Aktywne Wpisy

ssjfrytek +170
Ale od rana damage control pisowskich aparatczyków. Nie zakłamujcie rzeczywistości. Trzaskowski wypadł dobrze, Hołownia jeszcze lepiej. Krzysiu jak zwykle się ośmieszył wbrew opinii Mariuszy z Brigjhton, a Nowłrocky nijaki jak przez całą kampanię. #debata

Phallusimpudicus +318
#alkusopiciu #alkoholizm #uzaleznienie
Tytuł wprowadza trochę w błąd bo nikt tak naprawdę nie zna dokładnych mechanizmów w jaki sposób ktoś się uzależnia. Z medycznego punktu widzenia alkoholizm nieco podobny jest do cukrzycy, niektórzy po prostu mają do tego większe predyspozycje, ja je mam i o mnie dla mnie będzie ten wpis.
Pierwsze p--o w wieku około 12 lat z kuzynem w lesie na pół, nie mam z tym zdarzeniem jakichś większych wspomnień, pamiętam że mi nie smakowało.
Napiszę trochę o środowisku w którym dorastałem, myślę że to ważne. Był to okres transformacji ustrojowej, lata 90', straszna bieda, brak perspektyw i wioska pośrodku niczego, 30km do najbliższego miasta powiatowego, 100km do wojewódzkiego, żadnych atrakcji prócz dyskotek w remizie 1 lub 2 razy w miesiącu. Niesamowity kult picia, wszyscy pili bez wyjątków, jedni mniej, inni więcej, okres tanich win zwanych siarami i papierosów FAJRANT.
Byłem najlepszym uczniem w szkole, po a-----l (prócz epizodu z kuzynem) sięgnąłem jako ostatni z klasy, strasznie się przed tym wzbraniałem bo mój ojciec był alkoholikiem ale pewien starszy kolega jednego razu zmusił mnie do wypicia lampki wina. Był starszy, większy, wszyscy pili i wkurzył się że ja nie twierdząc że nie piją konfidenci, jestem pacyfistą, unikam przemocy więc się zgodziłem by nie oberwać, to była literatka wina Mazowieckie, było okropne ale efekt mi się spodobał. Myślę że miałem już wtedy depresję i poprawa nastroju po winie spodobała mi się.
Pierwsze upicie się, tu już było bardzo dziwnie. Graliśmy wieczorem w nogę na boisku przy oświetleniu, kolega przyniósł butelkę wódki z wesela siostry. Miałem wtedy jakieś 15 lat. Polewał każdemu kto chciał, było nas chyba z 6 osób i większość odmawiała po 1 lub 2 kieliszkach, ja nie. Wypiłem najwięcej ze wszystkich choć niektórzy mówili mi już że wystarczy, ja nie miałem dość, chciałem więcej i więcej. To właśnie brak umiejętności kontrolowania picia, to właśnie te predyspozycje wyszły już wtedy i towarzyszą mi do dziś. Dla mnie koniec picia to brak alkoholu lub "odcięcie" przeważnie nie było innej opcji
Pojawiło się już wtedy regularne picie okazjonalne, ognisko, dyskoteka, spotkanie z kolegami w weekendy, przynajmniej raz w tygodniu byłem pijany a miałem 15-16 lat
Przeskoczę trochę w czasie bo przez następne 4 lata prócz picia okazjonalnego nie działo się nic interesującego, wiele razy się upiłem przez ten czas ale jak pisałem z częstotliwością 1 na tydzień
20 lat
Napisałem bardzo dobrze maturę i planowałem studia, miałem dziewczynę w której byłem mocno zabujany, zdawało się że życie staje przede mną otworem, zapowiadało się pięknie. Ale jak wspomniałem wcześniej była bieda więc musiałem zarobić na studia by utrzymać się w mieście wojewódzkim. Kolega zaproponował mi wyjazd do Paryża na budowę jako pomocnik. Wyjechaliśmy od razu po maturze.
Z jakiegoś powodu gdy wyjechałem moja dziewczyna przestała się do mnie odzywać, totalnie urwał się kontakt, zablokowała mój numer. Do dziś nie wiem dlaczego nasz związek tak się skończył, nie miała nikogo innego przez następne dwa lata więc nie chodziło o to. Przypuszczam że maczała w tym palce jej mamusia, nie podobało jej się że pochodzę z biednej, wielodzietnej rodziny, oni byli klasę wyżej.
Mocno to przeżyłem, załamałem się, miałem z nią związane plany na przyszłość, nie radziłem sobie z tym sam za granicą gdzie nie szło mi dobrze bo przez pierwsze 3 tygodnie nie miałem pracy. A-----l pomógł mi się uspokoić, był moim terapeutą, to właśnie wtedy pojawiło się picie codziennie.
W wieku 20 lat zacząłem pić codziennie bo nie radziłem sobie z emocjami. Pojawiła się w końcu praca, okazało się że w naszej ekipie remontowej wszyscy też nie wylewają za kołnierz, więc w pracy wypijałem 4 a czasem nawet 7 piw i w mieszkaniu też zawsze coś było. Tu już było grubo
Nie wiem jak datować u siebie początek uzależnienia, czy to było w wieku 15 lat czy może gdy zacząłem pić codziennie w wieku 20 lat, w każdym bądź razie przez problemy emocjonalne, środowisko i brak zdolności kontrolowania picia w------m się w alkoholizm w bardzo młodym wieku. Nie byłem złym człowiekiem, nigdy nikogo nie uderzyłem, po wypiciu byłem duszą towarzystwa, bardzo zdolny, wysportowany i może zbyt wrażliwy. Życie miało się dla mnie dopiero zacząć a mam wrażenie że w wieku 20 lat się skończyło, później już nigdy nie byłem taki sam. To chyba ten przepis na alkoholizm
Jeśli jesteście ciekawi dalszych losów dajcie plusa to napiszę co działo się dalej, obecnie mam 38 więc jest jeszcze trochę do opowiedzenia
ale życie potoczyło mi się w miarę dobrze, osiągnąłem to co chciałem, dzień w dzień nie pije choć jak
Zamiast odciąć się zupełnie i znaleźć nie towarzystwo
Właśnie zacząłem nową pracę i nie wiem jak będę wyglądał z dyspozycyjnością ale można by zadziałać z konkretnym tagiem .
Nie mogę się ruszyć z 12 krokami a może z mirko grupą trochę to popchnę. Teraz jestem na tzw "dupościsku".