Hej Piszę to bo chyba muszę się komuś wygadać, bo już nie radzę sobie samemu z tematem. Otóż poznałem dziewczynę, to była ta jedyna, a poza tym że kliknelo to była wg mnie 10/10 ( to moja subiektywna ocena ktoś mógłby się nie zgodzić ale dla mnie to właśnie było To). Dziewczyna bardzo szybko przytyła co było jakimś problemem, ale nie jakimś bardzo dużym. Zresztą zaczęła podejmować jakieś kroki w celu zmiany tego stanu rzeczy poprzez np dietę pudełkową. Ale szybko się okazało, że to wyrzucanie pieniędzy bo często nie chciała jeść tego co tam było i zamawiała sobie jedzenie na dowóz. Na siłownię też nie chodziła. Generalnie była mało aktywna fizycznie, a po skończeniu studiów to już absolutnie nic w tym temacie nie robiła. Ja cały czas miałem nadzieję że coś się w tym temacie zmieni bo bardzo mi na niej zależało o czym najlepiej świadczy fakt że oświadczyłem się jej i ożeniłem się z nią bez względu na jej BMI. Miałem też nadzieję że chęć wyglądania ładnie jako Panna młoda będzie dla niej jakimś motorem napędowym. Ale myliłem się, waga rosla, do tego doszły p-------y i przed ślubem była tak ciężka że nie byłem w stanie podnieść ja z ziemi na ręce ( jak wskoczyla sama to dało radę ale tak bez żadnej pomocy no way ). A dodam tylko że jestem raczej silnym facetem i dbam o siebie. Najbardziej mnie wkurzyło że to była moja wina że nie mogę jej podnieść, a nie jej, że doprowadziła sie do stanu, w którym 80 kg facet ćwiczący 10 lat na siłowni nie jest w stanie jej podnieść. I tak w dniu ślubu ważyła coś koło 95 kg przy wzroście 160 cm. A po ślubie przytyła jeszcze bardziej. Do tego stopnia że nie mogłem już na jej twarzy odnaleźć dziewczyny, w której się zakochałem. Kiedy pewnego razu podjąłem ten temat przy okazji rozmowy ( z jej inicjatywy), że za mało jest seksu w naszym życiu poruszyłem problem wagi i że jest to wielopłaszczyznowy problem, który nie jest tylko jej sprawą (bo tak mi powiedziała że to jest jej sprawa ile waży i co z tym zamierza zrobić) bo wpływa na nasze życie intymne. Jezus Maria, ale dostałem emocjonalny w------l za to zdanie. Zostałem oskarżony o bycie podłym, nieczułym płytkim, toskycznym, niesprawiedliwym I wszystko inne. To było wyjątkowo niesprawiedliwe. Miałem wrazenie, że ktoś właśnie zgwałcił mnie emocjonalnie. Do tego stopnia to mną wstrząsnęło, że nie poruszyłem tego tematu już więcej. Poprostu stwierdziłem że w takim razie poprostu nie będziemy uprawiali seksu. Ja dodatkowo przyjmuje leki przeciwpsychotyczne, które ubocznie stępiają potrzeby seksualne ( s--s jest nadal możliwy ale rzadziej się ma na niego ochotę ), a od jakiegoś czasu zacząłem przyjmować także SSRI, które mocno upośledza odczucia fizyczne. W takim wypadku s--s z osobą, której nie uważa się za atrakcyjną jest poprostu technicznie niemożliwy, bo jedyny komponent, który umożliwia w takiej mieszance erekcję jest przykryty kilogramami. Z tego powodu w pewnych sytuacjach schodziłem z leków właśnie po to żeby być zdolnym w tym departamencie i to wymagało odemnie znoszenia konsekwencji takiego odstawienia które potrafią być bardzo uciążliwe Jednym słowem się starałem. Wogole się staram. Przynoszę kwiaty do pracy, sprzątam, prawie komplementy, przygotowuję niespodzianki okolicznościowe ( przebieram się za Mikołaja itp itd). No i w pewnym momencie coś we mnie pękło. Poprostu poczułem, że nie jestem w tym duecie traktowany adekwatnie. Od tego czasu poprostu nie potrafiłem już nawet zmusić się do seksu (nawet po odstawieniu SSRI). I tak minęło 6 