Wpis z mikrobloga

Moja dziewczyna stawia mnie pod ścianą w związku z religią…

Od prawie roku jestem w związku z dziewczyną, w którym wszystko było super do momentu kiedy rozmowy zaczęły schodzić na tematy religii. Ona to praktykująca katoliczka, ja… to skomplikowane – a tak serio to agnostyk/racjonalista. Bardzo interesują mnie religie i ostatnio dużo podróżowałem m.in. po Azji i obserwowanie różnych religii/wyznań zredefiniowało moje podejście do tematu przez co trudno patrzeć mi na religię tylko przez pryzmat katolicyzmu. Ale do brzegu… Do jakiegoś czasu gdy spotykaliśmy się w weekendy ona szła do kościoła, ja zostawałem w domu i jakby nikt nie robił z tego problemu. A może to było tylko moje złudzenie. Pierwsze problemy zaczęły się gdy zobaczyła u mnie na biurku Koran i wpadła w furie, że chce zmienić religie, że co się ze mną dzieje. Wyjaśniłem, że piszę artykuł naukowy na ten temat i niby trochę się uspokoiła, ale nadal często wracała do tematu.

Wszystko zdecydowanie zmieniło się jakieś dwa miesiące temu gdy zmarła jej mama i tutaj ja trochę się ugiąłem (może to był błąd?). Zacząłem chodzić z nią do kościoła w niedzielę, ale nie dlatego, że cos się u mnie w tym zakresie zmieniło, tylko dlatego, że stwierdziłem ze będzie jej milej jak nie będzie tam sama, no i żeby uniknąć potencjalnych napięć w tym temacie, w tym i tak już trudnym okresie. Zacząłem się z tego wycofywać i zaczęły się problemy. „Ale jak to nie pójdziesz ze mną do kościoła? Myślałam, że to mamy wyjaśnione?”. Gdy weekend spędzaliśmy osobno zaczęły się smsy „czy byłem w kościele?” Wczoraj postanowiłem z nią poważnie porozmawiać, wyjaśniłem mój punkt widzenia, ale sytuacja jeszcze bardziej się zaogniła. „Nie mam zamiaru dla Ciebie rezygnować ze swoich wartości”. „Jak chcesz wychowywać dzieci? Ja chce w wierze katolickiej”. „Jaki przykład dasz dzieciom?” – nie uważam, żeby musiała rezygnować z czegokolwiek, tym bardziej że z mojej strony nigdy nie było żadnego komentarza co do jej wiary, to raczej z jej strony wychodził temat ze mógłbym chodzić do kościoła i próby narzucania. Punkt z wychowywaniem dzieci jest trafny natomiast nie mam nic przeciwko żeby były wychowywane w wierze katolickiej i moim zdaniem jest to do zrobienia. Znam sporo par „wierzący/ateista” i dają radę. Tylko to wymaga otwartości, której jej zdecydowanie brakuje. Dzisiaj czeka nas kolejna rozmowa ale szczerze mówiąc to tracę już nadzieję. Moim zdaniem to jest temat do załatwienia, ale jej ograniczone podejście mnie dobija. Ja też mógłbym wyjść z argumentem i powiedzieć, ze chce żeby dziecko było otwarte i znało różne religie nie tylko katolicyzm i upierać się przy tym ale tego nie robię, mało tego przystaję na jej rozwiązanie i nie chce tego blokować.

Kończąc zauważyłem jak zupełnie inny efekt może mieć wychowywanie w katolickiej rodzinie na dwie osoby. Oboje wychowaliśmy się w katolickich rodzinach, oboje byliśmy poniekąd zmuszani do religii (sama przyznała mi, że rodzice wielokrotnie zmuszali ją do chodzenia do kościoła). Teraz jako dorosły człowiek nie chciałbym dzieciom nic narzucać, ona z kolei znów popełnia błędy swoich rodziców. Mnie takie podejście zniechęciło do religii, u niej z kolei wręcz przeciwnie.

#zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #przegryw #anonimowemirkowyznania #pytanie #przemyslenia #religia #wiara #katolicyzm
  • 28
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 10
@piratestorm Co tu się dzieje w komentarzach, że takie usuwane przez moderację są? xD

@amigo44 I dlatego też właśnie nigdy nie weszła bym w związek z praktykującym katolikiem. ¯_(ツ)_/¯
Inna sprawa, że nie wiem po co poddawać się tym wszystkim 'przymuszeniom'. Nie, dziękuję. Albo partner jest tym ok, albo do widzenia, nie będę jako dorosły człowiek wysłuchiwać jakichś awantur o chodzenie do kościoła.
  • Odpowiedz
@amigo44: Normalna sprawa, dziewczyna jest dorosłym wykształconym duchowo człowiekiem i chce przejść na dalszy etap życia, a spotyka się z klasycznym A JA NIE WIEM, BO RUŻNE BOGI SOM, NA PEWNO ZŁEGO PRÓBOWAŁEŚ, UUUUU MEDYTACJA, A W OGÓLE 21:37 xD

Katolicyzm to nadreligia i nawet z tym nie handluj i nie marnuj dziewczynie czasu.
  • Odpowiedz
@rachuneksumienia: xddd

@amigo44 próbuj do skutku. Dobrze, że trzymasz nerwy na wodzy- zapytaj jej czy ona potrafi tak jak ty spojrzeć na te wasze problemy z boku. Że religijne zasady, do których sama się buntowała - niszczą jej wieloletni, ogólnie dobry związek. Spróbuj ją otworzyć
  • Odpowiedz
  • 2
@smallboobslover: spróbuje ale zaczynam wątpić czy się da. Ona jest pod dużą presją rodziny. Np. zaproponowałem wspólne mieszkanie i usłyszałem "nie, w mojej rodzinie to nie przejdzie". Rodzina mówi dorosłej kobiecie jak ma mieszkać...
  • Odpowiedz
@amigo44: pochodzę z wierzącej i praktykującej rodziny która też narzucała (i poniekąd wciąż próbuje narzucać) katolicki styl życia i powiem tak: rozumiem że to może być bardzo ciężkie dla twojej dziewczyny by wyjść z pod wpływu rodziny, być może boi się że ją wtedy odrzucą/że nie będą jej kochać/że będzie wtedy złą córką etc. ALE jako dorosła osoba powinna już sama wiedzieć czego chce i co dla niej będzie najlepsze,
  • Odpowiedz