Wpis z mikrobloga

Jak masz "czarne myśli", to chciałbym podzielić się z Tobą moją historią.

Ponad 10 lat temu moja koleżanka z gimnazjum mając 14 lat powiesiła się na lince holownicznej w garażu. Znalazł ją dziadek. Zostawiła list pożegnalny swojej przyjaciółce od której dowiedziałem się później, że powodem miała być odrzucona miłość.

Był to pierwszy pogrzeb, jakiego doświadczyłem w moim życiu i do dzisiaj nie mogę zapomnieć płaczu jej dziadka. To nawet nie był płacz, to było głośny ryk, wycie przesiąknięte pękniętym sercem połączone z niewyobrażalnym żalem.

Było to dla mnie na tyle wstrząsający widok, że wtedy jako 14-latek obiecałem sobie, że nigdy nie zrobię takiej krzywdy osobom, dla którym jestem ważny. Jednak nie sądziłem, że moja deklaracja tak szybko zostanie poddana weryfikacji.

Ponad rok temu miłość mojego życia, obok której budziłem się każdego dnia przez 3 lata, zginęła w wypadku samochodowym.

Stres i rozpacz, która wtedy we mnie uderzyły były tak silne, że dosłownie wymiotowałem. Pamiętam, że tego dnia poszedłem wieczorem pod kościół i całą noc siedziałem na schodach, naprzemiennie rycząc, modląc się i wyzywając Boga od najgorszych.

Dnia pogrzebu niemalże nie pamiętam. Później od rodziny słyszałem, że byłem "nieobecny" - cokolwiek to znaczy. Jednak najgorsze było dopiero przede mną.

Niezliczone godziny nocnych jazd bez celu, wspominanie najpiękniejszych momentów, bezsenność i melancholijna muzyka stopniowo doprowadzały mój umysł do podjęcia decyzji, aby do niej dołączyć.

Pewnej nocy jądac wzdłuż lasu zatrzymałem się i zacząłem zastanawiać się, czy lepiej "zrobić to" na drzewie najbliżej drogi, abym szybko został znaleziony, czy może lepiej w głębi, aby móc swobodnie odejść. Brzmiałem tak, jakby decyzja już zapadła.

Wtedy przypomniałem sobie właśnie o mojej deklaracji. Tak jak siedziałem, wyciągnąłem telefon i znalazłem numer dla osób w kryzysie emocjonalnym. Odebrała kobieta. Zaczęliśmy rozmawiać w jakim celu dzwonie, wysłuchała moje myśli i do tej pory nie wiem, jak to zrobiła, ale po prawie 50 minutach rozmowy ponownie odpaliłem samochód i wróciłem bezpiecznie do domu.

Około dwóch miesięcy później pojawił się kolejny kryzys. Wiedziałem, że muszę z kimś porozmawiać. Napisałem tutaj swoją prośbę o spotkanie z kimkolwiek i zgłosił się anioł @Lila a w zasadzie jej mąż, który spędził ze mną aż dwie godziny, zabrał na p--o i kebaba. Porozmawiliśmy, jak facet z facetem i dał mi mnóstwo siły do dalszej walki o swoje życie. Ogromne dziękuję raz jeszcze!

Dalej także było ciężko, jednak głupio było mi już wykorzystywać obcych ludzi i zacząłem chodzić do psychologa. Zwrócił mi uwagę na kilka moich "problemów" i do tej pory sumiennie nad nimi pracuje.

Kilka miesięcy później doszło u mnie załamnie nerwowe, napady lęku, co lekarz z pogotowia uznał jako "opóźnioną reakcje organizmu na traumatyczne przeżycia". Przepisał mi hydroksyzyne, po którą mam sięgać, gdy to się powtórzy. Z całego opakowania brakuje aktualnie 6 tabletek.

Następnie doszły problemy jelitowe, bo prawdopodobnie przez ciągły stres zniszczyłem sobie żołądek. Nudności, bóle brzucha, wzdęcia, zimne poty i inne tego typu atrakcje. I zasadzie dotarliśmy do końca tej historii, bo dalej badam się w celu wykluczenia chorób fizycznych, ponieważ prawdopodobnie jestem zdrowy, ale mój moja głowa mnie oszukuje -> choroby somatyczne.

Mimo wszystko instynkt przetrwania oraz własna deklaracja dalej są na tyle silne, że jestem tu z Wami. Wiem, że wielu z Was to ludzie o pięknym sercu, które zostało brutalnie podeptane przez świat. Wiem też, że życie może już mieć tylko odcienie szarości.

Nie będę Wam mówił, co macie ze sobą zrobić, bo to Wasze życie. Każdy ma prawo się poddać. Jednak proszę Was, byście wcześniej podjęli walkę. Niezależnie jak długa i nierówna będzie to wojna.

#samotnosc #przegryw #smierc
BlackBlack - Jak masz "czarne myśli", to chciałbym podzielić się z Tobą moją historią...

źródło: 1000015455

Pobierz
  • 52
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@BlackBlack strata bliskiej osoby to zawsze duzy ból , przeżyłam to już w swoim życiu i wiem co przechodzisz , szczególnie wątek z wymiotowaniem z nerwów , musisz żyć dalej i się z tym pogodzić, jedyne i aż co możesz zrobić to nigdy nie zapomnieć o ukochanej która nie żyje i ja odwiedzać na grobie (ona napewno też tam jest jak ja odwiedzasz ())
Czym się (
  • Odpowiedz
@BlackBlack: Interesujący zbieg okoliczności. W momencie, gdy rozważam „ostatni krok”, pojawił się Twój wpis. Kończą mi się oszczędności – starczą na maksymalnie cztery miesiące – ze względu na opiekę nad osobą zależną. Zegar tyka; od dłuższego czasu szukam pracy, ale w średnim wieku i w pod koniec roku trudno coś znaleźć. Właśnie wybieram się do kilku firm, by porozmawiać o tym co jest możliwe. Chętnych nie brakuje, więc trudno przewidzieć,
  • Odpowiedz
@BlackBlack: polecam psychoterapię. Z tego wpisu można wywnioskować, że dalej nie masz tego w 100% przepracowanego. Terapia nie jest tylko dla czubków i hardkorowych przypadków - to jest przede wszystkim bezpieczne miejsce, gdzie można pogadać ze specjalistą od zdrowia psychicznego. W kryzysowych sytuacjach warto mieć kontakt z taką osobą.
  • Odpowiedz
@Laliqu wieże w to że się coś znajdzie i szybko staniesz na nogi. Czasami musi być trochę gorzej żeby mogło być lepiej. Mam ostatnio podobnie i tak mi ktoś powiedział że to przez ten rok przestępny. Pomimo tego że uważam to za durnote to wierzę w to że z nowym rokiem będzie lepiej czego i równie życzę a raczej jestem pewien że tak będzie.
  • Odpowiedz
@BlackBlack trzymaj się Mirku, najważniejsze że otworzyłeś się na innych i sygnalizujesz chęć dostania pomocy to już wielki krok. Na świecie jest wielkie dobrych ludzi którzy na pewno pomogą w sytuacji kryzysowej nawet my na tym nudnym portalu z obrazkami.
  • Odpowiedz