Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich na tagu #wojnawkolorze, następcy #iiwojnaswiatowawkolorze

PIERWSZA BITWA ZIMNEJ WOJNY

80 lat temu...

Było ciepły poranek 8 września 1944 roku. Major Iwan Iwanowicz Karawajew siedział pod drzewem na leśnej polanie nad mapą. Odmierzał odległości między wsiami, sunął palcem po drogach i starał się odgadnąć, którędy mogą iść niemieckie kolumny zaopatrzeniowe. Zdjął furażerkę i otarł spocone czoło, intensywnie myśląc. Usłyszał chrząknięcie. Podniósł głowę i zobaczył oficera w polskim mundurze, który, wyprężony na baczność, zasalutował i zaczął:

- Pozwólcie, towarzyszu majorze... - wyrzucił z siebie, ale Karawajew mu przerwał:
- Nu, mówcie, co się stało?
Oficer podjął:
- Pojmaliśmy dwunastu faszystów...
- Giermańców? - Karawajewowi błysnęły oczy.
- Nie... zresztą, sami zobaczcie.

Grubawy Karawajew zerwał się na równe nogi i pospieszył za oficerem, przebierając krótkimi nogami. Przeszli na dalszą część polany, gdzie stał już cały oddział. Zarówno sowieccy partyzanci, jak i polscy. Znaczy się, polscy komuniści. W sumie ponad dwustu ludzi, z których wielu stało wokół czegoś, czego Karawajew jeszcze nie widział. Zaczął przepychać się między nimi, po czym wyszedł na przód oddziału.

Stało tam kilkunastu mężczyzn, w wojskowych spodniach i koszulach. Mundury już mieli zdjęte, czapki także. Karawajew zmrużył oczy i podskoczył do nich.

- Paljaki? - zaczął.

W odpowiedzi jeden tylko splunął. Karawajew podniósł z ziemi leżącą czapkę, najwyraźniej należącą do jednego z więźniów. Zobaczył na niej orła. Ale nie tego sojuszniczego, ludowego, a faszystowskiego, reakcyjnego. Z koroną na głowie.

- Ah wy! - ryknął, czerwieniejąc jak gwiazda na swej furażerce, aż się echo poniosło - Wy biełaja banda, s--------y, faszyści, wy...! Was wszystkich trzeba...! Rozwalić na miejscu, job wasza miat'!

Zaczął okładać pięściami i kolbą pistoletu tych, którzy byli najbliżej jego rąk. Opanował się w końcu i kazał tym bandytom, faszystom reakcyjnym wykopać sobie groby. ''Niech zdechną w tej ziemi'', pomyślał i odszedł. Gdy wszystko było gotowe, udał się nadzorować egzekucję. Jeńcy, ciężko pobici, pozbawieni butów i kurtek, stali nad dołami na polanie. Karawajew i jego polski pomagier mieli już wydać rozkaz przystąpienia do egzekucji, gdy nagle z lasu w kierunku niedoszłego plutonu egzekucyjnego poszła seria erkaemu, a za nią kolejne... [A]

Miesiąc temu, 11 sierpnia, opisywałem Wam historię Brygady Świętokrzyskiej NSZ. Narodowe Siły Zbrojne nigdy nie ukrywały wrogiego stosunku do komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej i jej zbrojnego ramienia - Gwardii Ludowej. Po ekscesach tychże band, które niedawno opisywałem - trudno się temu dziwić. Wszak Gwardia (a potem Armia) Ludowa zajmowała się przeważnie rozbojem, grabieżami, gwałtami i mordami na Żydach, czy żołnierzach NSZ i Armii Krajowej.