miesięcy bez seksu. To nie jest tak że się do siebie nieodzywalismy. Żyliśmy tak jak zawsze, spaliśmy razem w jednym łóżku, oglądaliśmy telewizję, śmialiśmy się, chodziliśmy na randki. Poprostu ja byłem nieczuły na wszelkie awanse bo nie miałem ochoty ani nawet pomysłu na to jak by się do tego seksu zmusić. No i w końcu temat wrócił i po długiej rozmowie w której wytłumaczyłem żonie, że ja kocham ale pożądanie i miłość to dwie różne sprawy i nie da się udawać pożądania i jego brak jest efektem konkretnych i długich zaniechań. Ogólnie starałem się być w tym co mówię do rzeczy, ale delikatnie i tłumacząc jak najlepiej umiałem zapewniając ją o tym ( co jest prawdą ),że jej wygląd nie ma żadnego wpływu na uczucie jakim ją dążę. To spowodowało, że zaczęła chodzic na siłownię, ale bez diety. Z racji tego że coś o tym wiem ( dwa razy w życiu schodziłem z wagi 15kg i 10kg. Poza tymi dwoma razami raz na jakiś czas przycinam po 2-3kg ) wytłumaczyłem jej, że w tym przedsięwzięciu najważniejsza jest dieta, a siłownia stanowi dodatek. No to powróciły pudełka, zaczęła się ważyć i były pierwsze efekty. Zeszliśmy do 8mki z przodu ale na tym się skończylo i wskazówka zaczęła wracac do poprzedniej pozycji. Jakoś niedawno wszedł temat dziecka. No więc ja znowu zszedłem z leków ( zarówno z przeciwpsychotycznych jak SSRI ). Ale ostatnimi dniami znowu widzę że pudełka idą w odstawkę na rzecz cheeseburgerow. No w takim układzie nawet odstawienie leków nic tu nie wskóra. Poprostu jest to odpychające, odpychające fizycznie i psychicznie bo to jest namacalny dowód braku jakiejkolwiek dyscypliny, wysiłku w stronę drugiej osoby i lenistwa. Nie wiem co mam w tym temacie zrobić, muszę o tym z kimś pogadać bo się poprostu z tym duszę. Narazie mam taki plan że wracam jutro do leków i przy okazji następnej tury dziecioróbstwa znowu przedstawię temat. Nie chcę się z nią rozwodzić bo ja kocham i myślę że mamy ogromny potencjał razem, ale poprostu nie radzę sobie już z tym i z jej oczekiwaniami wobec mnie. Może powinienem porozmawiać z jej mamą? Może jej koleżanką jakąś? Nie mam problemu ze wspólną dietą czy solidarnym zrezygnowaniem ze słodyczy czy alkoholu. Zresztą ostatni raz jak schodziłem z 96kg do 82 to też głównie po to, żeby jej pokazać że da się i wcale nie jest to takie trudne bo przy tych 96 wyglądałem całkiem nieźle tyle, że miałem bęben jak u sterydziarza. Myslalem też żebyśmy się wspólnie zapisali na taniec towarzyski, ale ostatnio ciężko jest nam zgrać godziny pracy żeby mieć wspólnie wolne. Co o tym myślicie. Poradźcie coś chłopowi.
@mirko_anonim mam 160, trochę za dużo na wadze i zdiagnozowana niedawno insulinopornosc więc jakbym sobie na wszystko pozwala to też pewnie bym wyżyła z 95. Niestety chęć schudnięcia musi wyjść od osoby z nadwaga, ja chce być super laska dla mojego partnera i bardzo mi przeszkadza że ważę za dużo- do momentu wizyty u lekarza nie wiedziałam dlaczego nie jestem chuda, tak łatwo tyje i muszę się bardzo ograniczac, jakikowliek spadek
@bukszpryt: ale taguj #grubaimanlet xdd A tak serio to jak nic nie dały prośby to przejdź do groźby, postaw jej ultimatum, że jak nie zacznie o siebie dbać to odejdziesz, a jeśli nawet to nie zadziała, to nic innego poza rozwodem w gre nie wchodzi imo.
@mirko_anonim wygląda na to, że dajesz z siebie wszystko, ale nie możesz brać całej odpowiedzialności za ten problem. Może warto, żebyście oboje poszukali wsparcia zewnętrznego, na przykład u psychologa, aby lepiej zrozumieć i rozwiązać ten problem.
