Wpis z mikrobloga

Moja firma chce kupić pewną usługę, wokół której trzeba zbudować infrastrukturę IT, koszt przedsięwzięcia około 15-20k€.

Szukam firmy, która mi to ogarnie, prowadzę rozmowy z różnymi aby znaleźć najlepsze rozwiązanie za najmniejsze pieniądze i w pewnym momencie natrafiłem na firmę X, która jest chyba jakąś #!$%@?ą sektą, jeszcze takich jajcurów to nie widziałem. Firma X ma w nazwie nazwisko właściciela, co jest dość normalne, ale dalej zaczyna się robić tylko mroczniej.

Gdziekolwiek się wejdzie, czy w Google czy na ich stronę internetową, na każdej podstronie wita nas wyszczerzona japa właściciela/prezesa w wyćwiczonym, "biznesowym" uśmiechu. Tu pan prezes wita się z tym, tu z tamtym, tu szczepi pracownika na covid (!), tu biega z pieskami, tu leży na łące, tu opisuje swój inspirujący występ w programie "Dragon's Den", jak się okazało po dalszym pogooglowaniu (ale nie z ich strony internetowej), nieudany - odpadł z programu po prezentacji produktu. Niezły cyrk, myślę sobie, ale skontaktowałem się z nimi aby dostać informacje o produkcie. Podczas rozmowy telefonicznej, zanim nawet umówiliśmy się na pierwszą rozmowę, przymuszono mnie do otrzymania na adres mojej firmy książkę pana prezesa z jego złotymi myślami i poradami - tytuł coś a'la "cyfrowe myślenie". Rzeczywiście przyszła, #!$%@?łem do śmietnika od razu, szkoda trochę drzew. Przychodzi czas pierwszej rozmowy o produkcie, przedstawiciel dopytuje mnie czy dotarła książka, ja mówię że tak, ale nie miałem zbytnio czasu jej przejrzeć. Sprzedawca trochę się żachnął i powiedział, że powinienem ją przeczytać. Jedziemy dalej, opowiada mi o produkcie, ja proszę o jakieś darmowe demo, żeby móc przekonać innych zainteresowanych, czy jakąś prezentację, a ten mi wyskakuje, że nie mają darmowych materiałów, ale z chęcią mogą mnie zapisać na seminarium w ich siedzibie firmy, sześciodniowe, za jedyne 3.5 tysiąca euro. Tak, aby zaprezentować swój własny produkt. Grzecznie odmówiłem, rozmowa się skończyła.
Dzień później dostaję maila z działu marketingu z "małym upominkiem". Upominkiem tym była... Ta #!$%@? książka w formie audiobooka na spotify. xD
Odpisałem że bardzo dziękuję za tak świetny prezent, dzięki któremu będę mógł chłonąć mądrości waszego prezesa podczas zakupów i jazdy autem. Jestem pewien że nie wyłapali ironii i pan prezes już szczerzy ryja do mojej odpowiedzi. Mam już w dupie ich firmę, nawet jak dadzą mi w końcu dobrą propozycję, w co wątpię, to ich oleję.

Co do #!$%@? xD

#pracait #zalesie #biznes
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 1
@2xpapanalepiku: Właściwie to pośrednio, firma w której byłem dawno temu zatrudniony współpracowała z nimi przy bardzo podobnym projekcie, ale nie pracowałem przy finalizacji tego, więc nie miałem pojęcia co się tam dzieje. Tylko dlatego skontaktowałem się z nimi, gdy moja firma miała zapotrzebowanie na coś takiego. Ale za to szefostwo poprzedniej firmy musiało się na to złapać, w sumie to się nie dziwię.
  • Odpowiedz
@chytraulik: pomijając tą historię, w biznesie liczy się pierwszy kontakt, pierwsze wrażenie, coś nietypowego czego nie robi konkurencja. Dopiero drugi etap to realne sprawdzenie produktu, negocjacje i ewentualną sprzedaż.
Mnie kreatywność młodych ludzi zadziwia. Tam gdzie jeden narzeka że ciężko w branży drugi rozbija namiot, podpiera kijkiem i kosi konkurencję
2xpapanalepiku - @chytraulik: pomijając tą historię, w biznesie liczy się pierwszy ko...

źródło: IMG_20240802_121040

Pobierz
  • Odpowiedz