Świetnym tego przykładem jest działalność Tadeusza Grochala ps. "Tadek Biały". Dowodził on oddziałem GL/AL im. Bartosza Głowackiego. W komunistycznej hagiografii przypisywano Grochalowi wielkie zasługi w walce z Niemcami na terenie Okręgów GL/AL Częstochowa i Kielce. W rzeczywistości oddział Grochala był dokładnie taki sam, jak wszystkie inne bandy Gwardii Ludowej. Zajmował się głównie grabieżą, gwałtami i pospolitymi morderstwami. Był tak uciążliwy dla miejscowej ludności, że o pomoc w walce z jego bandytami prosiła ona... niemiecką żandarmerię. Gdy bandyci GL pojawiali się w terenie, chłopi ściągali niemieckich żandarmów i razem z nimi tropili komunistów. W końcu Grochal przeciągnął strunę - spalił majątki w Kępie i Pogwizdowie, będące placówkami Armii Krajowej.

AK przystąpiła do rozprawy z bandytami przy najbliższej okazji. 28 października 1943 roku Grochal i jego banda wyprawiali huczne imieniny we wsi Karczowice. Kompletnie pijani gwardziści grabili dobytek chłopów i usiłowali gwałcić miejscowe dziewczęta. Gdy podpalili zabudowania, na miejsce przybył oddział AK porucznika Tadeusza Kozłowskiego ''Piotra''. Polscy partyzanci otoczyli opryszków i kazali im złożyć b--ń. W odpowiedzi pijany Grochal kazał "strzelać po faszystach". Zginęło trzech AK-owców. W odpowiedzi na to por. ''Piotr'' kazał otworzyć ogień. Zabito prawie wszystkich bandytów Grochala. W sumie czternastu. On sam zdołał - niestety - zbiec.

Grochal był zbrodniarzem nie tylko wobec żołnierzy AK i cywilów. Był mordercą nawet własnych kamratów. Ścigał i rozstrzeliwał podwładnych swojego rywala - Stanisława Olczyka "Garbatego". Jego samego usiłował kilkukrotnie zabić. Zamordował nawet... działacza PPR z Częstochowy, który próbował powstrzymać nieobliczalnego watażkę.

* * *

W końcu 1943 roku Grochal zdołał odtworzyć swój rozbity oddział. Sowieci hojnie wspierali go zrzutową bronią, materiałami wybuchowymi i radiostacjami. Udało mu się zebrać ok. 100 ludzi. Czym się zajmował? Na pewno nie walką z Niemcami. Jak sam wspominał, częściej jego celem byli członkowie AK i Batalionów Chłopskich...

28 lipca 1944 roku na terenie działania oddziału Grochala wylądowała sowiecka 11-osobowa grupa NKGB (wywiad) "Szturm" majora Iwana Iwanowicza Karawajewa. Grupa ta miała zaktywizować podziemie na terenie Kielecczyzny, oraz prowadzić wywiad, ukierunkowany nie tylko na Niemców, ale i polskie podziemie. W krótkim czasie zaczęła ona rosnąć, ponieważ zasilali ją zbiegli jeńcy, robotnicy przymusowi, a zwłaszcza dezerterzy z niemieckich formacji policyjnych: Rosjanie, Azerowie, Ukraińcy. Ci byli przerażeni rychłą karą za popełnione zbrodnie i szukali odkupienia w sowieckiej partyzantce. Karawajew przyjmował ich bez mrugnięcia okiem - wszak zwiększali liczebność oddziału. A rozliczyć się z nimi będzie można przecież później...

* * *

Na początku września 1944 roku połączony oddział AL-NKGB przeniósł się we włoszczowskie, w rejon wsi Rząbiec. Na swoje nieszczęście komuniści wybrali rejon działania Brygady Świętokrzyskiej NSZ. Ta, w odróżnieniu od AK, nie zamierzała patyczkować się z nimi.

W szeregach Brygady znalazł się szereg oficerów, którzy już mieli doświadczenie w walce z bandytami komunistycznymi, na czele z kpt. Leonardem Zub-Zdanowiczem "Zębem", który rok wcześniej rozstrzelał 26-28 bandytów z GL pod Borowem, czy kpt. Władysławem Kołacińskim "Żbikiem", który we wrześniu 1943 roku urządził sąd kilku pojmanym watażkom z GL z grupy "Garbatego". Warto dodać, że swój wkład w walkę z komunistami miał także późniejszy tajemniczy oficer Brygady - kpt. "Hubert Jura" "Tom", który w gajówce Puszcza rozbił w lipcu 1943 r. bandę GL "Lwy" Izraela Ajzenmana "Julka", odpowiedzialną za bestialski mord w Drzewicy.

