Wpis z mikrobloga

Zwykła historia bez happy endu.

Miałem w klasie w LO dziewczynę o imieniu Marta: wycofana, wszyscy się z niej śmiali bo uczyła się na pamięć. Cicha, mała i pełna kompleksów. Miliony takich w Polsce.
Nigdy nikogo nie przekreślam, stąd starałem się być po prostu miły jako z nielicznych chłopaków z nasze klasy(na prawie 30 osób dziewczyn mieliśmy z 6). Nie żeby jakaś nadzieja na love , poprostu tak mnie wychowano. A ze klasę mieliśmy s----------a śmiejącą się z każdego kto ze wsi, biedny, albo z wielodzietnej rodziny lub też z swoimi problemami to po prostu choć ja chciałem nie dokładać cegiełki do piekła osobie z kompleksami.
Ta sama Marta znalazła chłopaka - podobnego do niej Karola. Dla niej to było wszystko, a ze mieliśmy czasy gadu gadu (całość była prawie 20 lat temu!) to na jej statusie można było codziennie zobaczyć charakterystyczne posty dla tamtych czasów “KC Karolku :* :* :*”, “Karolku jesteś całym moim życiem lofciam <3 “ itp. Itd. Wiem ze dla reszty męskiej części klasy było to główne źródło codziennej polewki.
LO się skończyło, studia się skończyły, 30 pyknęła no i kilka lat temu z nudy przewijając portal lokalny z informacjami z miasta i okolic zauważyłem zdjęcie Marty, która bez śladu zaginęła zostawiając bez opieki kilkuletniego syna.
Rozpacz przelewała się z informacji od już męża - “Karolka”, który poszukiwal wraz z policją żony. Gdziekolwiek się da i wsparciu policji.

Zdarzenie, które znałem z internetow, telewizji i filmów nagle stała się faktem i dotyczyło mojego otoczenia. Szok. Do tego wyszło, ze Marta od wielu lat choruje psychicznie i przyjmuje silne leki psychotropowe że względu na jej dolewgliwosci. Nie wiem co, ale było mi wręcz głupio za wszystkich, którzy te kilka lat temu z jej życia robili horror.

Martę znaleziono po kilku dniach. Kilka kilometrów od domu martwą na środku pola kukurydzy. Było lato, a z powodu nieprzyjmowanych leków zmarła w cierpieniu najprawdopodobniej dostając paraliżu spalając się na słońcu.

Morał tej powieści jest taki - szanujmy się. Nigdy nie wiadomo co może odczuwać druga osoba

#psychiatria #psychologia #truestory #depresja #niewiemjaktootagowac
  • 54
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 26
@Stah-Schek: Nie sądzę, mam pod oknem podstawówkę i jak czasem słyszę rozmowy i okrzyki dzieciaków na przerwach to mnie aż telepie, mimo że pamiętam jakimi s-----------i było moje pokolenie ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@kseroboy serio prawdziwa historia? :o :/


@Mirek_Cebula: Stosując logikę niektórych wykopków z tagu #przegryw to nie bo oni twierdzą że wystarczy c--a i żadne problemy nie istnieją. Faceci lecą jak muchy, depresja czy samotność nie istnieje itd.

Morał tej powieści jest taki - szanujmy się. Nigdy nie wiadomo co może odczuwać druga osoba


@kseroboy: W takich sprawa niestety winni są często rodzice tych dzieci który
  • Odpowiedz
Ciekawe jakby potoczyły się jej losy, gdyby rodzice byli doedukowani, byłby dobry psycholog i przyjazne środowisko w szkole.
Sporo i tak jej się udało jeśli chodzi o rodzinę i dom, ale podobnych historii jest multum, że przez środowisko osoby się wycofują.
  • Odpowiedz
  • 17
Morał tej powieści jest taki - szanujmy się. Nigdy nie wiadomo co może odczuwać druga osoba


@kseroboy: Ale fikoł. Że jakby dzieci się z niej nie śmiały to 20 lat później nie zmarłaby na polu kukurydzy? No nie. Nie znaleziono przy niej żadnych opakowań po lekach, nie zostawiła listu pożegnalnego, sekcja i badania niczego nie wykazały. Po prostu wyszła na zakupy i zasłabła na środku pola w pełnym słońcu. Po
  • Odpowiedz
Ciekawe jakby potoczyły się jej losy, gdyby rodzice byli doedukowani, byłby dobry psycholog i przyjazne środowisko w szkole.


@foneswein: niech zgadne. Byloby tak samo? XD Zamiast wypisywac glupoty to naucz sie czytac do konca, a nie po przeczytaniu jednego zdania cos takiego piszesz.
Miałem kolege, ktory był gnebiony w szkole... W przyszlosci zalozyl rodzine i był bogaty ale jakis bandyta drogowy na a2, ktory jechal 253km/h w niego wjechal. Ciekawe
  • Odpowiedz