Wpis z mikrobloga

Niegdyś moja rodzinna wioska liczyła 250 mieszkańców, najbliższa obok jakies 90. Największą atrakcją było jak się Darek znów n-----ł i leżał ojszczany pod cudzą bramą, trzeba było iść po jego brata, albo matkę i go odprowadzali do domu xD Teraz w mojej rodzinnej wiosce mieszka dodatkowo z 70-80 ukraincow, bo im nastawiali baraków, do tego sprowadzono ostatnio kilku czarnych, którzy zaglądają na podwórka, a już nawet włażą, jeśli jest otwarte. U kogoś kopali se piłkę dla zabawy, bo leżała na podwórku. Jeden właściciel już się wyprowadził, bo sprzedał ziemię, a swój dom z balkonem na droge wynajął jakiejś firmie, która później sprowadziła tam kolejnych 20 panów nacji na razie nie do konca znanej. W każdym razie na balkon wychodzą z dywanikami, rozkładają się i kleczą.
Natomiast nasi bracia umilowali sobie chlać na placyku zabaw. Cześć zabawek dla dzieci (bujawki, mini karuzele, zjeżdżalnie koniki na sprezynach) oczywiście już zniszczona, więc żeby nasi bracia ze wschodu mogli się bawić, to zamówili se kurtyzane, którą przywiózł pan alfons, a którą oglądały też dzieci.
Darka można już tylko wspominać.
Dodam, że w okolicznych wioskach jest podobnie. Mazowieckie
#gownowpis
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@WyuArtykyu: no, ale tanie warzywa czy owoce chcemy jeść wszyscy. Coś za coś. Kiedyś Darek, jak wytrzeźwiał, to szedł kopać ziemniaki na polu, teraz, kiedy Darka już nie ma między nami, muszą to robić Ukraińcy i Pakole. ¯\(ツ)/¯

Podobnie jest z magazynami i magazynierami. Nasze Sebixy sztrzeliste orły wyjechały robić wiochę na spokojnej wsi Holendrom, to ukraińskie Sebixy dzielnie ich zastąpiły.
  • Odpowiedz