@mirko_anonim: Nie działajcie na własną rękę. Namów dziewczynę na wizytę u lekarza - lekarz z pewnością zaproponuje badania, które pozwolą określić ogólny stan organizmu, poszuka też przyczyn tycia. Pod okiem dietetyka dobierzcie odpowiednią dietę, taką, którą łatwo będzie na co dzień realizować. Do tego wprowadźcie też więcej aktywności do swojego życia - każdego dnia rower, więcej spacerów, basen. Regularnie. Pomyślcie gdzie jesteście w stanie zrezygnować z samochodu i środków komunikacji,
Nadwaga w związku i s--s
Hej
Piszę to bo chyba muszę się komuś wygadać, bo już nie radzę sobie samemu z tematem. Otóż poznałem dziewczynę, to była ta jedyna, a poza tym że kliknelo to była wg mnie 10/10 ( to moja subiektywna ocena ktoś mógłby się nie zgodzić ale dla mnie to właśnie było To). Dziewczyna bardzo szybko przytyła co było jakimś problemem, ale nie jakimś bardzo dużym. Zresztą zaczęła podejmować jakieś kroki w celu zmiany tego stanu rzeczy poprzez np dietę pudełkową. Ale szybko się okazało, że to wyrzucanie pieniędzy bo często nie chciała jeść tego co tam było i zamawiała sobie jedzenie na dowóz. Na siłownię też nie chodziła. Generalnie była mało aktywna fizycznie, a po skończeniu studiów to już absolutnie nic w tym temacie nie robiła. Ja cały czas miałem nadzieję że coś się w tym temacie zmieni bo bardzo mi na niej zależało o czym najlepiej świadczy fakt że oświadczyłem się jej i ożeniłem się z nią bez względu na jej BMI. Miałem też nadzieję że chęć wyglądania ładnie jako Panna młoda będzie dla niej jakimś motorem napędowym. Ale myliłem się, waga rosla, do tego doszły p-------y i przed ślubem była tak ciężka że nie byłem w stanie podnieść ja z ziemi na ręce ( jak wskoczyla sama to dało radę ale tak bez żadnej pomocy no way ). A dodam tylko że jestem raczej silnym facetem i dbam o siebie. Najbardziej mnie wkurzyło że to była moja wina że nie mogę jej podnieść, a nie jej, że doprowadziła sie do stanu, w którym 80 kg facet ćwiczący 10 lat na siłowni nie jest w stanie jej podnieść. I tak w dniu ślubu ważyła coś koło 95 kg przy wzroście 160 cm. A po ślubie przytyła jeszcze bardziej. Do tego stopnia że nie mogłem już na jej twarzy odnaleźć dziewczyny, w której się zakochałem. Kiedy pewnego razu podjąłem ten temat przy okazji rozmowy ( z jej inicjatywy), że za mało jest seksu w naszym życiu poruszyłem problem wagi i że jest to wielopłaszczyznowy problem, który nie jest tylko jej sprawą (bo tak mi powiedziała że to jest jej sprawa ile waży i co z tym zamierza zrobić) bo wpływa na nasze życie intymne. Jezus Maria, ale dostałem emocjonalny w------l za to zdanie. Zostałem oskarżony o bycie podłym, nieczułym płytkim, toskycznym, niesprawiedliwym I wszystko inne. To było wyjątkowo niesprawiedliwe. Miałem wrazenie, że ktoś właśnie zgwałcił mnie emocjonalnie. Do tego stopnia to mną wstrząsnęło, że nie poruszyłem tego tematu już więcej. Poprostu stwierdziłem że w takim razie poprostu nie będziemy uprawiali seksu. Ja dodatkowo przyjmuje leki przeciwpsychotyczne, które ubocznie stępiają potrzeby seksualne ( s--s jest nadal możliwy ale rzadziej się ma na niego ochotę ), a od jakiegoś czasu zacząłem przyjmować także SSRI, które mocno upośledza odczucia fizyczne. W takim wypadku s--s z osobą, której nie uważa się za atrakcyjną jest poprostu technicznie niemożliwy, bo jedyny komponent, który umożliwia w takiej mieszance erekcję jest przykryty kilogramami. Z tego powodu w pewnych sytuacjach schodziłem z leków właśnie po to żeby być zdolnym w tym departamencie i to wymagało odemnie znoszenia konsekwencji takiego odstawienia które potrafią być bardzo uciążliwe Jednym słowem się starałem. Wogole się staram. Przynoszę kwiaty do pracy, sprzątam, prawie komplementy, przygotowuję niespodzianki okolicznościowe ( przebieram się za Mikołaja itp itd). No i w pewnym momencie coś we mnie pękło. Poprostu poczułem, że nie jestem w tym duecie traktowany adekwatnie. Od tego czasu poprostu nie potrafiłem już nawet zmusić się do seksu (nawet po odstawieniu SSRI). I tak minęło 6 miesięcy bez seksu. To nie jest tak że się do siebie nieodzywalismy. Żyliśmy tak jak zawsze, spaliśmy razem w jednym łóżku, oglądaliśmy telewizję, śmialiśmy się, chodziliśmy na randki. Poprostu ja byłem nieczuły na wszelkie awanse bo nie miałem ochoty ani nawet pomysłu na to jak by się do tego seksu zmusić. No i w końcu temat wrócił i po długiej rozmowie w której wytłumaczyłem żonie, że ja kocham ale pożądanie i miłość to dwie różne sprawy i nie da się udawać pożądania i jego brak jest efektem konkretnych i długich zaniechań. Ogólnie starałem się być w tym co mówię do rzeczy, ale delikatnie i tłumacząc jak najlepiej umiałem zapewniając ją o tym ( co jest prawdą ),że jej wygląd nie ma żadnego wpływu na uczucie jakim ją dążę. To spowodowało, że zaczęła chodzic na siłownię, ale bez diety. Z racji tego że coś o tym wiem ( dwa razy w życiu schodziłem z wagi 15kg i 10kg. Poza tymi dwoma razami raz na jakiś czas przycinam po 2-3kg ) wytłumaczyłem jej, że w tym przedsięwzięciu najważniejsza jest dieta, a siłownia stanowi dodatek. No to powróciły pudełka, zaczęła się ważyć i były pierwsze efekty. Zeszliśmy do 8mki z przodu ale na tym się skończylo i wskazówka zaczęła wracac do poprzedniej pozycji.
Jakoś niedawno wszedł temat dziecka. No więc ja znowu zszedłem z leków ( zarówno z przeciwpsychotycznych jak SSRI ). Ale ostatnimi dniami znowu widzę że pudełka idą w odstawkę na rzecz cheeseburgerow. No w takim układzie nawet odstawienie leków nic tu nie wskóra. Poprostu jest to odpychające, odpychające fizycznie i psychicznie bo to jest namacalny dowód braku jakiejkolwiek dyscypliny, wysiłku w stronę drugiej osoby i lenistwa. Nie wiem co mam w tym temacie zrobić, muszę o tym z kimś pogadać bo się poprostu z tym duszę.
Narazie mam taki plan że wracam jutro do leków i przy okazji następnej tury dziecioróbstwa znowu przedstawię temat.
Nie chcę się z nią rozwodzić bo ja kocham i myślę że mamy ogromny potencjał razem, ale poprostu nie radzę sobie już z tym i z jej oczekiwaniami wobec mnie. Może powinienem porozmawiać z jej mamą? Może jej koleżanką jakąś? Nie mam problemu ze wspólną dietą czy solidarnym zrezygnowaniem ze słodyczy czy alkoholu. Zresztą ostatni raz jak schodziłem z 96kg do 82 to też głównie po to, żeby jej pokazać że da się i wcale nie jest to takie trudne bo przy tych 96 wyglądałem całkiem nieźle tyle, że miałem bęben jak u sterydziarza. Myslalem też żebyśmy się wspólnie zapisali na taniec towarzyski, ale ostatnio ciężko jest nam zgrać godziny pracy żeby mieć wspólnie wolne.
Co o tym myślicie. Poradźcie coś chłopowi.
#zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski #s--s
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: digitallord
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim
@mirko_anonim:
1. Klasycznie: "kobieta myśli ze facet po ślubie się zmieni, a facet myśli ze kobieta po ślubie się nie zmieni".
2. Zignorowałeś wszystkie
źródło: tldr
PobierzA tak serio to jak nic nie dały prośby to przejdź do groźby, postaw jej ultimatum, że jak nie zacznie o siebie dbać to odejdziesz, a jeśli nawet to nie zadziała, to nic innego poza rozwodem w gre nie wchodzi imo.
@betonowa_klata: zmiana diety, przede wszystkim odstawienie cukru i zwiększenie podaży białka. Polecam materiały tego Pana:
https://www.youtube.com/watch?v=TzgsZ8DXhGs
Coraz lepsze te baity ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nie chcesz mieć dziecka z kimś takim uwierz mi
Na przyszłość -jak coś piszesz to nie pisz ściany tekstu. Ja odpadłem jak tylko zobaczyłem tyle linijek i ani jednego akapitu
@mirko_anonim: kochankę sobie ogarnij, bo się wykończysz
źródło: signal-2024-08-12-155749_002
Pobierz