Aktywne Wpisy

tomekb1999 +482
Wkurzają mnie przymocowane nakrętki przy kefirach i jogurtach pitnych bo jak pije z tym to kapie mi po mordzie, a jak próbuję to oderwać to się upaćkam albo wyleję ten jogurt.
#niepopularnaopinia #oswiadczenie
#niepopularnaopinia #oswiadczenie

donatien-de-sade +300
XD
Czasem myślę o powrocie do Polski z Niemiec ale potem sobie uświadamiam, że za biedny jestem by mieszkać w Polsce. A to dzisiaj bogaty kraj dla jeszcze bogatszych ludzi.
A jeszcze kilka lat temu się przywoziło co nieco z Polski bo taniej…
#emigracja #niemcy #gospodarka #lidl
Czasem myślę o powrocie do Polski z Niemiec ale potem sobie uświadamiam, że za biedny jestem by mieszkać w Polsce. A to dzisiaj bogaty kraj dla jeszcze bogatszych ludzi.
A jeszcze kilka lat temu się przywoziło co nieco z Polski bo taniej…
#emigracja #niemcy #gospodarka #lidl

źródło: Zdjęcie z biblioteki
Pobierz
W ramach punktu odniesienia powiem, że koszmary i p--------e surrealistyczne sny to ja mam on dialy basis, znacznie czesciej niż jakiekolwiek inne sny. Trochę zazdroszczę tym co we śnie bolcują czy latają bo takie rozrywki zdarzają mi się nadzwyczaj rzadko. Co więcej, fakt, że przez ostatni miesiąc słucham do poduszki różnych creepypast też na pewno nie pomaga, często się zdarza, że treść pasty jakoś dziwne morfuje się z treścią snu, no p------e to jest, ale trochę to lubię, ponadto senny głos lektora jakoś ułatwia mi zaśnięcie. Miałem też ostatnio trochę stresu także możliwe, że to też się nieco przyłożyło.
Ale do brzegu.
Sen zaczyna się jak jeden z wielu moich snów - z jakiegoś p--------o powodu muszę wrócić do szkoły średniej. Nie wiem dlaczego i nie kwestionuję tego, znacie logikę snów. Warto nadmienić, że szkołę średnią skończyłem w 2009 roku.
Wychodzę więc z mojego 'rodzinnego' domu, idę przez swoje bure jak sraczka osiedle, jest ciemno i pada desscz, taki zimowy, smutny jak p---a klimat. Idę na przystanek autobusowy, mam jakieś przebitki, że wchodzę do apteki, ale nie wiem po co bo finalnie nic nie kupuje. Wciągam za to kreskę jakiegoś gówna na środku ulicy, nie wiem co to było (nadmienię też, że nie jestem sympatykiem wszelakich wciągadeł także to zachowanie jest trochę wbrew moim codziennym nawykom).
Stoję na przystanku, czekam na najbliższy autobus i czuję, że coś jest nie tak. Coś nie gra, ale staram się to ignorować. Już widzę świecący w mroku zimowego poranka numer autobusu nadjeżdżający i nagle bum. Ciemno, jakby urwał mi się film.
Budzę się w łóżku, po chwili ogarniam, że raczej nie w swoim. W pokoju jest zajebiście ciemno, nic nie widać. Zastanawiam się co się odjaniepawliło, przecież miałem być w szkole, znowu dałem d--y, cholera wie czy jest 20 minut po tym jak mi się urwał film czy minął cały dzień, ale na dworze jest bez wątpienia ciemno.
Udało mi się wymacać mój telefon gdzieś pod ręką, próbuje nim poswiecic, ale lipa, najwyraźniej rozładowany. Po przytrzymaniu klawisza power nawet nie mignie tym bladym światłem informując o dogorywającej baterii.
Obracam się na bok i dostaje sążnego mindfucka. W łóżku nie jestem sam. A powinienem być sam. Ktoś leży obok mnie, oczywiście podobnie jak kwestia z czasem i lokalizacja - nie wiem kto, ale zdaje się, że przedstawicielka płci przeciwnej. Na dodatek zdaje się, że nie mam nic na sobie. Powoli zaczynam wpadać w panikę, co ja znowu o-------m.
