Wpis z mikrobloga

Przypomniało mi się, jak prawie wpadłem w biznes online.

Ledwo osiągnąłem wówczas wiek pozwalający na legalny zakup browara i zacząłem pracować jako freelancer, robiłem drobne rzeczy w IT na zleceniach. Pisze do mnie jakiś gościu, którego raz czy dwa gdzieś tam widziałem: co tam u mnie, że szukają takich jak ja, założyli firmę zajmującą się marketingiem itd.

No dobra, jestem zainteresowany. I rzeczywiście byłem.

Przychodzę do tzw. biura, a to zwykłe mieszkanie z poustawianymi banerami tej MLM-owej korporacji. Wewnątrz snują się jacyś ludzie z laptopami i telefonami, gdzieś dzwonią albo siedzą gapiąc się w ekran. Uśmiechali się do mnie, widzieli już bowiem we mnie nową ofiarą.

Usiedliśmy w jakimś pokoiku i czekaliśmy aż przyjdzie wspólnik (tak go nazwał) tego gościa, który mnie tu zaciągnął. Wspólnik przyszedł, gościu wstał na baczność. Przypominam, że na opluwanym etacie zazwyczaj nie trzeba wstawać na baczność, gdy wchodzi szef.

No i się zaczęło. W skrócie: miałem wciskać jakie zegarki za ponad 8 koła znajomym, przyjaciołom, rodzinie i zarabiać z tego P------E pieniądze. Bardzo dużo zer. Wspólnik narysował mi cały schemat, który dosłownie wyglądał jak piramida, zastrzegł jednak przy tym, że to z całą pewnością nie jest piramida, bo jest produkt, czyli rzeczony zegarek. Mógłbym w końcu zarobić na wakacje lub nawet najnowszego iPhone’a (BOGACTWO CZĘŚĆ GŁÓWNA), którego akurat miałem wówczas w kieszeni.

Droga do P--------H pieniędzy nie była łatwa - trzeba było ciężko pracować, chodzić na szkolenia, wciskać produkt, a także zapłacić z to wynajmowane mieszkanie nazywane biurem z własnej kieszeni XDDDDD Niestety nie udało mi się ustalić z czego oni wszyscy się tak szkolą cały czas, a zawsze byłem tego ciekaw. Pewnie z bycia bogatym. Miały być także spotkania z PRAWDZIWYMI MILIONERAMI.

Po godzinie maglowania P--------I pieniędzmi i spełnieniem marzeń wreszcie wyszedłem i powiedziałem, że „jeszcze się zastanowię”, ale na tę chwilę nie chcę żadnych spotkań i raczej nie jestem zainteresowany. Gościu nalegał, pod koniec wręcz błagał, ale udało mi się znaleźć w sobie dość asertywności, by się nie złamać.

Snujący się po biurze milionerzy nie uśmiechali się już więcej do mnie. Rybka zerwała się z haczyka.

Jak widać, mój mindset biedaka uniemożliwił mi sięgnięcie po sukces, spełnienie marzeń, zarabianie P--------H pieniędzy.

Gościu, który mnie wprosił, niestety niedługo później wyjechał do pracy na magazyn w Holandii. Pewnie nudziło mu się w domu po zostaniu milionerem. A może musiał spłacić ten zegarek, kto wie…

#frajerzyzmlm #mlm #polska
czerwonykomuch - Przypomniało mi się, jak prawie wpadłem w biznes online. 

Ledwo osi...

źródło: IMG_6676

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach