Wpis z mikrobloga

Dziś Dzień Zaduszny, czyli dzień pamięci o zmarłych bliskich. Według wierzeń najlepiej unikać wychodzenia z domu o zmroku gdyż można spotkać błąkające się dusze. Mam jednak wrażenie że dusze które ja dziś spotkałem zbłąkane nie były i trafiały tu, na stację, z określonym zamiarem. W końcu po wczorajszym Święcie Zmarłych, rodzinnych spotkaniach i wspólnym oglądaniu "Znachora" przy kotlecie przyszedł czas na powroty do domu i wygląda na to że całkiem sporo osób wybrało dość późną porę bo na brak ruchu nie narzekałem. 

Sam wczoraj odwiedziłem grób rodziców. Mimo że mi osobiście z religią nie po drodze to rodzice byli wierzący i nie wyobrażam sobie by ich grób nie był przystrojony i by podczas nabożeństwa na cmentarzu mnie zabrakło, tym bardziej że od śmierci mamy minęło tylko nieco ponad 1,5 roku a mi nadal bywa ciężko się pogodzić z jej śmiercią i cierpieniem spowodowanym przez chorobę. Rozdrapałem więc nieco wciąż niezagojoną ranę w serduszku, a samotna nocka na stacji sprzyja przemyśleniom. Starałem się zatem między klientami odpocząć od tych myśli zajmując się zwykłymi, prozaicznymi czynnościami na stacji. Posprzątałem magazyn, pozmieniałem promocyjne cenówki na nowy miesiąc, umyłem co było do umycia a teraz przyszedł czas na kawę i odpoczynek. 

Zapowiadane w alercie RCB wichury na Pomorzu jak najbardziej się sprawdziły. Już na cmentarzu wiało tak mocno że gdyby nie moja mocna szyja to z pewnością odleciałaby mi głowa porwana przez wiatr z pomocą moich odstających uszu. Wiatr nasilił się jeszcze bardziej pod wieczór i raz po raz obserwowałem kolejnych klientów wysiadających przy dystrybutorach i próbujących utrzymać równowagę. Jedna dziewczyna dość długo stała wpatrzona w telefon, nie zaczynając tankowania. Co chwila przykładała go do ucha i odkładała zrezygnowana. Podszedłem do dystrybutora i spytałem czy w czymś pomóc i tak jak się spodziewałem - nie wiedziała co ma zatankować. Z wyraźnym wstydem wypisanym na twarzy tłumaczyła mi że pożyczyła samochód i obiecała oddać z pełnym bakiem, ale nie wie co zatankować a telefon milczał. Pokazałem jej więc jak to sprawdzić, upewniając ją przy tym że to nic tak wstydliwego i zdarza się częściej niż by się jej mogło wydawać. 

Co do zbłąkanych dusz to właściwie jedna mi się trafiła. Przez dobre 2 godziny co jakiś czas koło okienka przechodził ten sam gość. Raz kupił kupił sobie p--o i od razu je otworzył. Poprosiłem żeby nie pił go na terenie stacji, przeprosił i odszedł w kierunku ulicy. Po chwili wrócił i spytał w jakiej cenie Laysy. Kiedy usłyszał że 12zł to wydusił jedynie "kur.." i odszedł. Za chwilę znowu się pojawił, tym razem w towarzystwie kolegi na rowerze który kupił czteropak Łomży i paczkę Winstonów i poczęstował zagubionego wędrowca. Ten zapalił od razu i zaczął przechadzać się po placu. W pewnym momencie wychyliłem się z okienka i spytałem czy chce być jutro we Wiadomościach, skołowany spytał o czym ja mówię to odpowiedziałem że jeśli mu życie miłe to niech lepiej oddali się z tą fajką od trumny LPG. Znów zniknął, ale po chwili kiedy to ja wyszedłem zapalić zauważyłem że nasz bohater schował się przed wiatrem we wiacie z kontenerami na śmieci i ochoczo spożywa puszkę Łomży. Kiedy mnie zauważył to jeszcze raz przeprosił i zniknął już na dobre. Mam nadzieję że jego dusza znalazła spokój ;)