Zaczynam coś szeptać i potrząsać te śpiąca obok mnie laske, ale mimo bycia możliwie cicho to szybciej niż ona budzi się ktoś w sąsiednim pokoju który już zdecydowanie nie szeptem zaczyna się coś wydzierać o robieniu z domu burdelu, o tym, że nie ma spokoju nawet w nocy, no nawijka typowego Janusza, na pewno każdy zna. Szybko łącze kropki, dochodzę do wniosku, że niezależnie koło kogo leżę to za drzwiami zapewne urzęduje jej rodziciel. P------a sytuacja.
Ona coś tam do mnie p------i, ale już jej nie slucham, odpalił się instynkt, zrywam się z wyra i desperacko szukam swojej garderoby, albo chociaż spodni. Tymczasem na korytarzu zapala się światło, które mi to nieco ułatwiają, słyszę kroki za drzwiami. No i nagle trzask i znowu czarno.
Budzę się i myślę 'do c---a, ale p------y sen', nawet sobie na spokojnie przewijam wydarzenia, tak aby na pewno zapamiętać. Łapie instynktownie za telefon aby zobaczyć która godzina. Telefon nie działa. Dziwne, przecież dopiero kupiłem trzy metry kabla żeby go zawsze komfortowo ładować w nocy. Kabla też nie potrafię wymacać.
Obracam się na bok i mam deja'vu. Ktoś leży koło mnie. Tym razem jednak jakoś lepiej widziałem w tym mroku, rozpoznałem osobę leżącą obok mnie, a po chwili wszedł owy stary który okazał się całkiem sympatycznym gościem. Cośtam nawija o firmie, słowa nie piśnie, że ktoś mu córkę bolcuje. Ciśnienie jakby zeszło.
Znowu pobudka. Telefon znowu nie działa. Znowu potrząsam osobą koło mnie. Tym razem stary milczy, za to w końcu odezwała się osobą koło mnie. Tak jak dotychczas miałem przekonanie, że jest niegroźna i cały stres snu kręcił się naokoło przybysza zza drzwi, tak teraz coś się zmieniło. Ona coś do mnie szepcze, ale za wiele nie pamiętam. Jedyne co zrozumiałem to, że 'juz stąd nie wyjdę'.
Od tego momentu pętla rozpoczęła się na całego, a z każdym okrążeniem (których zdawało się być lekko kilkanaście) rozmówczyni w mroku była coraz trudniej dostrzegalna i coraz bardziej niepokojąca. Już od dłużej chwili zdawałem sobie sprawę, że jestem we śnie i jestem w pętli co zazwyczaj łatwo pozwala mi się wybudzić, próbowałem się motać z nadzieją, że szarpiąc się we śnie uda mi się wybudzić, ale bez rezultatu. Każda pętla zaczynała się od tego, że łapałem za telefon, ten nie działał i już wiedziałem, że się nie obudziłem, jedynie wcisnąłem restart.
W końcu z agresji słownej i takiej niewypowiedzianej groźby przeszło do autentycznej przemocy. Rozmówczyni z ledwo zarysowanych kształtów w mroku stała się już zupełnie niedostrzegalna, ba, ciemniejsza niż sam mrok w tym pomieszczeniu. I zaczęła mnie dusić. I ja chyba faktycznie wstrzymałem w tym momencie oddech przez sen bo w końcu dobudzilem się dysząc jak lokomotywa i myślałem, że mi serce z klatki wyskoczy. Z lekkim zawahaniem złapałem za telefon - i ten wreszcie się zaświecił. Przyznam, że przeszło mi nawet przez głowę, że ten ostatni etap to może nawet był paraliż senny zważywszy, że dłuższą chwilę usiłowałem się wybudzić, bezskutecznie. Paraliżu nie doświadczyłem nigdy wcześniej.
Sorry, że takie długie, ale trudno to streścić.
A Wasze chore mózgi jak p--------e sny potrafią wypluć? Ktoś doświadczał kiedyś takich wesołych pętelek?
#sny #sen #luciddream i w sumie nawet #narkotykizawszespoko z tym, że przez sen.
źródło: temp_file1140122802432063284
Pobierz