy tej relacji, bo przekracza ona nasze granice bezpieczeństwa (ktoś nas do siebie przywiążę i porzuci, jak rodzice). Wycofujemy się rakiem, chcemy dystansu. Racjonalizujemy to sobie wyszukując wady w tej osobie, sami sobie udowadniamy, że to nie było "to", więc mała strata, że ta osoba sobie pójdzie.
3. ten ktoś w końcu ma dość i mówi "no to pa", chce odejść, nawet jeśli uznawała nas za atrakcyjnych dla siebie. Nam się uruchamia mechanizm obronny przed byciem porzuconym. Teraz nagle jesteśmy we właściwym miejscu, czyli ktoś nas odrzuca, możemy być naturalni, bo przyzwyczajeni do takiej roli. Wyłazimy i na tym już znajomym dla nas gruncie chcemy budować relację, szczerze, bez poczucia, że kogoś krzywdzimy czy manipulujemy. Nagle stajemy się fajni, otwarci, atrakcyjni, aktywni. Zazwyczaj spotyka się to ze zdziwieniem drugiej osoby.
Jeśli trafiliśmy na osobę z lękowym stylem przywiązania, to ona w tej chwili zachwyci się naszym nagłym zainteresowaniem, da się "przeprosić" za wcześniejsze kopniaki i znów do nas przylgnie. Ale jesli trafiliśmy na ten złoty graal osoby bez zaburzeń więzi, to ona nas kopnie w tyłek, wiadomo. Unikacze z unikaczami się jakoś nie wiążą, nie są w stanie przetrwać etapu 2.
4. Jeśli dostaliśmy szansę i relacja zaczyna się rozwijać, staramy się i przez jakiś czas jest fajnie, póki nie poczujemy, że znów jesteśmy w punkcie 2: za blisko, za duże ryzyko, że ktoś podepcze nasze uczucia, więc go odpychamy, rezygnujemy. Na tym etapie mamy niemal 99% szans, że związaliśmy się z osobą o lękowym stylu przywiązania, bo nikt inny by nie chciał i nie umiał w tym z nami tkwić. Lękowcy to też niezłe zawłaszczające gagatki, ale nie o tym mowa.
5. Z czasem etapy push i pull mogą się wydłużać, czasem na miesiące czy lata. Ale zawsze są rollercoastery i inne jazdy.
Czy da się wyleczyć z zaburzeń więzi? No nie da się. Można być świadomym, co się odwala, iść na terapię, słuchać i czytać na ten temat. To pomaga. Ale dzieciństwa i wdrukowanych schematów się nie powtórzy.
PS. Boczek też jest unikowcem. ;)
  • 18
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Nie ma przypadkiem więcej typów? Co z osobami którym "statek odpłynął" i nie mieli okazji nawet się przekonać jaki mają styl przywiązania - skąd wtedy wziąć te informacje
  • Odpowiedz
  • 5
@klosimierz jest jeszcze ambiwalentny/zdezorientowany. Taki misz masz. Tu fajne podsumowanie, choć np ja nie postrzegam innych negatywnie tak ogólnie, tylko wyłącznie na etapach moich ucieczek. Szukam w nich wad, żeby się wycofać. A o sobie wcale nie myślę dobrze, zwłaszcza od kiedy mam świadomość co wyrabiam.
. Ps. Co to znaczy statek odpłynął? Kazdy miał jakieś dzieciństwo, to na tym bazuje.
jedna_odpowiedz - @klosimierz jest jeszcze ambiwalentny/zdezorientowany. Taki misz ma...

źródło: temp_file2755116521734678402

Pobierz
  • Odpowiedz
@jedna_odpowiedz: statek odpłynął oznacza że nie ma już możliwości żebym sobie kogoś znalazł bo zmarnowałem/zignorowałem wszystkie okazje które mi dano. Od bardzo dawna nie pojawiła się żadna nadzieja na zmianę mimo prób więc żyje już wyłącznie dla siebie
  • Odpowiedz
  • 5
@klosimierz zrób sobie rachunek sumienia, w jakiej rodzinie się wychowałeś i czy czegoś ci brakowało, poczytaj o stylach przywiązania w necie i się dowiesz, jaki jest prawdopodobnie twój typ. Ps. Ile masz lat, że aż tak pesymistycznie podchodzisz do związków? Ludzie znajdują się nawet po 60tce.
