Wpis z mikrobloga

To piękne uczucie kiedy twój pracodawca w ogóle się nie spodziewa, ale będzie musiał wypłacić Ci zaległe nadgodziny z odseteczkami, bo zgromadziłeś przez ostatnie miesiące tyle dowodów, skrupulatnie opisanych, gotowych do wysłania do PIP, że tak naprawdę inspektor jedynie sfinalizuje przelew. ;)

#pracbaza
  • 93
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Mało tego, nie chciałem jechać na delegację z uwagi na nie płacenie nadgodzin (50% jak i 100%). To dojeżdżałem do pracy i tak codziennie z bazy wyjeżdżamy z kolegą o 5:30 i na bazie jesteśmy znowu o 17:00. Łączny przejazd to 3h za które nie jest zapłacone


@Wwolt: a niby dlaczego miałoby być zapłacone? Nie chciałeś to dojeżdżasz we własnym zakresie i płacisz.
  • Odpowiedz
  • 4
Życie, które nie pozwala mi nagle wyzbyć się pracy, więc ludzie zgadzają się na pracę bez nadgodzin, z nadzieją, że wywalczą to później, o ile oczywiście pod stołem nie jest płacone. Akurat w moim przypadku wszystko na konto tylko że bez 50% i 100%, a 220-230 godzin pracy w miesiącu po 10h dziennie.
  • Odpowiedz
@Mathas: chłop był inżynierem budowy a historię słyszałem na grupie inżynierów właśnie, nie w kołchozie. Nie znam szczegółów, nie pytałem, ja już jestem po przebranżowieniu, ale można przecież sobie zapisywać godziny pracy w excelu i są programy rejestrujące ślad gps, na tej podstawie możesz mieć jakiś dowód jak dzień koło dnia rejestrujesz gdzie jesteś w jakich godzinach.

Co roku trafiają się jakieś osoby które wygrały sprawę w sądzie o nadgodziny,
  • Odpowiedz
  • 3
@Aokx: XD żartujesz prawda? Może mam pracodawcy przypominać, że nadgodziny to się odbiera jako wolne lub pieniężnie? Akurat w tym przypadku szef nawet słowem nie wspomina o nadgodzinach, a prawo go do tego zobowiązuje, nie mnie.
  • Odpowiedz
  • 3
@kodecss: Mam wiadomości z rozmów i nagrania jak wprost mówi mi o pracy do 17 lub dłużej oraz jak chciałem o 15 wyjść z pracy to nie mogłem, bo byłem potrzebny.
  • Odpowiedz
@tabpaw: Nie chce się wgłębiać w Twoją sytuacje. Robiłeś nadgodziny ale się nie buntowałeś bo się bałeś że Cię zwolni a teraz szukasz jakiś "praw" mimo że robiąc za darmo nadgodziny zgodziłeś się na taką sytuację?
  • Odpowiedz
@picasssss1: Chciałem na delegację ale jak wspominałem. Brak płatnych nadgodzin czyli różnicy w postaci 50%, brak stawki nocnej czyli również różnicy 100%. Ogromny dług wobec mnie i reszty ekipy jak i również przycinanie na godzinach gdzie czasami brakuje po 10-20% godzin z miesiąca. Ekipa już robiła wcześniej na delegacji ale ja akurat robiłem blisko na innej budowie, zostali wy,.,,,, bez mydła. Pracowali nawet kilka dni od 6 do 21, nabili
  • Odpowiedz
  • 2
@Aokx: Uważasz, że nie powinienem ruszać gówna i sprawić by pracodawca był w sumie do przodu na mnie o jakieś 15 tysięcy złotych? Za darmo. Przypominam, że pracodawca ma obowiązek wypłacać nadgodziny lub wyznaczać dni wolne. W moim przypadku nic takiego nie miało miejsca. To nie ja mam się prosić o kasę jaśnie Pana, tylko jaśnie Pan Przedsiębiorca musi prowadzić działalność w zgodzie z kodeksem pracy i innymi przepisami. Oczywistość.
  • Odpowiedz
@tabpaw: Można się umówić na coś z pracodawcą poza prawem bo prawo tylko utrudnia relacje pracownik-pracodawca, ale widzę że jesteś biurokratą i tego nie rozumiesz. Jakbyś na codzień przestrzegał prawa w 100% to byś już zwariował więc tego nie robisz i jesteś tchórzliwym hipokrytą xDDDDDDDD
  • Odpowiedz
@Aokx: @picasssss1 ludzie, wy pewnie macie posadki w korpo albo w branżach gdzie nadgodziny i ich rozliczanie nie są problemem i się dziwicie jak życie wygląda w zupełnie innej branży.

Budownictwo to totalna patologia w tym kraju i traktowanie pracowników jak śmieci, bo zawsze na twoje miejsce są inni. PIP w ogóle się nie liczy z tym ile godzin ludzie pracują na budowach. Mój kumpel nagrał film na temat studiowania budownictwa, przeczytajcie komentarze które wrzuciłem niżej spod tego filmu, niestety wyłania się z tego obraz patologicznej branży w której właśnie rozliczanie nadgodzin to jest największy rak. Najłatwiej powiedzieć "po co się na to godzicie i czemu płaczecie".

W pracy jak na studiach, są specjalizacje łatwiejsze i trudniejsze, ale ja już przestałem być masochistą i po ponad 7 latach w Wykonawstwie, mimo dobrych zarobków znalazłem coś mniej angażującego i bliżej miejsca zamieszkania. Dając tu dość pospolity przykład z wykonawstwa, pracując na dużych budowach z pewnością szybko rozwiniesz się w tej dziedzinie, ale musisz liczyć się z tym, że nie będziesz pracować tyle co mówi kodeks pracy, ale tyle ile się tylko da ( i nikogo nie będzie obchodzić ile dokładnie bo w większości przypadków masz ryczałt za nadgodziny, a jak trzeba to masz przyjść nawet w niedzielę, nie jest istotne czy masz rodzinę lub inne plany). Także rada dla tych co chcą wybrać te studia: zastanówcie się czy nie lepiej iść w nowe technologie, gdzie się nie marźnie, nie stoi w deszczu, nie pracuje 13h/dobę i nie żyje w wiecznym stresie przed opóźnieniami w stosunku do harmonogramów, wypadkiem pracownika lub kolejną prognozą finansową budowy nie mieszczącą się w budżecie. Nawet jeśli nie masz sobie nic do zarzucenia, to wynik zależy jeszcze od 100 innych osób (z czego co najmniej 50% nie jest zbyt kompetentne), nastawienia nadzoru do Wykonawcy czy podwyżek cen materiałów. Życzę wszystkim powodzenia i żeby rynek pracy po tych studiach się ucywilizował.

Ja na podstawie doświadczeń odradzam pchanie się w budownictwo w tym kraju. Po 2 latach pracy na budowie jako inżynier i szukaniu/rozmawianiu z firmami poszedłem na swoje i zajmuje się budowami domków. Nie muszę siedzieć po 12h na kilku budowach, przejmować się tym że szefu wygrał przetarg tylko dlatego, że zaoferował chorą i nierealną stawkę, nie musze się przejmować tym, że szefu nie płaci wykonawcą, mam gdzieś odrealnione terminy, pretensje inwestora, szefa, baby co przechodziła akurat obok. Pewnie są normalne firmy w tym kraju, ale tak szczerze to zniechęciłem się do szukania i wole iść po
  • Odpowiedz