Wpis z mikrobloga

Ogólnie jestem osobą z bardzo ograniczoną empatią, ale nie rozumiem pewnej rzeczy. Ludzie budują się na terenach zalewowych, zagrażających powodzią, gdzie ceny nieruchomości lub działek są znacznie niższe. Mają świadomość tego, że raz na jakiś czas wystąpią anomalie pogodowe i może dojść do powodzi. Następuję powódź i Ci sami ludzie krzyczą "łolaboga, powódź Pani, my nic nie wiedzieli, my nic nie chcieli, my poszkodowani".

Ci sami ludzie i ich lokalni zarządcy nie zabezpieczyli się (częściowo poza Wrocławiem) nauczeni historią z '97 oraz '2010. Kto jest winny? Jak mówi TV republika to Żydzi, Niemcy, a może i przede wszystkim sam TUSK???!!!

Gdzie jest tu logika?

Ps. Zaraz zainteresowani będą kręcili wały na kredytach bez oprocentowania oraz na odszkodowaniach, dalej zamieszkując oczywiście tereny zalewowe i czekając na kolejny epizod tego kataklizmu. Tak jak frankowicze, popłaczą i zaraz hajs poleci strumieniami.

Nie napomnę o prawdziwych patryjotach, ograbiających masowo opustoszałe mieszkania, jak widać inżynierów nie trzeba. Zero współczucia.

#powodz #wroclaw #terenyzalewowe #bekazpisu #polityka
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

W zasadzie kolejny epizod może być za rok, a nie za 27 lat. Tak jak ludzie budujący się na wsiach idą do uwaga tvn bo jakaś ferma drobiu powstała, czy inny "smród". Wcale mi ich nie żal. Chyba, że ktoś tam mieszka od czasów sprzed powodzi, to wiadomo
  • Odpowiedz
@mutated5G_hornet Okej, a co z ludźmi, którzy się nie budują na terenach zalewowych ale na nich mieszkają? Bo miasta budowane są przy rzekach i nieruchomości, które tam stoją są tam od dekad albo dłużej. Np osoby starsze albo ludzie, którzy odziedziczyli mieszkania i domy nie mają wielkiego wyboru. Zawsze można powiedzieć im "weź kredyt i wyprowadź się gdzieś gdzie nie ma powodzi" ale to nie jest rozwiązanie problemu w realnym świecie.
  • Odpowiedz