  • Odpowiedz
@jedna_odpowiedz Quality content. Pewnie też jestem unikowcem ale jeśli siedzisz w temacie to mnie zastanawia - jak szybko się orientujesz że wchodzisz w fazę „destabilizowania” relacji (jeśli wchodzisz)? Jesteś w stanie wyciąć ten mechanizm z głowy czy możliwości kończą się na sprawnej obserwacji i wczesnym reagowaniu?
  • Odpowiedz
@jedna_odpowiedz bardzo dobrze napisane, i z racji tego że sama jestem unikowcem (albo nawet unikająco lękowa) to widzę też te same schematy u Aśki. Ogólnie to przewalona sprawa i strasznie ciężko z tym żyć bo wszystkie relacje się sabotuje :(
  • Odpowiedz
@klosimierz: polecam książkę "partnerstwo bliskości' tam jest na przykładach par opisany każdy styl i ich problemy w związku. Mi ta książka dużo rozjaśniła dlaczego z konkretną osobą relacja nie weszła na głębszy poziom.
  • Odpowiedz
@jedna_odpowiedz: 30. Po takim czasie kawalerstwa po prostu już się nie nadaję. Sam nie wiem co się dzieje bo po mocnym ogarnięciu się na wielu poziomach dalej absolutnie nikt mnie nie chce więc zamiast zaprzątać tym sobie głowę mówię dość
  • Odpowiedz
@PanKompromitacja: specjaliści mówią, że kluczowe są pierwsze 3 lata życia. Ja się z nimi nie kłócę, bo jestem bardziej praktykiem niż teoretykiem ;) ale w moim przypadku zadecydował okres późniejszy - do 7 roku życia moja rodzina była względnie zdrowa i dopiero potem się lawinowo posypało. Rodzice i los zafundowali mi zaburzenia więzi, PTSD i kij wie co jeszcze. Trzeba pamiętać, że psychologia to nie nauka ścisła, ta wiedza wciąż
  • Odpowiedz
@jedna_odpowiedz patrząc na tę tabelkę, która tu wstawiłeś to zgadza sie 4/4, chociaż muszę przyznać że intymności może jakoś przesadnie się nie boję, co najwyżej bawi mnie przesadna bliskość w erze social media, gdzie często dwie nieznane sobie osoby z różnych środowisk parują się poprzez aplikacje randkowe i komisyjnie uznają że od teraz będą sobie bliscy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@PanKompromitacja: Tabelka ładnie zgadza się z Aśką, a przynajmniej tym, co pokazali w TV - lubi siebie i ma o sobie wysokie mniemanie, dużo krytykuje Kudłatego, nie martwi się, że to się rozpadnie, jest niedotykalska. Ale trzeba pamiętać, że to tabelka 2 fazy, bo w 3 się to mocno zmienia u unikowców. Jak Kudłaty Askę zaczął odpychać od siebie, to zmieniły jej się okienka tabelki - zaczyna być krytyczna wobec
  • Odpowiedz
@jedna_odpowiedz: Właśnie dlatego lubię oglądać te wszelkie reality show, to świetne studium przypadków. Oczywiście, to jest też fajny odmóżdżacz, ale ciekawe jest też to, kiedy rozczyta się kogoś i wie jakie będą jego kolejne kroki. Takie coś przydaje się w życiu.
  • Odpowiedz
@jedna_odpowiedz bardzo fajnie rozpisane, sama kiedyś wgłębiałam się w ten temat. Z tego co pamiętam to były chyba nawet podtypy tych stylów przywiązania, w związku z czynnikami typu DDA, włączanie w emocjonalną triangulację i tak dalej. Nie będę pisać szczegółów, żeby nikogo nie wprowadzić w błąd, bo już dokładnie nie pamiętam. Ja i mój mąż oboje jesteśmy DDA. Duuuuuzo pracowałam nad sobą i nad naszym związkiem, ale to wymaga chęci, wiedzy
  • Odpowiedz