Dosłownie kilka dni wcześniej zaś - 24 sierpnia - patrol Brygady przepłoszył bandę z 2. brygady AL "Świt", która wysadziła polski pociąg pasażerski relacji Częstochowa-Kielce. Bandyci nie tylko nie udzielili rannym pomocy, ale jeszcze zaczęli ich grabić i ich bić. Dowodził nimi znany nam już morderca Żydów, Tadeusz Maj "Łokietek". Gdy żołnierze BŚ pojawili się na miejscu, trzech oprychów zastrzelili, a reszta uciekła porzucając łupy. Rannym pasażerom natychmiast udzielono pomocy.

* * *

Rankiem 8 września 1944 roku z Brygady wyjechał patrol aprowizacyjny. Dowodził nim ppor. Franciszek Bajcer "Sanowski". Udawali się oni do młyna w Kozłowie niedaleko Rząbca po mąkę dla jednostki. Po drodze zostali zaskoczeni przez pluton AL, który wziął ich do niewoli. Jeden z żołnierzy Brygady zdołał zbiec, pozostałych pognano do miejsca kwaterunku oddziału AL-NKGB w leśniczówce koło Henrykowa.

Tam też Grochal i Karawajew zaczęli ich przesłuchania, bijąc ich i torturując. Gdy nie uzyskali zadowalających odpowiedzi, nakazali nieszczęśnikom wykopać sobie groby. Podporucznik Bajcer przysiągł sobie wówczas, że jeśli to przeżyje, to zostanie księdzem. Kazimierz Baranowski "Sęp" wspominał to tak: „Natychmiast ich rozbrojono i zaprowadzono do »Białego«. Ten słysząc, kogo mają, zaczął ich bić, kopać i dał rozkaz rozstrzelania. Kazano żołnierzom kopać groby, a dowódcę ich patrolu przywiązano do drzewa, znęcając się nad nim, gdyż nie odpowiadał na zadawane pytania”.

Gdy zbiegły żołnierz dotarł do posterunków Brygady, jej dowódca, ppłk Antoni Szacki "Bohun" natychmiast wszczął alarm. Uderzenie oddziałów NSZ (202. pułk piechoty Ziemi Sandomierskiej i I. batalion 204. pułku piechoty Ziemi Kieleckiej) nastąpiło jednocześnie. Od północnego zachodu uderzył II. batalion 202. pułku majora Henryka Karpowicza ps. „Rusin”, od południa uderzała kompania z I. batalionu 202. pułku ppor. Henryka Figuro-Podhorskiego ps. „Step”, a od północnego wschodu flankę zabezpieczał II. batalion 204. pułku kapitana Władysława Kołacińskiego ps. „Żbik.

Okrążeni komuniści stawiali opór przez niecałą godzinę. Żołnierze NSZ dosłownie zasypali komunistów ogniem maszynowym i granatami. Pierwsi pękli Rosjanie, Azerowie i Ukraińcy, którzy po raz kolejny chcieli zmienić stronę. Zaczęli się poddawać, szczególnie, że żołnierze Brygady wdarli się do obozowiska. Widząc to, Karawajew i Grochal zarządzili odwrót. Niestety, ale 3. kompania 204. pułku nie zdążyła zamknąć w pełni okrążenia. Aelowcy i Sowieci zdołali się przebić, ponosząc ciężkie straty. Z pułapki wydostał się tylko Karawajew, Grochal i dziesięciu ludzi.

