Wpis z mikrobloga

Co się musi stać, aby kochający facet (skoro wziął ślub z kobietą i zrobił jej dziecko, to chyba ją kochał) "nagle" dziecko to i jego matkę "porzucił"? Zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym?

Kiedyś chyba już pisałem, że każda młoda matka powinna sobie nad łóżeczkiem dziecka powiesić banner "Najważniejszym dla mnie jest mój facet", bo to właśnie niezdrowa zamiana priorytetów u świeżo upieczonych matek jest jedną z najczęstszych prawdziwych i pierwotnych przyczyn rozpadów związków. Jest swoistym fundamentem tej ściany, która za chwilę między partnerami stanie.

I oczywiście nikt nie mówi, że dziecko nie jest ważne, bo jest i to bardzo. Jednak infantylne jest to, kiedy najpierw po urodzeniu dziecka zaczynacie (część z Was, bo nie wszystkie i na szczęście nie większość nawet) nas widzieć tylko wtedy, gdy trzeba np. zmienić żarówkę, naprawić auto lub pomóc Wam przy owym dziecku, a potem dziwicie się konsekwencjom Waszego zachowania. Bo to tak, jakbyście wzięły do ręki młotek, p--------y sobie nim w głowę, a potem dziwiły się, że głowa boli. Kiedy jeszcze do tego dołożycie toksyczne formy komunikacji i zachowań, połączone z roszczeniową postawą, że niby Wam się cokolwiek "za darmo" należy, bo przecież urodziłyście dziecko (jakby to nie była naturalna rzecz dla kobiety, a co najmniej coś równoznacznego z wejściem na K9 zimą), to możecie być praktycznie pewne, że za chwilę samotną matką, czy to w taki lub inny sposób formalnie, czy to jedynie w praktyce, jednak niejako na własne życzenie zostaniecie.

Jest jeszcze drugi także pierwotny i także pomijany zazwyczaj w dyskusjach powód rozpadu małżeństw. Gdybym miał jednym słowem go nazwać, to napisałbym, że są to teściowe. Choć tak po prawdzie problem, który dotyka w zależności od badań od ponad 30% do ponad 40% społeczeństwa (w podobnym stopniu kobiet i mężczyzn) i potocznie nazywany jest nieodciętą pępowiną, jedynie jest objawem, a nie przyczyną.

Zanim jednak problem ten nazwę po imieniu, kategorycznie napisać muszę, że jakkolwiek by nie próbować tego racjonalizować, nie jest ani normalnym, ani zdrowym, gdy co dzień lub co drugi dzień dzwonisz do swojej mamusi, aby wyspowiadać się z tego, jak ci mija lub minął dzień, co u was w domu i w pracy, jak na wakacjach. Absolutnie normalnym i zdrowym nie jest, gdy jako dorosła już i posiadającą własną rodzinę osoba, przejmujesz się ewentualną niepochlebną opinią swojej mamusi, na temat waszych wyborów, czy decyzji. A już naprawdę grubą patologią jest stan, kiedy w jakimkolwiek aspekcie życia przedkładasz dobro mamusi, nad dobro swoje, swojego partnera lub waszych dzieci. Mieszkanie jako dorosły człowiek z rodzicami już pominę. Więc gdy np. (to historia z dziś) z ust posiadającej już dorosłe dzieci kobiety słyszę "Chodzę do kościoła, bo nie chcę mamie sprawić przykrości." to aż zapytać się chce "I Ty się k---a dziwisz, że Twoje małżeństwo się rozpadło? Bo właśnie przyznałaś się do bardzo niezdrowej relacji z matką".

Jeśli nadal to czytasz (choć mam wątpliwości), to powyższe wymienione są objawami i dowodami niedojrzałości emocjonalnej. Innymi objawami są notoryczne obrażanie się, niechęć do kompromisów, nieumiejętność wzięcia odpowiedzialności za swoje złe zachowanie, choćby tylko przez przeproszenie, nieumiejętność przyjmowania nawet najbardziej konstruktywnej i wypowiadanej w najlepszych intencjach krytyki, obrażanie się o nic. Niestety niedojrzałość emocjonalna niesie ze sobą nawet jeśli nie zaburzenia sensu stricto, to mniej lub bardziej liczne cechy zaburzeń samooceny, seksualności, osobowości i/lub emocji oraz niezdrowy styl przywiązania. I wszystko to kładzie się wielkim cieniem na twoje życie i pożycie, dzień po dniu rujnując twoje małżeństwo. Finalnie w najlepszym wypadku, nawet jeśli na papierze małżeństwo przetrwa, jedynie czasami będziesz bywać i to krótkotrwale szczęśliwą osobą, częściej sfrustrowaną i nieszczęśliwą, a w najgorszym rozstajecie się jako najgorsi wrogowie.

Reasumując, drugą lub jak kto woli pierwszą najczęstszą przyczyną rozpadu małżeństw, jest niedojrzałość emocjonalna jednego lub zazwyczaj obydwojga partnerów. Kropka.

I oczywiście można się z powyższym nie zgadzać, tak jak można nie zgadzać się z grawitacją, co jednak nie sprawi, że nagle zaczniecie samoistnie unosić się nad ziemią. Btw. Za prawdę się nie obrażamy. Lub jak wolisz, bo szczerze mam to w dupie.

#zwiazki #psychologia #rozwod
  • 27
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Anacron: ale masz n----------e w bani żeby być zazdrosny o dziecko i uwazac je za konkurencję xD każdy normalny facet by się cieszył że baba się dobrze opiekuje jego potomstwem a on może się zająć czymś innym
  • Odpowiedz
@Linnior88 widać, że niewiele w życiu widziałaś. Oczywiście, jeśli zachowanie kobiety jest zdrowe (czyt. nadal dostrzega istnienie faceta i postrzega go jako człowieka) to jest ok. Zdarza się jednak, że facet staje się darmowym niewolnikiem i o tym OP pisze.
  • Odpowiedz
@DEMONzSZAFY: no ale baba może zrobić z chłopa niewolnika nawet nie mając dziecka xD to nie wina bombelka akurat
A chłop sie dopatruje tego że to dziecko to jakas część spisku xD
Niech dorośnie bo się zachowuje sam jak małe dziecko
  • Odpowiedz
  • 4
@Linnior88: a Ty kobieta? A to wiele wyjaśnia i nie to abym był szowinistą. Tylko akurat na ten fragment spora część zazwyczaj roszczeniowych kobiet się oburza. Kobiet, które uważają, że facet powinien wszystko robić dla niej i z myślą o niej i niczym asceta olać własne potrzeby olewane przecież już przez egoistyczną kobietę, która nie ma już męża a jedynie parobka z--------------o na nią i jej dziecko.
  • Odpowiedz
@Anacron: serio widzisz życie tylko na zasadzie "czarne i białe ?"
Żadnej szarości ? Nikt nie mówi że facet ma być parobkiem kobiety ale jeśli ktoś już się decyduje na związek to lepiej jeśli dba o rodzinę która stworzył wraz z kobieta
To co ty wypisujesz to typowe odklejenie od poręczy
Uważasz że związek to musi być ekstremum w jedną albo drugą stronę jakby nie istniało takie magiczne ale bardzo
  • Odpowiedz
  • 1
@Linnior88: to nie jest czarno białe, to opis rzeczywistości, jaką u wielu par widziałem, a potem były rozwody. Wyparcie widzę masz silne, zupełnie, jakby o Ciebie chodziło, a może i chodzi.
  • Odpowiedz
@Anacron często (nie zawsze) do mamusi tak dzwonią kobiety, które nie mają więzi emocjonalnej z partnerem. Nie jest to wina wtedy tej kobiety, bo jak kilkukrotnie próbowała poopowiadać o dziecku, pracy czy tym jak minął dzień a facet to traktuje jak p---------e baby to ta woli nie czuć się źle w tej rozmowie z partnerem i woli pogadać z kimś kto żywo zainteresuje się tym co ma do powiedzenia. To jest
  • Odpowiedz
@Anacron tak często się zdarza że kobiety nie mają wsparcia emocjonalnego czy więzi emocjonalnej więc radzą sobie w inny sposób. Dlatego to nie wina tylko i wyłącznie kobiety że ma potrzebę tej więzi. Ja bym prędzej rzuciła takiego faceta ale kobiety często próbują na siłę ciągnąć związki i czerpią tą więź emocjonalną od innych osób. Tak się dzieje po prostu. Jakby serio rzucały każdego kto im tej więzi emocjonalnej nie może
  • Odpowiedz
@Anacron no właśnie to już inna definicja. Niedojrzałość emocjonalna by była jakby zaczęła Ci taka kobieta płakać że z nią nie gadasz, albo jej potrzeba wynikają by z chęci posiadania relacji emocjonalnej tylko z rodzicami i też na Tobie by musiała bycie jej rodzicem. Ogólnie niedojrzałość emocjonalna raczej wynika z dziecięcych (zamiast dorosłych) potrzeb rozwiązywanych w dziecięcy sposób jak płacz, lament, kłótnie o niejasnym podłożu o co w ogóle chodzi itp.
  • Odpowiedz