Nie wolno mi w nocy wpuszczać nikogo na stację. Jest to dość problematyczne bo sporo osób chce skorzystać z toalety a ja zwyczajnie nie mogę otwierać drzwi i bywa że muszę słuchać niewybrednych słów o takim podejściu firmy do klienta. Dzisiaj jednak wpuściłem pewną parę z dziećmi. Już kiedy klient wręcz podbiegł do okienka wiedziałem że coś jest nie tak i miałem rację. Pan miał na kurtce wyraźną plamę której na pierwszy rzut nie mogłem zidentyfikować. Okazało się że jedna z jego córek się zatruła i pochorowała i gość musiał oberwać wymiocinami. Wpuściłem ich żeby się trochę ogarnęli, no już bez przesady. Zajęło im to dosłownie chwilę a ja wykorzystując swoje niewątpliwe umiejętności na tak zaszczytnym stanowisku jak sprzedawca na stacji paliw "wcisnąłem" im piankę do tapicerki :)  

Kiedy sklep jeszcze był otwarty spotkała mnie całkiem miła niespodzianka. Klientka zauważyła moją książkę i zaczęła rozmowę. Pytała jak podoba mi się ta seria i kiedy odpowiedziałem że całkiem niezła i rozumiem dlaczego jest tak popularna to zaczęła mi proponować kolejne serie i innych autorów. Przypominało to bardziej monolog niż rozmowę bo rzadko kiedy dawała mi dojść do słowa, ale mimo wszystko lubię takie miłe interakcje z klientami. Cieszy mnie właściwie wszystko co wychodzi poza typowy schemat obsługi przy kasie z jednym wyjątkiem - polityka. Z pewnych nieznanych mi przyczyn klienci często zakładają że narzekając czy to na obecną czy poprzednią władzę znajdą we mnie sojusznika. Bywają też tacy którzy zapędzając się w swojej tyradzie zapominają że rozmawiają z osobą zupełnie obcą która może mieć inne poglądy. Nauczony doświadczeniem wiem już jak unikać takich "konfrontacji" i zbywam ich błahymi tekstami typu " wie pan - co osoba to inne poglądy" i większość wtedy rozumie że być może stacja paliw i obca osoba w postaci kasjera to nie jest najlepsze miejsce i najlepszy czas na dyskusje polityczne. 

Chciałbym Wam mireczki bardzo podziękować za niesamowicie pozytywny odbiór ostatnich wpisów. Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję że moje nocne wysrywy Was nie znudzą. Być może dziś zbyt "grobowo", ale właśnie taki towarzyszył mi nastrój. Teraz wiatr już niemal zupełnie ustał, podobnie jak ruch. Mamy weekend więc raczej nie będzie też tego porannego ruchu, mam już raczej spokój. Za chwilę wyjdę zapalić, wrócę i nacisnę wyślij. Mam nadzieję że jeśli to przeczytałeś to nie żałujesz :)

Jak zawsze smacznej kawusi i miłęgo weekendu. Do następnego razu!

https://buycoffee.to/minieri
#minieristacja
Minieri - Dziś Dzień Zaduszny, czyli dzień pamięci o zmarłych bliskich. Według wierze...

źródło: original-93ddbb771e951512ba9fbc5bfe473a2c

Pobierz
  • 81
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Minieri pozytywny z Ciebie Miras, bardzo fajnie się czytało, ja wczoraj po powrocie z 24godzinnej zmiany w pracy nie byłem na grobie dziadków i taty może przez zmęczenie albo ten wiatr właśnie, i tak czytając ten wpis wpadła mi taka myśl że może teraz jak już nie wieje bo nie słyszę bym się przeszedł i odwiedził grób i przy okazji że jest jeszcze ciemno zobaczył ten klimat choć już nie tak
  • Odpowiedz
@Minieri: Zazrodsze Ci jak to pamiętasz i długo opowiadasz. Mi pewnie dzień z roboty by natychmiast uciekł i mało bym pamiętał a to wszystko co się wydarzyło bym opowiedział jednym zdaniem xD
  • Odpowiedz