Walka była skończona. Zginęło 34 komunistów, 30 było rannych. Po stronie NSZ był jeden poległy i jeden ranny. Pojmano 40 AL-owców i 67 Rosjan. Ze schwytanych komunistów za zbrodnie na ludności cywilnej rozstrzelano cztery osoby. 13 kolejnych wstąpiło do Brygady Świętokrzyskiej. Wśród nich był znany późniejszy komunistyczny grafoman, Władysław Machejek. W Brygadzie był ordynansem płk Szackiego. Zbiegł później, a po wojnie swoją komunistyczną nadgorliwością próbował zmazać piętno "hańby". Pozostałych AL-owców zwolniono. Poza tym zdobyto duże ilości broni: dwa ciężkie karabiny maszynowe, radiostację, moździerz, 50 pistoletów maszynowych i 120 karabinów. Na miejscu sztabu AL znaleziono także liczne dokumenty i listy proskrypcyjne miejscowej ludności - urzędników, ziemian, członków konspiracji, bogatszych chłopów - przeznaczonych do zamordowania przez komunistów...

Pozostał problem, co zrobić z jeńcami-Rosjanami. Byli niepewni, w dodatku wielu z nich służyło w niemieckich formacjach policyjnych. Zdecydowano, że zostaną oni rozstrzelani za zbrodnie na ludności cywilnej. Wyrok miała wykonać 1. kompania 202. pułku. Po zmroku, jeńców odprowadzono w stronę lasu, gdy nagle... wybuchł bunt. Rozszalali Rosjanie zaczęli rzucać się na żołnierzy NSZ, wyrywać im b--ń, uciekać. W odpowiedzi na to partyzanci otworzyli ogień. W nocnej, chaotycznej strzelaninie, rozświetlonej błyskami wystrzałów, wśród krzyków i odgłosów szamotaniny, zginęło 67 Rosjan. W trakcie tłumienia buntu, a także zapewne od własnych kul zostało rannych czterech żołnierzy Brygady. Dwóch z nich - kpr. Kazimierz Świątkowski „Bokser” i strz. Józef Gaj „Rogacz” - zmarło.

* * *

Za tę walkę - sprowokowaną przecież przez komunistów! - powojenna historiografia wręcz wyła z oburzenia. Nienawiść do Brygady Świętokrzyskiej w PRL była zrozumiała. Wszak jej żołnierze położyli trupem wielu kolegów ludzi, spisujących w komunistycznej Polsce historię po wojnie...

Komunistyczni pisarze - do dzisiaj uznawani za "źródła" na m. in. polskiej Wikipedii (!), jak Ryszard Nazarewicz i Józef Garas (obaj ex-partyzanci AL i milicjanci; ten pierwszy zresztą osobiście walczył z Brygadą) - bredzili coś, że Brygadę Świętokrzyską wspierało aktywnie... 2000 Niemców i czołgi. Wszak to niemożliwe, by dzielni komunistyczni gieroje mogli ulec w walce z jakimiś tam reakcjonistami z NSZ!

W rzeczywistości nie było tam żadnych Niemców, a Brygada pokonała łobuzów spod czerwonej szmaty całkowicie samodzielnie.

Czy to jednak oznacza, że Niemcy nie wiedzieli o Brygadzie?

Oczywiście, że wiedzieli. Tak duża, licząca wówczas ponad 800 ludzi jednostka, nie mogła operować bez ich wiedzy na Kielecczyźnie. Niemcy byli w pełni świadomi, że taka formacja istnieje i ją tolerowali na swoich tyłach. Wszak walczyła ona nie z nimi, a z komunistycznymi bandami i sowiecką dywersją. Pozwalało to na zaprowadzenie porządku na zapleczu niemieckiej 4. Armii Pancernej. Istnienie Brygady - nawet niebędącej formalnie ich sojuszniczką - było im na rękę. Dlatego też istnieją zasadne podejrzenia, że przynajmniej kilkukrotnie Niemcy decydowali się "podrzucić" Brygadzie w pozorowanej walce zaopatrzenie. W ten sposób zapewne do Brygady trafił m. in. samochód ciężarowy z zaopatrzeniem, haubica kal. 100 mm z zapasem pocisków, czy duże ilości koców, butów i mundurów. Z pewnością też utrzymywano jakąś formę kontaktów z Niemcami, by zachować przynajmniej neutralność. Meldunek AK z Okręgu Kielce z 14 listopada 1944 r. mówił: „Działalność NSZ-ZJ. Dowódcy kontaktują się i współpracują z gestapo. Wsypują partie komunistyczne. W terenie podszywają się pod AK, przy czym terroryzują i rabują ludność. Głównym ich zadaniem jest niszczenie PPR i AL i oddziałów partyzanckich sowieckich.”

Szef placówki niemieckiej Policji Bezpieczeństwa (Sipo) w Kielcach w raporcie z 30 września 1944 r. pisał do swego przełożonego SS-Obersturmbannführera Joachima Iilmlera, komendanta Sipo i SD w dystrykcie radomskim: „W toku rozpracowywania grup komunistycznych w rejonie Jędrzejów-Miechów została w dniu 8 IX 1944 zniszczona większa banda komunistyczna w rejonie Włoszczowy”. Natomiast w sporządzonym dla swych berlińskich zwierzchników sprawozdaniu wyższy dowódca SS i policji w GG SS-Obergruppenführer Wilhelm Koppe raportował: „W ubiegłym miesiącu pułk 202. unicestwił na wschód od Rząbca liczącą 250 ludzi bandę AL »Tadka Białego«. 230 jeńców zostało przeważnie zlikwidowanych [...] jednocześnie wytępiono doszczętnie ok. 100-osobową bandę rosyjskiego kapitana Iwanowicza Karawajewa”.

Bitwa pod Rząbcem nie była jedyna. W końcu października 1944 roku Brygada Świętokrzyska wyłapała i rozstrzelała kilkunastu komunistycznych spadochroniarzy - zarówno Sowietów z NKGB, jak i Polaków z Polskiego Sztabu Partyzanckiego - pod Radomskiem i w Soborzycach, gdzie zginął kpt. Walentin Morozow "Groźny", oraz sowiecka radiotelegrafistka "Olga" (NN). Z kolei w grudniu 1944 r. z ręki Brygady zniszczony został oddział NKWD "Awangarda" por. Wasilija Tichonina. Wskutek działalności Brygady aktywność komunistów w regionie całkowicie zamarła aż do końca wojny.

* * *

W sumie Brygada Świętokrzyska położyła trupem ok. 250-270 komunistów w ciągu swojej działalności na Kielecczyźnie w 1944 roku. Wiedząc o tym wszystkim, trudno się dziwić, czemu podjęła taką, a nie inną decyzję w styczniu 1945 roku. Trudno też dziwić się - znając zachowanie komunistycznych band pod okupacją - że Brygada postąpiła tak, jak postąpiła 8 września 1944 roku. I wreszcie - trudno nie uznać, że bitwa pod Rząbcem była największym zwycięstwem polskiego podziemia w walce z sowiecką partyzantką.

Do niedawna bitwę pod Rząbcem upamiętniał kłamliwy komunistyczny pomnik, opisujący niestworzone brednie o "faszystach NSZ-owskich", współpracujących z Niemcami. Pod pomnikiem w uroczystościach bardzo chętnie uczestniczyli przedstawiciele... Federacji Rosyjskiej i Białorusi. Na szczęście został on zastąpiony innym pomnikiem, upamiętniającym walkę Brygady Świętokrzyskiej z Sowietami i ich kolaborantami.

A ppor. Bajcer? Dotrzymał słowa. Po wojnie ukończył studia teologiczne w Rzymie i został księdzem. Zmarł w 1960 roku w Johannesburgu w RPA.

* * *

Mój fanpage na Facebooku: https://www.facebook.com/WojnawKolorze2.0/

Zdjęcie kolorował: https://www.facebook.com/KolorFrontu/

Jeśli macie ochotę mnie wspierać, zapraszam do odwiedzenia profilu na Patronite, lub BuyCoffee i postawienia mi symbolicznej kawy/piwa za moje teksty.

https://patronite.pl/WojnawKolorze
https://buycoffee.to/wojnawkolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #historia #ciekawostkihistoryczne #ciekawostki #wojna #polska #brygadaswietokrzyska #nsz #armialudowa
IIWSwKolorze1939-45 - Witam wszystkich na tagu #wojnawkolorze, następcy #iiwojnaswiat...

źródło: Bez nazwy

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach