Zapanowanie nad nowym smartfonem wymaga dużo pracy. Trzeba wyłączyć pr... (@jednorazowka)

Zapanowanie nad nowym smartfonem wymaga dużo pracy. Trzeba wyłączyć prawie wszystkie powiadomienia, asystentów i inne pierdoły. Dodatkowo wyłączam automatyczne aktualizacje aplikacji. Aktualizację systemu też udało się wyłączyć (plusik!), co rzadko jest możliwe (smartfon honor; Android 13) i system nie nagabuje o jej włączenie/aktualizację.

OK, niby sytuacja opanowana, ale np. pięć minut przed alarmem budzika pojawia się powiadomienie. (Co??? Po co?!). No i teraz szukaj, wyłączaj.

Chcę zrestartować smartfon, a tu nie wiadomo jak pod przycisk wyłącznika zasilania podłączył się Asystent Google (wcześniej tego nie było). Parę minut zajęło, zanim znalazłem, jak to wyłączyć. Z Asystenta nigdy nie korzystałem i nie mam zamiaru.

Musnąłem palcem, a tu ekran się zmniejsza i włącza „tryb jednej ręki”. No i znowu szukaj, wyłączaj.

Po ściągnięciu rolety lokalizacja oczywiście włączona i starannie ukryta, żeby przypadkiem jej nie wyłączyć. Trzeba reorganizować przyciski, wyciągać wyżej.

Wyłączyłem Google Protect, to w Sklepie Play w „Zalecanych działaniach” mam, żeby go włączyć.

Aplikacje do nawigacji wymagają do działania włączenia „dokładnej lokalizacji” (od której wersji Androida?), co przyspiesza drenaż akumulatora. Na Androdzie 9 jeździłem z lokalizacją „zwykłą”.

Jak akumulator rozładuje się do 20 proc., to wyskakuje powiadomienie (po co?) i tego nie da się już wyłączyć. W miarę utraty energii dalej jeszcze parę razy pojawiają się powiadamia.

Jeszcze kilka rzeczy by się znalazło.

Nie uważam się za jakieś smartfonowe guru, ale większość użytkowników na pewno nie panuje nad swoimi urządzeniami i często nie wiedzą, co i dlaczego się dzieje. Telefon prosto z pudełka to straszny rozpraszacz – co raz wyskakuje jakieś w 95 proc. przypadków zbędne powiadomienie, aktualizują się aplikacje, system itd. bez większej kontroli.

#android #google #smartfony #telefony